Po ponad 2-godzinnej debacie, Rada Miasta uchwaliła stanowisko, w którym "zobowiązuje Zarząd Miasta do podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do równoczesnego ukończenia renowacji płyty Rynku i zabezpieczenia obiektu archeologicznego w części zachodniej Rynku wraz z doprowadzeniem mediów, do stanu umożliwiającego w przyszłości rekonstrukcję domu wójtowskiego".
Co oznacza wyrażenie "zabezpieczyć obiekt archeologiczny" - czy w końcu relikty będą zasypane czy też nie? Pojawiły się spory w interpretacji. Dyrektor Muzeum Podkarpackiego - Jan Gancarski twierdzi, że jednoznacznie chodzi o "zasypanie i zdewastowanie reliktów pod przykrywką ich zabezpieczenia". Przewodniczący Rady - Łukasz Zborowski (autor uchwalonego stanowiska) tłumaczy, że "prace będą wykonywane pod okiem Państwowego Konserwatora Zabytków i będą wykonane tak, aby relikty nie zostały zniszczone w sposób bezpowrotny".
Jedno jest pewne - nie powstanie rezerwat archeologiczny. Drugie stanowisko, które przepadło w głosowaniu, mówiło bowiem o stworzeniu rezerwatu archeologicznego według uproszczonej tzw. "trzeciej koncepcji" (najtańsza i najmniej ingerująca w płaszczyznę rynku koncepcja rezerwatu).
Jak będzie wyglądała realizacja stanowiska Rady Miasta? Prezydent Krosna Roman Zimka wyjaśnia: - Wyłoniła się nowa wizja. Mury nie będą zasypane, ale i nie powstanie rezerwat archeologiczny. Chcemy w miejscu odkryć archeologicznych postawić mury oporowe, na których zostanie położona płyta architektonicznie samonośna [płytę taką można zdjąć - przyp. red.]. Dzięki temu, powstanie jednolita płaszczyzna rynku, a pod płytą pozostaną relikty. W przyszłości (za 2-3 lata) będzie tam mógł powstać zrekonstruowany dom wójtowski lub inny obiekt budowlany wkomponowany w zabudowę starówki.
Zachęcamy do lektury: o przebiegu sesji Rady Miasta, o protestach pod budynkiem Urzędu Miasta, o dwóch różnych projektach stanowisk w sprawie zagospodarowania zachodniej części rynku. Publikujemy też komentarze: Łukasza Zborowskiego, Jana Gancarskiego i Józefa Guzika. W Krosno-Telegraf także rozmowa z prezydentem miasta Krosna - Romanem Zimką.
Na tę sesję Rady Miasta czekało wiele osób: właściciele kamienic i sklepów w zespole staromiejskim, archeolodzy z Muzeum Podkarpackiego, ale przede wszystkim zniecierpliwieni mieszkańcy, którzy narzekali na przedłużające się prace modernizacyjne na krośnieńskim rynku. Nareszcie miała zapaść decyzja, czy odkryte relikty średniowieczne zasypać czy wyeksponować. Zaistniał bowiem spór pomiędzy zwolennikami jednego i drugiego rozwiązania.
Już na samym początku sesji, przewodniczący Rady Miasta zaproponował, aby punkt obrad dotyczący zagospodarowania zachodniej części rynku przesunąć z pozycji 3 na 2 - to umożliwiło szybsze podejście do tematu.
Na salę obrad Urzędu Miejskiego na ul. Staszica przybyli nie tylko radni, ale i zaproszeni goście: Jerzy Borcz - Senator RP, prof. Andrzej Kadłuczka z Krakowa - autor projektu rezerwatu archeologicznego na krośnieńskim rynku, Antoni Bosak - kierownik krośnieńskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków, Jan Gancarski i Anna Muzyczuk z Muzeum Podkarpackiego oraz Józef Guzik - Prezydent Unii Przedsiębiorców i Właścicieli Nieruchomości w Krośnie. Na sesję przybyli też - jako obserwatorzy - właściciele sklepów i kamienic w zespole staromiejskim.
Jako pierwszy zabrał głos prof. Andrzej Kadłuczka (dyrektor Instytutu Historii Architektury i Konserwacji Zabytków Politechniki Krakowskiej), który wyjaśnił, że w tym przypadku należy raczej mówić nie o skansenie, ale o rezerwacie archeologicznym: - Skansen jest to obszar ochronny, do którego przedmioty muzealne się przynosi. Rezerwat to też obszar ochronny, ale przedmioty muzealne umiejscowione są w sposób naturalny. Po tym krótkim wyjaśnieniu, prof. Kadłuczka przedstawił na slajdach kilkanaście przykładów rezerwatów archeologicznych w centrach różnych miast (m.in. Londyn, Paryż, Frankfurt na Menem, Rzym, Budapeszt).
