Pat w szpitalnym sporze lekarzy i dyrektora

Konflikt między dyrekcją krośnieńskiego szpitala a Związkiem Zawodowym Lekarzy ciągle nie jest rozwiązany. Zarząd województwa popiera działania dyrektora. Mariusz Kocój publicznie odniósł się do zarzutów lekarzy przedstawionych mu za pośrednictwem marszałka. Na zwołanej konferencji prasowej przedstawił aktualną sytuację szpitala.
Mariusz Kocój jest dyrektorem krośnieńskiego szpitala już dwa lata. Niemal od początku między nim a grupą lekarzy jest konflikt personalny. Lekarze domagają się jego odejścia

Nie przyniosły efektów kolejne próby mediacji i rozwiązania problemu między skłóconymi stronami. Kilka dni temu lekarze spotkali się z marszałkiem województwa podkarpackiego. Przedstawili zarzuty pod adresem dyrektora. Do kilku z nich Mariusz Kocój odniósł się na zwołanej w czwartek (10.09) konferencji prasowej. Poinformował też, że jest to jego ostatnie spotkanie z mediami do czasu osiągnięcia porozumienia, na które ciągle ma nadzieję. Lekarze również nie udzielają wypowiedzi.

- Nie staram się o tanią popularność, ale uważam, że jesteśmy winni społeczeństwu informację o zdarzeniach, które mają miejsce w szpitalu - mówi Mariusz Kocój. - Odbieram bardzo liczne wyrazy poparcia od samych pacjentów. Choć nie jestem mieszkańcem Krosna, na ulicach spotykam się z życzliwym przyjęciem. Dodał też, że bardzo uważnie śledzi wyniki sondy przeprowadzonej przez portal Krosno24.pl. Na pytanie czy pracownicy krośnieńskiego szpitala - w tym lekarze - powinni mieć kontrolowany elektronicznie czas pracy, tak jak wdrożył to dyrektor - odpowiedź jest jednoznaczna. 87 procent glosujących jest "za".

Na konferencję prasową zaproszone zostały media. Tego, co ma do powiedzenia dyrektor przyszli również posłuchać pracownicy szpitala

Lekarze zarzucają dyrektorowi, że uniemożliwia Związkowi Zawodowemu Lekarzy organizację zebrań w godzinach pracy. Mariusz Kocój przyznaje. To prawda. - Przecież udział w zebraniu w godzinach pracy to paraliż szpitala, to kolejki pacjentów oczekujących na lekarzy. Takiej zgody nie ma w tym szpitalu żaden z 12 związków zawodowych.

Na zarzuty, że lekarze nie mogą dalej się szkolić, dyrektor podał liczby z ostatnich lat. W 2006 roku lekarze podnosili swoje kwalifikacje przez 1208 dni, w 2007 - 2282, w 2008 - 2493, a w pierwszym półroczu bieżącego roku - 1376 dni.

Na liście jest też argument, że dyrektor zwalnia doświadczonych lekarzy. Mariusz Kocój tłumaczy: - Na emeryturę przeszło trzech lekarzy, uprawnień do wcześniejszej emerytury nabyło czterech, przekazanych innemu pracodawcy zostało sześciu, rozwiązanych za porozumieniem stron było sześć umów, a wypowiedzeń złożonych przez samych lekarzy - siedem. W tym samym okresie do pracy przyjętych zostało sześciu lekarzy na umowach kontraktowych.

Dyrektor zapewnia, że drzwi do jego gabinetu są zawsze otwarte. - Jestem gotowy do rozmów - twierdzi

- Nie jest również prawdą, że nie współpracuję ze związkami zawodowymi. Na 21 zaprosin przyjęto jedno - dodaje.

Małgorzata Szczudlak

Ze współpracy z dyrekcją szpitala zadowolone są inne związki zawodowe. - Pozytywnie wypowiadamy się na temat działalności dyrektora. Restrukturyzacja idzie w szybkim tempie, ale odbywa się bez większych konsekwencji dla personelu. Co kwartał pracownicy mają wypłacane premie, widać jak szpital pięknieje i poprawia się jakość usług - twierdzi Małgorzata Szczudlak, przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność"(na zdjęciu obok). - Chcemy porozumienia, a tylko dialog prowadzi na dobre tory - dodaje.

