PiS: Misja dyrektora wyczerpała się

Dni Mariusza Kocója, kontrowersyjnego dyrektora krośnieńskiego szpitala, są już policzone. Krośnieńscy działacze PiS chcą jego odwołania i naciskają o to zarząd województwa, w którym rządzi PiS. Pod szpitalem po raz kolejny odbyła się demonstracja przeciwko dyrektorowi i zamykaniu szpitala. Dyrektor nie chce ustąpić, szuka kruczków prawnych przeciw lekarzom. Ciąg dalszy niepokojów (23.11).

Poniedziałek (23.11), godz. 7.30. Lekarze wydają oświadczenie, że dyrektor szpitala nieodpowiedzialnymi działaniami doprowadza do likwidacji szpitala. Przypominają zarzuty wobec dyrektora. Wśród nich m.in. - dyrektor nie ma wizji programu naprawczego, - mówi o ewakuacji szpitala, ale nie ma żadnego planu awaryjnego, dąży tylko do zamknięcia placówki, - nie potrafi współpracować z ludźmi, - obniżył jakość usług, - utrudnia udział w szkoleniach lekarzy, - wprowadził odpłatność transportu chorych, - nie zapewnia sprawnego funkcjonowania oddziału ratunkowego, - stwarza atmosferę strachu.

Informują też, że nie podpiszą oświadczeń w sprawie powrotu do pracy (dyrektor wyznaczył im godzinę "zero" na poniedziałek na godz. 8.00). O godz. 8.10 dyrektor udziela wywiadu Radiu Rzeszów. Wykorzystuje kolejne kruczki prawne, by przedłużyć niestabilną sytuację w szpitalu. Po konsultacjach z prawnikami uznał, że wypowiedzenia lekarzy miały charakter "pozorny". - Jedynym celem, który wynikał z tych wypowiedzeń było wymuszenie zmiany na stanowisku dyrektora, a skoro lekarze deklarują, że będą pracować, to mam dobrą wiadomość. Nie będzie ewakuacji. Od pierwszego grudnia szpital normalnie pracuje. Traktujemy, że umowy nie zostały wypowiedziane - powiedział.

Lekarze

Prawnicy dyrektora (nie podał nazwy kancelarii, ani nazwisk) nie wzięli jednak pod uwagę, że aby uznać wadę oświadczenia jako "pozorną" musi być zgoda drugiej strony na jej pozorny charakter. Tymczasem lekarze powiedzieli jasno: - Nasze wypowiedzenia mają moc sprawczą, nie zostały złożone dla żadnego pozoru. Natomiast pomoc pacjentom, ratowanie zdrowia i ich życia jest naszą wolą, która pozostaje aktualna - powiedział w imieniu lekarzy Piotr Jurczak.

Wypowiedzi dyrektora komentowali krótko: - Pan dyrektor żyje w innej rzeczywistości, w matriksie. Przypomnijmy, że jeszcze w piątek dyrektor uznawał wypowiedzenia lekarzy za skuteczne. - Interpretacje prawne dyrektora są kuriozalne. To najlepszy przykład na to, jak dyrektor często zmienia zdanie. Jak lawiruje i kombinuje - mówili. Stanisław Słyś, przewodniczący Rady Miasta komentuje później: - Dyrektor skupia się na "falandyzacji" prawa, naginaniu go, żeby tylko "ograć" lekarzy.

Godz. 8.45. Przed wejście do szpitala wychodzi dyrektor Mariusz Kocój. Do mikrofonów i kamer powtarza to, co powiedział w Radiu Rzeszów: - Wypowiedzenia lekarzy były pozorne. Inne pytania pozostawia bez odpowiedzi: - Jak pan skomentuje fakt, że wyrzucono pana z dwóch poprzednich szpitali? Może brakuje panu umiejętności zarządzania? Może ma pan nieodpowiednie cechy charakteru? Wraz ze swoimi zastępcami wraca w milczeniu do gabinetu.