Profesor stwierdził, że w Krośnie są możliwe 3 rozwiązania architektoniczne:
wersja 1) najdalej idąca, łącząca obiekt rezerwatu z piwnicami przedprożowymi;
wersja 2) okrojona, bez połączenia obiektu z piwnicami;
wersja 3) najbardziej skromna:
- relikty przykryte płytą żelbetonową, która stanowi ok. 1/3 całej zachodniej części rynku, pozostały obszar zachodniej części rynku pokryty jest kostką granitową (rynek zachowuje tradycyjną płaszczyznę),
- podziemna przestrzeń ekspozycyjna ograniczona jest do minimum, ale obiekt jest dostępny dla zwiedzających,
- wejście do podziemia wokół studzienki (byłby to jedyny element architektoniczny wystający ponad powierzchnię rynku),
- na płycie zakrywającej relikty znajdują się prześwity szklane, w nocy powstaje ciekawe zjawisko świetlne.
Po prezentacji rozwiązań architektonicznych przez prof. Andrzeja Kadłuczkę, głos mieli radni.
Zbigniew Braja (SLD) stwierdził, że relikty budzą respekt, ale "trzeba patrzyć na realia Krosna i jego możliwości finansowe". Radny powołał się na opinie naukowców, którzy zaznaczali, że warunkiem koniecznym do budowy rezerwatu są możliwości finansowe miasta. - Jestem przekonany, że Krosna nie stać na inwestycję 4 mln zł, zresztą jak możemy mówić o takim wydatku na rezerwat, jeśli same kamienice w rynku są zaniedbane.
Radna Urszula Radło (AWS) przedstawiła opinię Komisji Kultury Rady Miasta. Komisja opowiedziała się jednogłośnie (6 głosów "za"), aby wyeksponować wykopaliska budując rezerwat według tzw. "koncepcji trzeciej". - Komisja Kultury uważa, że Zarząd Miasta nie bierze pod uwagę korzyści jakie mogą płynąć dla Krosna i mieszkańców w przypadku utworzenia rezerwatu, o możliwościach zysku z turystyki i usług z tym związanych - np. sprzedaży pamiątek. Natomiast dla tych mieszkańców Krosna, którzy prowadzą działalność gospodarczą w obrębie Rynku, utworzenie rezerwatu archeologicznego zwiększy także zyski z prowadzonych kawiarni, restauracji, sklepów, zakładów usługowych, itp. Należy podjąć aktywną promocję walorów turystycznych krośnieńskiej starówki w prasie, radio, TV i internecie. Częściej natomiast mówi się o tym, że "niebieski namiot" przyczynia się do kłopotów handlowych. Przyczyna kłopotów tkwi przede wszystkim w zubożeniu społeczeństwa, jak i w godzinach otwarcia sklepów (przeciętny krośnianin kończący pracę około godz. 16.00, po zjedzeniu obiadu już nie ma po co wybierać się do rynku na zakupy, gdyż sklepy są zamknięte). Może warto by było w tym stanie rzeczy pomyśleć przede wszystkim o turystach - odczytała opinię Komisji Kultury Urszula Radło.
Antoni Bosak - kierownik delegatury Służby Ochrony Zabytków (SOZ) w Krośnie wyjaśnił, że ataki na SOZ to przesada (SOZ dopuścił możliwość zasypania reliktów pod nadzorem konserwatorów): - My mamy służyć zabytkom, ale musimy też liczyć się z możliwościami finansowymi gospodarza zabytków. Jan Gancarski ripostował: - Nawet zasypanie reliktów wymaga czasu i pieniędzy.
Józef Guzik - przedstawiciel Unii Przedsiębiorców i Właścicieli Nieruchomości - zaczął swoje wystąpienie od stwierdzenia: - Ta debata nie jest o tym, czy mamy zachować relikt. Ta debata jest o przyszłości miasta. Józef Guzik zwrócił uwagę na to, że odkrycia mają wątpliwą wartość jako atrakcja turystyczna: - Jeśli mowa o odkrytych fragmentach portali gotyckich, to dlaczego nie ma mowy o całych portalach gotyckich na krośnieńskich podcieniach? Na pewno ciekawszą atrakcją byłaby możliwość wejścia na wieżę farną i obejrzenie Krosna z wysokości dzwonnicy.
