Ważą się losy szpitala. Polityka w tle

Komisja zdrowia sejmiku województwa pozytywnie opowiedziała się w sprawie wygaszenia oddziałów krośnieńskiego szpitala. Członkowie komisji apelują do stron konfliktu: lekarzy i dyrekcji o porozumienie i nieupolitycznianie sprawy. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że polityka odgrywa tu ważną rolę.
Członkowie komisji zdrowia. Tadeusz Majchrowicz (pierwszy z lewej) tłumaczy, że opinia komisji nie jest wiążąca. Ani dla sejmiku, ani wojewody

Wyjazdowe posiedzenie Komisji Ochrony Zdrowia, Polityki Rodzinnej i Społecznej Sejmiku Województwa Podkarpackiego odbyło się w środę (21.10) w krośnieńskim szpitalu. Jednym z punktów było wyrażenie opinii do wniosku dyrektora szpitala w Krośnie o czasowe zaprzestanie działalności wszystkich oddziałów.

Wcześniej członkowie komisji mieli się zapoznać z aktualną sytuacją szpitala. Początkowo nie chcieli jednak dopuścić do głosu lekarzy - ordynatorów kilku oddziałów, którzy byli przygotowani, by opisać stan obecny. Kilkanaście minut zajęła dyskusja "techniczna", czy i ilu lekarzom udzielić głosu, a przewodniczący komisji Maciej Lewicki cały czas apelował, aby wypowiedzi były merytoryczne, a nie emocjonalne. Dopiero po interwencji prezydenta miasta Piotra Przytockiego oraz członków Rady Społecznej Szpitala dopuszczono lekarzy do głosu. Tym ostatnim jednak się "oberwało" od komisji, że wcale na te obrady nie byli zaproszeni. - Jednak po to tu państwo przyjechaliście, aby przed wydaniem opinii zapoznać się z sytuacją szpitala - apelował do członków komisji Józef Szajna, również radny sejmiku, jednocześnie członek Rady Społecznej Szpitala. Na uspokojenie emocji zarządzono przerwę. Po niej lekarzom udzielono głosu.

Antoni Przyprawa, ordynator oddziału kardiologii opisywał pracę Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - Brakuje tam personelu - informuje. - Z poszczególnych oddziałów są wyznaczani lekarze, którzy kosztem swoich obowiązków oddziałowych muszą świadczyć pracę na SORze - mówi. Przekonywał, że od pierwszego października praca jest zdezorganizowana. - Jeśli uważacie państwo, że lekarz, który 48 godzin pełnił pracę na SORze, a potem idzie np. na pulmonologię, jest sprawny - my wyrażamy obawę, że nie.

Antoni Przyprawa: - Za to, że przydzieli się komuś bezpłatny transport, idzie się na dywanik do dyrektora

Podawał inne przykłady działań w szpitalu: - Lekarz kardiolog ma czuwać nad pulmonologią, internista mający pod opieką 60 osób - dodatkowo SORem, na kardiologii dyżuruje lekarz, który nigdy dyżurów tam nie pełnił.

- Ile razy lekarz przydzielił komuś obłożnemu, sparaliżowanemu czy biednemu bezpłatny transport, był wzywany na dywanik - kontynuuje Antoni Przyprawa. - Zanim prawnik orzekł, że istnieje coś takiego jak bezpłatny transport, z własnej kieszeni płacili za nie lekarze.

Wrócił też do sytuacji, kiedy po zamknięciu oddziału ginekologicznego, pilnie przywrócony został do pracy jego ordynator. - Mieliśmy pacjentkę w sepsie. Nie mogła być operowana natychmiast, bo zwolniony był ordynator oddziału ginekologii. Został pilnie wezwany i przywrócony do pracy, bo akurat był potrzebny - mówi ordynator oddziału kardiologii. - Tak funkcjonuje szpital w Krośnie.

Józef Gancarz informował o aktualnej sytuacji na rentgenie

- Grafik, który został wprowadzony od pierwszego października jest zupełnie niezgodny z przepisami pracy - mówił z kolei Józef Gancarz, starszy asystent Zakładu Radiologii i Diagnostyki Obrazowej. Przypominał, że rentgen jest miejscem kluczowym dla funkcjonowania szpitala, bo tam trafia większość pacjentów w stanie ciężkim. - Wprowadzenie zabezpieczenia teleradiologicznego nie zdaje egzaminu w sytuacji zagrożenia życia, ponieważ przesyłanie badań zajmuje bardzo dużo czasu, pacjent może nie doczekać wyniku - podkreślał.