Mieszkańcy

Godz. 9.00. Pod szpitalem gromadzą się mieszkańcy Krosna. Pojawiają się tablice i transparenty: "Dyrektor precz!", "Szpital nie jest prywatnym folwarkiem", "Dość rządów superpsuja Kocója", "Żądamy zmiany całej dyrekcji", "Szpital dla społeczeństwa, nie dla klik".

Mikrofon z nagłośnieniem wędruje wśród zebranych ludzi. Mówią: - Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zamknie się szpital, a potem sprywatyzuje. Społeczeństwo nie chce w Krośnie dyrektora Kocója, bo to jest człowiek bez honoru. Kolejny głos: - Gdzie są samorządowcy z PiS? Ja głosowałem na PiS, ale jak ja mam się dziś do was odnosić jeżeli tak się dziś dzieje? I kolejny: - To jest skandal, żeby 18 radnych PiS z Rzeszowa decydowało o likwidacji szpitala w Krośnie. I następny: - Pan Kocój jeździ sobie do domu służbowym samochodem kupionym za nasze pieniądze. Jest człowiekiem zepsutym, nie życzymy sobie go (Chevrolet Epica kosztował szpital ok. 67 tys. zł - poinformował dyrektor).

Wypowiedzi

W międzyczasie w Radiu Rzeszów wypowiadają się też zwolennicy dyrektora Mariusza Kocója: - Uważam że dyrektor przykrócił trochę lekarzy, bo miał ku temu prawo i uważam że w 100 procentach ma rację. Inna osoba: - Uważam, że jego działania są słuszne, że są po to prowadzone, żeby wprowadzić jakiś porządek, dyscyplinę. To, co dotychczas się działo, to wielu pacjentów może potwierdzić, lekarze nie trzymali się dyscypliny kodeksu pracy, przychodzili na godzinę 8.00 albo nawet godzinę 9.00. Leżałem w szpitalu - wiem. A o godz. 13 już się lekarza nie uświadczyło na terenie zakładu. Tak nie powinno być.

Przez głośniki przemawia Jerzy Borcz, radny sejmiku wojewódzkiego (PO): - Chcemy zwołać nadzwyczajną sesję sejmiku województwa podkarpackiego, aby ponownie przeanalizować sytuację w krośnieńskim szpitalu. Naciskajcie proszę na radnych PiS, aby poszli po rozum do głowy. Wtóruje mu Józef Szajna, również radny wojewódzki (PSL): - Skończył się okres chowania głowy w piach.

Stanisław Piotrowicz

Senator Stanisław Piotrowicz (PiS) wygłasza ważne oświadczenie: - Misja dyrektora Kocója zakończyła się. Uważamy jako krośnieński PiS, że pan dyrektor wyczerpał swoje możliwości i powinien z tego szpitala odejść. Rozmawiałem o tym na szczeblu centralnym z najważniejszymi politykami. Senator PiS opowiadał też, że wielokrotnie prosił Mariusza Kocója o spotkanie, ten jednak nigdy nie znajdował dla niego czasu. - Sugerujemy zarządowi województwa, by zdecydował się na jednoznaczne rozwiązanie sytuacji - decyzję personalną - potwierdził Piotr Babinetz, poseł z PiS.

Do zebranych ludzi wyszli też lekarze. - Dzisiaj wszyscy zgromadzeni tutaj doświadczyli tego, co my od dyrektora doświadczamy na co dzień przez ostatnie dwa lata - mówił Antoni Przyprawa nawiązując do faktu, że Mariusz Kocój zmienił zdanie o wypowiedzeniach, szuka kruczków prawnych, lawiruje, niczego nie wyjaśnia, nie komentuje.

Katarzyna Walciszek-Stec, kardiolog: - Jest jeszcze jeden fakt, dlaczego my nie chcemy podpisywać żadnych umów z panem dyrektorem Kocójem. Uważamy, że jego decyzje szkodzą państwa zdrowiu i życiu. I nie jesteśmy gołosłowni w tych poglądach. Mieliśmy tego doskonały przykład kiedy to pan dyrektor swoją bezzasadną decyzją doprowadził do zamknięcia na klika dni oddziału ginekologicznego. W związku z tą sytuacją niewiele brakowało, a wydarzyłaby się tragedia. Ordynator ginekologii, mimo że nie był wtedy pracownikiem szpitala, w imię wyższego dobra, wyższej konieczności, przyjechał do szpitala i uratował pacjentkę. Gdyby tego nie zrobił, to pan dyrektor byłby odpowiedzialny za tragiczne wydarzenie i jego "przepraszam" nikogo by nie satysfakcjonowało. Życie ludzkie stanowi wartość najwyższą i mówimy "nie" takim decyzjom, które temu życiu nie służą. Na to nigdy się nie zgadzamy.