Radny Marian Dubniewicz (AWS) powiedział: - Nie szarżujmy hasłami typu "Zróbmy coś dla przyszłych pokoleń". Takie hasła głosiły władze PRL, które robiły wszystko dla przyszłych pokoleń i nic nie zostawało dla teraźniejszości. My też zróbmy coś dla dzisiejszego miasta... Mamy niedokończoną halę sportową, mamy zniszczony dom kultury, a my się tu zajmujemy fragmentami murów i chcemy przeznaczyć na ich zabezpieczenie masę pieniędzy...
W trakcie obrad Rady, pod budynkiem Urzędu Miasta trwały dwa protesty. Jeden - przedstawicieli Komitetu Obrony Krośnieńskiej Starówki (KOKS), drugi - pracowników Muzeum Podkarpackiego.
Przedstawiciele KOKS rozdawali przechodniom ulotki z apelem do radnych, trzymali też tablice z hasłami:
Nie skansen, lecz rynek pełen atrakcji,
Oto cel naszej dzisiejszej akcji.
Skansen nie będzie popularny,
A rynek przez to fatalny.
Chcemy rynku, nie budynku!
Na rynku wypocząć chcemy,
do skansenu nie pójdziemy!
Z kolei pracownicy Muzeum Podkarpackiego wywiesili pod Urzędem Miasta transparent: "Radni! Ocalcie najstarszy zabytek Krosna. Udostępnijcie go Krośnianom i turystom!".
- Rzadko to robię, ale udzielę sobie głosu - rozpoczął intrygująco Łukasz Zborowski (AWS), przewodniczący Rady Miasta. - Musimy podjąć decyzję, która spowoduje, że Zarząd zacznie działać natychmiast. Nie możemy dopuścić do sytuacji, aby przez kolejne miesiące trwała ta debata. Radny Łukasz Zborowski zaproponował treść stanowiska Rady Miasta Krosna w sprawie prac archeologicznych prowadzonych w zachodniej części rynku.
Rada Miasta Krosna zobowiązuje Zarząd Miasta do podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do równoczesnego ukończenia renowacji płyty Rynku i zabezpieczenia obiektu archeologicznego w części zachodniej rynku, wraz z doprowadzeniem mediów, do stanu umożliwiającego w przyszłości rekonstrukcję domu wójtowskiego.
(autor stanowiska: Łukasz Zborowski)
Radni dopytywali się, co dokładnie znaczy wyrażenie "zabezpieczyć obiekt archeologiczny"? Łukasz Zborowski tłumaczył krótko: - By w przyszłości była możliwość rekonstrukcji zabytku. Radny Czesław Nowak (AWS) zgłosił drugi projekt stanowiska.
Rada Miasta Krosna zobowiązuje Zarząd Miasta do przygotowania w optymalnie krótkim okresie projektu budowy rezerwatu archeologicznego i wykonanie rezerwatu na krośnieńskim Rynku, zgodnie z zaproponowanym w dniu 30 maja 2001 r. przez prof. Andrzeja Kadłuczkę wariantu nr 3.
(autor stanowiska: Czesław Nowak)
1. Problem przyszłości miasta i przyszłości rynku jest - w chwili obecnej - najważniejszym problemem. Sam rynek nie tworzy jednak całego miasta. Nie można wszystkich środków finansowych przeznaczać w jedno miejsce.
2. Z punktu widzenia naukowego, prace archeologiczne zostały zakończone. Teraz rozmawiamy o kolejnym etapie - o wyeksponowaniu zabytków. To problem natury urbanistycznej - rezerwat to obca forma architektoniczna na rynku staromiejskim. Poza tym, najprostszy wariant rezerwatu może kosztować 1,5 mln zł + VAT. Taka kwota to bolesny zastrzyk dla miasta. To by się musiało odbyć ze szkodą dla innych zabytków. Mamy pisma od Głównego Konserwatora Kraju i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Na nasze prośby odpowiadają, że nie dadzą ani grosza na tę inwestycję. Odmowę dofinansowania budowy rezerwatu należy tłumaczyć tym, że dla konserwatorów zabytków nie jest to jednak takie wielkie odkrycie i, że nie zależy im na wyeksponowaniu reliktów. Konserwator dopuścił możliwość zasypania reliktów. Ale jest też inne rozwiązanie - budowa nowego obiektu lub rekonstrukcja domu wójtowskiego. To też jest możliwe.