Irena Woźniak, przewodnicząca Związku Zawodowego Anestezjologów pytała członków komisji, czy zdają sobie sprawę z tego co znaczy zawieszenie działalności oddziału intensywnej terapii. - Równie dobrze można iść na oddział i wyłączyć tam prąd. Niech zgasną te maszyny, które podtrzymują życie. Ci pacjenci nigdzie sobie nie pójdą, oni umrą.

Irena Woźniak - przewodnicząca Związku Zawodowego Anestezjologów

Podczas dyskusji, o powodach odejścia ze szpitala zdecydował się powiedzieć Mariusz Sebastianka, ordynator oddziału opieki paliatywnej. - Na tak ciężkim oddziale mam tylko dwóch lekarzy. Dyrektor zdecydował, że mają być pół etatu na oddziale, pół etatu na SORze. Zrezygnowali z pracy, bo w takich warunkach nie da się pracować. Nikt się mnie nie zapytał, jak widzę taką organizację pracy - mówił. - Dowiedziałem się też, że istnieje możliwość zorganizowania dyżurów pod komórką. Na oddziale opieki paliatywnej to jest kuriozum.

Mariusz Sebastianka, ordynator oddziału paliatywnego tłumaczył powody rezygnacji z pracy w szpitalu

Mariusz Sebastianka stwierdził, że czarę goryczy przelała kara, jaką został obłożony za przyjmowanie tzw. pacjentów społecznych (samotnych, bezdomnych, po kataklizmach pogodowych). - Nie chcę pracować w szpitalu, w którym karze się lekarzy za odruchy ludzkie i etykę.

Potem zabrał głos dyrektor Mariusz Kocój, nie ustosunkował się jednak do wielu zarzutów. - Harmonogram pracy od 1 października wynika z faktu, że to państwo złożyliście wypowiedzenia z dyżurów kontraktowych - zwrócił się do lekarzy. - Rozumiem, że jest on dla państwa bardzo niewygodny.

Piotr Jurczak - Związek Zawodowy Lekarzy: - Można odwrócić sytuację, że to my złożyliśmy wypowiedzenia z dyżurów, że to my się zwalniamy. Można nas tak szantażować i rzeczywiście społeczeństwo może tak to odebrać, ale lekarze odchodzą, bo nie mieli innego wyjścia - tłumaczył.

Mariusz Kocój odniósł się też do problemów na SORze. - Rozwiązanie ich nie jest zależne ode mnie bezpośrednio. Specjalistów medycyny ratunkowej na Podkarpaciu jest 14-15, pracuje w tym zawodzie 7. Nam potrzeba 12. Nie jest to możliwe do rozwiązania w drodze nakazu - tłumaczy. - Przed dwoma laty proponowaliśmy lekarzom w szpitalu w Krośnie zatrudnienie na SORze za godziwe pieniądze. Nikt nie był zainteresowany.

Mariusz Kocój - dyrektor szpitala. Jego odwołania domagają się lekarze

Dyrektor powtórzył raz jeszcze, że te wszystkie "bolączki", o których mówili lekarze, można szybko naprawić. - Cały czas macie pretensje, przedstawiacie zarzuty, ale odmawiacie podejścia do rozmów - mówił do lekarzy. - Porozumieć się możemy tylko w formie dialogu.

- Sam pan kiedyś stwierdził, że dawno straciliśmy do siebie zaufanie - przypominał Piotr Jurczak. - To do czego pan nawołuje? Mariusz Kocój:- Naszym obowiązkiem jest osiągniecie porozumienia, moim i państwa. Zapominacie o tym.

Pat na linii lekarze dyrektor trwa. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, zawieszenie działalności oddziałów planowane jest na trzy miesiące, od pierwszego grudnia. - Jeśli w tym czasie dyrektor znajdzie odpowiednią liczbę lekarzy, to oddziały z powrotem będą funkcjonować - przekonywał Tadeusz Majchrowicz, radny sejmiku, członek komisji zdrowia.

Istnieje jednak ryzyko, że tak się nie stanie - chodzi o kontrakt z NFZ. Zadania i środki, które dotąd przypadały krośnieńskiemu szpitalowi, mogą przejąć inne lecznice. Zagrożona jest więc pozycja szpitala. - Do końca listopada mają być podpisane aneksy do umów z NFZ. Szpital w Krośnie najprawdopodobniej go nie podpisze, a NFZ musi wykupić usługi u pozostałych szpitali, zabezpieczyć świadczenia dla ludności - mówił przewodniczący komisji Maciej Lewicki. - Dlatego apelujemy do stron, aby usiadły do rozmów, bo sytuacja robi się niewesoła.

