Na krośnieńskim lotnisku odbywa się coraz więcej operacji lotniczych. Przede wszystkim są one związane ze szkoleniami, którymi interesują się nie tylko osoby z kraju, ale też spoza.
- Mamy zainteresowanie szkół lotniczych z Rzeszowa czy Mielca, które się tutaj lokują - mówi Piotr Przytocki, prezydent Krosna. - Powodem tego jest nie tylko amerykańskie wojsko, które stacjonuje w tych miastach, ale też swoboda latania na naszym lotnisku. Istnieją na nim idealne warunki do organizowania szkoleń.
Miasto postanowiło te warunki ulepszyć, bo nie chce poprzestać tylko na szkoleniach. Chce, aby piloci korzystali z lotniska częściej niż dotychczas. Liczy na rozwój istniejącego ruchu biznesowego oraz cargo, czyli lotniczego ruchu transportowego, którego dzisiaj w Krośnie nie ma.
- Chcąc patrzeć w przyszłość z większym optymizmem, musimy zmierzać do lepszych warunków latania, bezpiecznych operacji lotniczych, możliwości zatankowania różnego rodzaju paliwa czy zjechania z drogi startowej drogą kołowania na płytę postojową - tłumaczy Piotr Przytocki.
Obecnie na ukończeniu są prace przy drodze kołowania łączącej pas startowy z firmami w strefie inwestycyjnej. Pod koniec tygodnia będzie na niej kładziona ostatnia warstwa asfaltu. Pisaliśmy o tym tutaj.
Z transportu cargo mogłyby korzystać okoliczne firmy, które obecnie są zmuszone wozić swoje ładunki drogą lądową do Rzeszowa czy Krakowa. Aby zaistniała możliwość rozwoju tego ruchu, potrzebna jest bezpieczna droga do startu. Samoloty cargo to np. turbośmigłowe Bombardier Dash-8, ATR czy Saab 340, które mają rozpiętość skrzydeł nawet do 30 metrów i ładowność do 9 ton.
Z tego powodu miasto postanowiło rozbudować pas startowy, który powstał w 2017 roku. Pisaliśmy o tym tutaj. W najbliższych planach jest wydłużenie go o 300 m, do długości 1410 m, a w dalszej perspektywie - do 1710 m.
Magistrat chce również zbudować nową płytę postojową dla samolotów oraz zapewnić paliwo dla odrzutowców, które w przeszłości już lądowały na krośnieńskim lotnisku, aby nie musiały one tankować np. w Rzeszowie.
Zaprojektowanie i rozbudowanie pasu startowego oraz płyty postojowej zajmie dwa lata.
Magistrat ma swoje plany, ale gdzie interes mieszkańców, którzy jak ja mieszkam w sąsiedztwie lotniska. Od wczesnych godzin rannych ustawiczny warkot silników samolotów, przez cały dzień do późnych godzin nocnych i nie ważne czy to zwykły dzień tygodnia, czy niedziela. Magistrat zakłada, że jeszcze większe samoloty będą startować i lądować, to może jakąś strefę ciszy ustanowić wokół lotniska, godziny startu, mierzyć natężenie dźwięku, albo uwzględnić jakieś finansowe zadośćuczynienie za koszmar lotniska.
Czy naprawdę miasto nie ma na co wydać pieniędzy? Mieszkańcy miasta na tej inwestycji nie skorzystają, nowych miejsc pracy też nie przybędzie. Skorzystają pojedyńcze firmy, w tym firmy szkoleniowe które być może nawet nie płacą podatków w Krośnie skoro są z innych miast. Na budowę czeka droga G między Lotników a Bieszczadzką - myślę że więcej firm i mieszkańców by z niej skorzystało.
10 milionów złotych za 300 metrów... Kosmos...
A kiedy to się "zwróci" miastu? Nigdy? A w jaki sposób? Poprzez organizację szkoleń?
Weźcie wy się lepiej za podstawowe kwestie w tym mieście... A nie wymyślajcie bzdur za takie pieniądze... Rynek zdycha, osiedla zarośnięte i niewykoszone tak, że wstyd... Kulturalnych spraw 0 jak co roku... Drogi popękane jak w Nigerii... A oni w lotnisko pchają 10 baniek... Żeby się rozwijać...
Dynamicznie zmieniające się Lotnisko Krosno. Od areoklubowego-sportowego lotniska pastwiska, poprzez lądowisko dla lotniczych taxówek biznesowych ze zbiornikiem do tankowania aż po towarowe lotnisko cargo.