Zofia Biedroń

Nie przeszkadza im też wprowadzona rejestracja czasu pracy, co jak się uznaje, stało się kością niezgody w konflikcie na linii dyrektor - lekarze. Sami lekarze również już odżegnują się od tego argumentu. - Pielęgniarki i położne popierają działania mające na celu dyscyplinowanie wszystkich grup zawodowych, bo czas to pieniądz - mówi krótko Zofia Biedroń przewodnicząca związku, który zrzesza ponad 300 członków.

Dyrektor twierdzi, że przeciw jego działalności nie jest całe środowisko lekarskie, a jedynie grupa liderów Związku Zawodowego Lekarzy. - Nie chodzi im o dobro szpitala i troskę o pacjenta. Są to tylko i wyłącznie prywatne gierki - albo my, albo dyrektor. Sam jestem lekarzem i jest mi wstyd, że niektórzy moi koledzy nie wahają się rozgrywać kartą pacjenta.

Rocznie krośnieński szpital przyjmuje 30 tys. pacjentów

Działania dyrektora popiera zarząd województwa podkarpackiego. U podstaw takiej postawy leży poprawa kondycji finansowej szpitala. - Szpital w roku 2007 był bankrutem. Realizując przyjęty program naprawczy mamy kolejny rok dodatniego wyniku finansowego. Dzięki temu komornik nie puka do naszych drzwi - tłumaczy Mariusz Kocój.

Na najbliższe lata w szpitalu zaplanowano inwestycje za ponad 100 mln zł. Obecnie trwa termomodernizacja szpitala: wymiana okien, drzwi, docieplenie budynku, modernizacja kotłowni i instalacji centralnego ogrzewania, budowa kolektorów słonecznych do podgrzewania ciepłej wody. Planowana wartość inwestycji to ponad 18 mln zł. Prace zakończą się w przyszłym roku.

Trwa warta ponad 18 mln zł termomodernizacja szpitala. Wszystkie inwestycje, które będą miały miejsce w szpitalu w ciągu kilku lat szacowane są na 104 mln zł

Trwają przygotowania m.in. do uruchomienia nowej pracowni endoskopii, modernizacji oddziału ratunkowego, poradni chorób zakaźnych, oddziału ortopedii i pulmonologii. Najważniejsze zadanie to budowa i wyposażenie nowego bloku operacyjnego. Koszt tej inwestycji to ponad 50 mln zł. Na zakup sprzętu do szpitala wydano w 2007r. 1 mln zł, w 2008 - 1,6 mln, a za pierwsze półrocze 2009 - 2 mln zł.

Mariusz Kocój przyznaje jednak, że zdarzało mu się popełniać błędy. - Jestem tylko człowiekiem. Jeśli zdarzyło mi się podjąć niewłaściwe decyzje, to jestem otwarty na argumenty. One spływały ze wszystkich grup zawodowych, najmniej ze środowiska lekarskiego. Trzeba jednak rozmawiać.

To ostatnie spotkanie dyrektora z mediami do czasu osiągnięcia porozumienia

Przez najbliższy tydzień, codziennie mają odbywać się spotkania mające na celu doprowadzić do porozumienia. - Nie palmy za sobą mostów, niech ustąpią emocje, usiądźmy do rozmów - apeluje do liderów związków zawodowych.

Przez ten tydzień nie będą też podpisywane nowe umowy z lekarzami, a przypomnijmy - 31 sierpnia wymówienia złożyło już 118 medyków. - Warunkiem jest przystąpienie do rozmów, bo przecież nie mogę pozwolić na grę na czas - podkreśla dyrektor. Wypowiedzenia kończą się pod koniec listopada. Jeśli lekarze ich nie wycofają, do pracy przyjmowani będą inni.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)