3. Jest też inny aspekt: formalno-prawny. Mamy zgodę na budowę płyty rynku, ale nie mamy zgody na budowę nowego obiektu. Uzyskanie takiej zgody może potrwać 3 tygodnie, 3 miesiące, a nawet 3 lata. Ten aspekt jest chyba jeszcze ważniejszy niż finanse.
4. Zarząd chce zakończyć prace jak najszybciej. Relikty będą zabezpieczone, ale tak, żeby było w przyszłości możliwe zrekonstruowanie budynku.
Radni nie zgodzili się na propozycję, aby głosowanie było imienne. W rezultacie głosowano opcjonalnie: za stanowiskiem nr 1 (autorstwa Łukasza Zborowskiego) lub za stanowiskiem nr 2 (autorstwa Czesława Nowaka). Za stanowiskiem nr 1 głosowało 21 radnych, za stanowiskiem nr 2 - 6 radnych, od głosu wstrzymało się 2 radnych.
- Czy fragmenty murów wieży wójtowskiej zostaną zasypane czy nie?
- One zostaną zabezpieczone. W jaki sposób się to odbędzie zadecydują fachowcy. Ja - ani myślę większość radnych - nie potrafimy powiedzieć nikomu w jaki sposób to ma być zrobione. Na szczęście opiekę konserwatorską sprawuje Państwowy Konserwator Zabytków i on będzie prace nadzorował. Jestem przekonany, że zostanie to wykonane w taki sposób, by relikty nie zostały zniszczone w sposób bezpowrotny. Koncepcje - nawet wśród archeologów i konserwatorów zabytków - są różne. Niektórzy proponują przeniesienie ich do budynków muzealnych. My nie podejmujemy decyzji w tej sprawie jako Rada - chcemy tylko, żeby płyta rynku w końcu wyglądała tak, jak sobie tego życzą mieszkańcy.
- Ale czy nie obawia się Pan, że znowu rozgorzeje dyskusja nad znaczeniem wyrażenia "zabezpieczenie reliktów"? Czy to znaczy, że trzeba zrobić płytę, a pod spodem skansen? A może oznacza to zasypanie reliktów?
- Niech będzie i tak, jeżeli się okaże, że ci, którzy taką koncepcję przedstawią będą mieli: 1) racje odzwierciedloną w decyzjach konserwatora zabytków, 2) w opiniach fachowców. Opinie są konieczne do tego. Ale jeśli się okaże, że rację mają Ci, którzy chcą zrekonstruować budynek, to niech się i tak stanie. Natomiast sama dyskusja nad kształtem tego obiektu archeologicznego nie będzie już zatrzymywała prac rekonstrukcyjnych płyty rynku. Wreszcie zakończy się to, co na rynku się dzieje i na co czekają mieszkańcy.
- Jest Pan zadowolony z decyzji Rady?
- Decyzje podjęte po dzisiejszej dyskusji są optymalne. Fachowcy wyrazili się w tej sprawie - jest to średniowieczny relikt o wartości historycznej. Być może na tyle cenny, że należałoby go zachować. Więc jeżeli jest szansa zachowania właśnie w taki sposób - no to dobrze. Jeśli przy okazji pojawiają się możliwości szybkiego zakończenia prac w tej części rynku - to jeszcze lepiej. Jeżeli przy okazji zostaną zgromadzone jakieś pieniądze, żeby zagospodarować dalszą część miasta w sposób sensowny, uwzględniając to wszystko, co do tej pory zostało zrobione - jeszcze lepiej. Na te pytania należałoby sobie odpowiedzieć, czy rzeczywiście tak jest. Ja nie wiem.
W każdym bądź razie, dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że jakiś etap został przekroczony i mam nadzieję, że prace zostaną uruchomione.
- Czy stanowisko Rady mówi, żeby zasypać relikty odpowiednio je zabezpieczając, czy też chodzi o zbudowanie płyty rynku z uwzględnieniem podziemnego skansenu - bo w stanowisku jest ogólnie mowa o "zabezpieczeniu obiektu archeologicznego"?
- Jeżeli byłyby w budżecie odpowiednie środki, to przypuszczam, że można byłoby pomyśleć, żeby wybudować skansen archeologiczny, uwzględniając wszystkie elementy urbanistyczne otoczenia. Pod tym jednym warunkiem, że są pieniądze. Natomiast jak tych pieniędzy nie ma, to trzeba zrezygnować z czegoś, co być może na dzień dzisiejszy nie jest aż tak bardzo konieczne. Bardziej konieczną rzeczą jest to, z czego korzystamy na co dzień i tu przede wszystkim środki powinny być przeznaczone.