Szpital

Godz. 11.30. W Radiu Rzeszów o sytuacji w krośnieńskim szpitalu wypowiada się Kazimierz Ziobro - członek zarządu województwa podkarpackiego odpowiedzialny za sprawy zdrowia (PiS/LPR). Mówi bardzo ostrożnie: - Nie chcę się wypowiadać dopóki nasi prawnicy się do tego nie ustosunkują. Oceniamy sytuację jako bardzo skomplikowaną. I dodał: - Szpital stał się areną do rozgrywek politycznych. Stanisław Słyś polemizował na antenie: - Chyba wewnątrz PiS, bo krośnieński PiS ocenia wasze działania negatywnie.

Wywiadu udziela także Piotr Przytocki, prezydent Krosna: - Bardzo długo uczestniczyłem w rozmowach, negocjacjach, wypracowałem nawet projekt porozumienia. To był najlepszy czas, żeby wtedy rozwiązać sytuację w zaciszu, a nie przy mediach, protestach publicznych, przy tym zagrożeniu wobec ewakuacji pacjentów. I po co ta eskalacja, po co te napięcia, po co generowanie przykrych dla wszystkich emocji, zastraszanie ludzi, którzy tutaj żyją w niepokoju, tracąc już poczucie bezpieczeństwa, które jest im konstytucyjnie przypisane. Teraz jest to problem marszałka województwa.

Godz. 12.30. Protestujący przed szpitalem ludzie gromadzą się w holu szpitala, czekając na dyrektora. Mariusz Kocój uznał, że jego bezpieczeństwo jest zagrożone i wezwał policję. Po trzech godzinach w eskorcie funkcjonariuszy opuścił gabinet. - Czy pan Kocój już na zawsze wychodzi? - pytali retorycznie protestujący.

Godz. 13.00. Lekarze wydają ostatnie oświadczenie. "Byliście świadkami dzisiejszych wydarzeń. Widzieliście styl pracy pana dyrektora i sposób traktowania przez niego prawa. Jak państwo pamiętacie, 3 dni temu przedstawił nam ekspertyzę prawną z której wynika, że nasza umowa o pracę wygasa 30 listopada br. i nie możemy przekroczyć progu naszego szpitala z dniem 1 grudnia. Przez 3 dni dyrektor stworzył w środowisku lokalnej społeczności stan zagrożenia. Dzisiaj wspaniałomyślnie odwołał ewakuację, stwierdzając, że nasze wypowiedzenia umowy o pracę są nieważne" - napisali lekarze.

Protest

Podsumowali dzień: "Macie Państwo dzisiaj namacalny dowód manipulacji pana dyrektora. My doświadczamy tego na co dzień od 2 lat. Dyrektor uchyla się od odpowiedzialności za szpital obarczając nią środowisko lekarskie."

Mimo naszych usilnych próśb dyrektor nie odniósł się do publikacji w portalu pt. "Kim jest kontrowersyjny Mariusz Kocój". Zadaliśmy mu kilka konkretnych pytań - wszystkie zbył milczeniem, nie sprostował ani jednego zdania tekstu. Tymczasem część czytelników uznała publikację jako "stronniczą" i określiła jej autorów nieparlamentarnymi wyrażeniami ("kim są dupolizory Krzanowscy?"). Odpowiadamy: chcieliśmy ukazać osobowość i przeszłość Mariusza Kocója, aby ukazać sytuację, w której znaleźli się pracownicy szpitala (również prosimy o obiektywność). Nie wypowiadamy się i nie oceniamy pracy lekarzy, bo to odrębny temat.

ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)