Jeśli zarząd województwa nie rozwiąże sprawy, szpital może zostać zamknięty

- Odwołanie dyrektora uzdrowi całą sytuację. Z jednej strony mamy 30 tys. pacjentów, pracowników i normalnie funkcjonujący szpital, ochronę zdrowia w powiecie, a z drugiej strony jedną osobę - dyrektora. Jeśli myślimy o zawieszeniu szpitala, to może pomyślmy o zawieszeniu dyrektora. To dużo prostsza decyzja - mówił Paweł Wołejsza, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy. - Czy pozostałe szpitale są przygotowane na to, żeby przyjąć 30 tys. pacjentów? - pytał.

- Nie można dopuścić do anarchii, żeby szantażem wymuszać zmiany - zwracał się z kolei do lekarzy wicemarszałek województwa Kazimierz Ziobro. - Ambicje, obwarowanie się przy swoich przywilejach i nietykalności są czymś niezdrowym. Apeluję o rozsądek, bo tniecie gałąź, na której wszyscy jesteśmy.

Kazimierz Ziobro - wicemarszałek województwa, członek komisji zdrowia sejmiku

Komisja obradowała w czteroosobowym składzie: przewodniczący Maciej Lewicki (klub PO), wiceprzewodniczący Tadeusz Majchrowicz (klub PiS), Przemysław Wojtys (klub PiS), Kazimierz Ziobro (klub PiS). Po obradach trzema głosami za i jednym wstrzymującym się, komisja przyjęła pozytywną opinię na temat wygaszania oddziałów. Tadeusz Majchrowicz podkreśla, że podjęcie decyzji, takiej czy innej, to tylko formalność. - Komisja musi wyrazić opinię, to wynika z procedur, ale ona niczego nie warunkuje. Nie jest wiążąca dla sejmiku- informuje. - Przyjęcie pozytywnej opinii nie oznacza jednak zgody na likwidację szpitala - podkreśla.

Sprawa krośnieńskiego szpitala pojawi się na sesji sejmiku województwa w poniedziałek (26.10). Przyjęta tam opinia również nie będzie wiążąca dla wojewody. Na podjęcie decyzji będzie miał 30 dni. Członkowie komisji liczą na to, że do tego czasu strony jednak dojdą do porozumienia.

Do akcji być może włączy się mediator. Wśród kandydatur pojawia się m.in. nazwisko Teresy Kubas-Hul, doradczyni wojewody podkarpackiego, jednocześnie radnej sejmiku. Zarząd województwa (PiS) apeluje o nieupolitycznianie sprawy, ale podchodzi do tej kandydatury sceptycznie. Wicemarszałek Kazimierz Ziobro przypomniał, że Teresa Kubas-Hul aktywnie działa w opozycji. Należy do klubu radnych Platformy Obywatelskiej.

Póki co przyszłość krośnieńskiego szpitala stoi pod znakiem zapytania

Zarząd powiatowy Platformy Obywatelskiej w Krośnie wydał oświadczenie w sprawie szpitala. Kategorycznie sprzeciwia się likwidacji jakiegokolwiek oddziału, obniżeniu prestiżu oraz jakości świadczonych usług medycznych. "Nie akceptujemy tym samym stylu zarządzania uwłaczającego godności pracownika, ani naruszeń dyscypliny pracy ze strony pracownika" - napisał Krzysztof Topolski, przewodniczący zarządu. PO żąda także od marszałka województwa bezzwłocznego rozwiązania istniejącego konfliktu.

Ponadto zarząd PO w Krośnie apeluje do lekarzy, by powrócili do pracy na okres dwunastu miesięcy, tj. do najbliższych wyborów samorządowych. "Aktualne zachowania obecnego zarządu województwa, jak i ocena społeczna tych zachowań pozwalają nam na wyrażenie przekonania, iż za niecały rok problem ten zostanie rozwiązany przez nowe władze w sposób cywilizowany i zgodny z interesem społeczeństwa." - czytamy w oświadczeniu.

Listy otwarte w sprawie szpitala w Krośnie napisali lekarze seniorzy, a także lekarze rodzinni. Obydwie grupy są głęboko zaniepokojone sytuacją oraz solidaryzują się z lekarzami, którzy złożyli wypowiedzenia z pracy. "Nie możemy milczeć i spokojnie patrzeć jak miejsce, które ma być oazą spokoju i rozwagi, staje się polem do brudnej, politycznej rozgrywki" - napisali lekarze seniorzy. "Czy możliwe jest stawianie na jednej szali istnienia szpitala o stuletniej tradycji, na drugiej utrzymania na stanowisku skompromitowanego w innych placówkach i pozostającego w konflikcie z pracownikami dyrektora?" - pytają lekarze rodzinni.

30 listopada kończy się okres wypowiedzeń, jakie złożyło 118 lekarzy. W ten sposób środowisko lekarskie domaga się odejścia dyrektora szpitala.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)