- Co Pan sądzi o decyzji Rady?
- Uważam, że decyzja Rady jest jednoznaczna i oznacza ostateczną dewastację i zniszczenie odkrytego obiektu, czyli domu wójtowskiego.
- Czyli - Pana zdaniem - w stanowisku Rady jest mowa o tym, żeby zasypać relikty?
- Tylko i wyłącznie, bo co oznacza zabezpieczenie, skoro przewodniczący Rady [Łukasz Zborowski, autor uchwalonego stanowiska - przyp. red.] nie był w stanie opisać i przedstawić jak to zabezpieczenie ma wyglądać, ile będzie kosztować i jak długo to potrwa. To jest jedynie wykorzystanie sytuacji, aby decyzję odciągnąć w czasie, a potem sprawę szybko załatwić.
- Pod wyrażeniem "zabezpieczenie obiektu archeologicznego" można również rozumieć to, żeby zrealizować tzw. "koncepcję trzecią", czyli położyć płytę i zrobić niewielkie wejście do podziemi - to jest również "zabezpieczenie".
- No, ale drugie stanowisko zgłoszone przez pana Czesława Nowaka zmierzała do tego właśnie, aby szybko zrobić to zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków. Ale właśnie to stanowisko zostało przez Radnych odrzucone...
- Panie prezydencie, jak będzie wyglądała zachodnia część rynku?
- Wyłoniła się nowa wizja. Mury nie będą zasypane, ale i nie powstanie rezerwat archeologiczny. Chcemy w miejscu odkryć archeologicznych postawić mury oporowe, na których zostanie położona płyta architektonicznie samonośna [płytę taką można zdjąć - przyp. red.]. Dzięki temu, powstanie jednolita płaszczyzna rynku, a pod płytą pozostaną relikty. Prawdopodobnie ta płyta nad odkrytymi reliktami będzie taka sama, jak po stronie wschodniej - wybrukowana, z zaznaczeniem zarysów ruin domu wójtowskiego. Ja w tej chwili nie powiem jak to będzie dokładnie wyglądało, ponieważ koncepcje się rodzą i jeszcze będziemy to konstruować z architektami, z Komisją Geodezji i Urbanistyki.
- Ile będzie kosztowało położenie nowej płyty?
- Około 100-150 tysięcy zł, czyli ok. 10% tego, co należałoby wydać przy najbardziej oszczędnym "trzecim wariancie" skansenu.
- Na tym zakończą się prace modernizacyjne w zachodniej części rynku?
- Docelowo chcemy, aby stał tam obiekt budowlany. Dzielimy tę inwestycję na etapy, pierwszym etapem jest zrobienie płyty rynku tak, żeby była możliwość za 2-3 lata postawić tam obiekt budowlany. Na przykład w Krakowie wieża ratuszowa jest również rekonstruowana. Takie jest też stanowisko Komisji Geodezji i Urbanistyki, która stwierdziła, że rezerwaty "nie żyjące" chwilą obecną, nie mają przyszłości, natomiast obiekty, które "żyją" mogą być i funkcjonować w mieście. Dlatego propozycja jest taka, by nie robić skansenu, tylko zrekonstruować budowlę na tym co jest - żeby to "żyło".
- Jak długo to potrwa?
- Wszystko zależy od uzgodnienia projektu z konserwatorem zabytków i z właścicielami nieruchomości dookoła rynku. Mamy zezwolenie na budowę płyty, ale mamy zrobić zabezpieczenie i to wymaga dodatkowej zgody.
- Pan wierzy, że znajdą się pieniądze na rekonstrukcję ratusza?
- Ja nie mówię o ratuszu, to będzie obiekt 10 na 10 m, czyli to jest domek jednorodzinny. To nie są duże koszty - szacowaliśmy to na 500 tys. zł, maksimum 700 tys. To jest koszt luksusowej willi.
- Jak to? Rezerwat miał kosztować 1,5 mln zł, a budynek tylko 500-700 tysięcy zł?
- Proszę zwrócić uwagę, że przy rezerwacie na dole trzeba by było zainstalować skomplikowane urządzenia zabezpieczające mikroklimat, dlatego, że obiekt "martwy" musi być chroniony w sposób sztuczny. Natomiast obiekt, który żyje, nie musi być chroniony, ma własny mikroklimat i to jest ta różnica. To jest najtańsze z możliwych rozwiązań.