4,60 zł - tyle, za sprawą decyzji magistratu i radnych, zapłacimy za normalny bilet jednorazowy MKS. Uchwałę w sprawie podwyżki przegłosowano 30 grudnia na sesji Rady Miasta. Licząc od końca 2016 roku, gdy koszt jednego przejazdu obniżono do 1,50 zł, to siódma podwyżka taryfy w autobusach.
Ceny wzrosną o 15-25% względem tych obowiązujących od dwóch lat. Na przykład za bilet normalny płaciliśmy dotąd 4 zł. Z kolei cena "miesięcznego" ważnego na terenie Krosna urośnie z 94 zł na 118 zł.
W przyjętym dokumencie czytamy, iż pod uwagę wzięto inflację, a ponadto czterokrotną zmianę wysokości płacy minimalnej. Co więcej, dla większości pojazdów - jak wskazują autorzy uchwały - "zakończył się okres gwarancji i koszty ich napraw zaczną obciążać spółkę, a ceny części zamiennych znacząco wzrosły". "Ponadto przewiduje się wzrost opłat za przeglądy techniczne pojazdów samochodowych" - dodano.
Krośnieńskie władze zakładają, że liczba pasażerów nie ulegnie zmianie, a wpływy ze sprzedaży biletów zwiększą się o ponad pół miliona złotych. Na jakiej podstawie tak uznano? Tego z dokumentu się nie dowiadujemy, choć w poprzednich przypadkach, gdy drożały podróże emkaesami, przewidywano jednak drobny spadek frekwencji. Jasne stało się natomiast, że okazjonalny przejazd wozem miejskiego przewoźnika będzie droższy niż w stolicy.
Spójrzmy na tabelę. Wybraliśmy kilka rodzajów biletów normalnych, obowiązujących w niektórych miastach. Pojedyncza podróż autobusem naszego MKS będzie wyraźnie droższa niż w Sanoku i Jaśle, ale nadal o 0,40 zł tańsza niż w Rzeszowie. Promocyjna pozostaje cena biletu dziennego, lecz "miesięczny" za 118 zł stawia Krosno w czołówce pod względem wydatków pasażera na transport zbiorowy.
Podwyżka zacznie obowiązywać najpewniej od lutego. Wcześniej uchwała musi zostać ogłoszona w podkarpackim Dzienniku Urzędowym, a w życie wejdzie dwa tygodnie później.
Wraz ze zmianą cennika wykonano ruch na korzyść pasażera - obecny bilet 15-minutowy stanie się 20-minutowym. Na jego podstawie można jechać tak długo, aż skończy się wyznaczony czas, lecz tylko jednym autobusem. Pod tym ostatnim względem MKS Krosno będzie nadal odróżniać się od innych komunikacyjnych spółek, u których 20- czy 30-minutówki umożliwiają przesiadkę.
Jeśli już kupimy bilet, co dostajemy w zamian? W połowie grudnia MKS rozszerzyła siatkę połączeń w weekendy: linia "2" z Jedlicza, Jaszczwi, Potoka i Turaszówki w soboty nie kończy biegu na pętli Wieniawskiego, lecz jedzie dalej przez osiedle Generalskie oraz ulicę Lwowską do przystanku "Leroy Merlin" przy centrum handlowym VIVO. Dla mieszkańców ulicy Hallera to pierwszy raz, gdy mają jakiekolwiek sobotnie połączenia.
Ponadto otrzymaliśmy sprawniejszą komunikację ze szpitalem przy Korczyńskiej i tamtejszymi nowymi blokowiskami. W weekendy, poza dotychczasowymi kilkoma kursami "0", "1" i "10" zaczęły docierać tam autobusy z numerem "11" - do 18:00, mniej więcej co 60 minut. Wszystkie odwiedzają osiedle Markiewicza oraz dworzec, a część z nich w soboty jeździ dalej: przez Łukasiewicza, Zręcińską, Świerzową i Zręcin do Jedlicza.
Wspomniana "jedenastka" w dni robocze zaczęła obsługiwać również miejscowość Chlebna. Kształt rozkładu jazdy nadal znacząco odbiega jednak od tego obowiązującego jeszcze w 2020 roku. Widać to zwłaszcza w przypadku połączeń podmiejskich w weekendy, których liczbę ścięto podczas pandemiczno-finansowych kłopotów MKS i do dziś nie przywrócono. Chodzi m.in. o niedzielne kursy do Jedlicza, Targowisk czy Korczyny, ale i obsługę niektórych rejonów miasta.
Trudno chociażby dostać się w dni wolne od pracy na osiedle WSK. Połączenia z centrum w soboty kończą się po godz. 14:00, a w niedziele praktycznie w ogóle ich nie ma. Można jedynie podjechać do pętli "Osiedle Traugutta", skąd do bloków przy Żwirki i Wigury niekoniecznie jest blisko. Miasto ma jednak zamiar przeprowadzić "optymalizację", w ramach której ułożone zostaną nowe trasy oraz rozkłady jazdy transportu publicznego.
Poprzednio duże zmiany wprowadzano w 2017 roku. Tym razem rozległa korekta może być związana z rewolucją na kolei: większą liczbą regionalnych połączeń, budową łącznicy i nowymi przystankami PKP. Na portalu pisaliśmy, iż MKS ma dowozić właśnie do pociągów. Dodatkowo magistrat chce stawiać nowe wiaty z zielonymi dachami, pnączami oraz monitoringiem i instalować kolejne tablice elektroniczne z godzinami odjazdów bazującymi na danych z GPS.
Krosno chce, by dotacja na takie działania przyznana została z Polsko-Szwajcarskiego Programu Rozwoju Miast. Na październikowym spotkaniu w tej sprawie, zorganizowanym przez Biuro Inicjatyw Społecznych UM, głos zabrał nasz dziennikarz Adrian Krzanowski, socjolog z wykształcenia. Przedstawił rewolucyjną wizję komunikacji bez "sztywnych rozkładów jazdy", czyli rozwiązania z minionej epoki, gdy "życie ludzi było podporządkowane masowym zachowaniom".
- Wszyscy zaczynali i kończyli pracę o tej samej porze, a styl życia był jednolity - mówił, dodając, że obecna era postindustrialna cechuje się "ogromną różnorodnością". - Pracujemy w różnych godzinach, chodzimy do różnych sklepów. To era zindywidualizowanych potrzeb i możliwości. Wyjdźmy naprzeciw potrzebom pojedynczych osób. Każdy miałby aplikację na telefonie lub panel na przystanku. Zgłaszałby miejsce oczekiwania i cel, dokąd chce dotrzeć - proponował.
W tej formie funkcjonowania transportu zbiorowego "algorytmy informatyczne kierowałyby jeden z dyżurnych busów do pasażera w taki sposób, aby przewieźć jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie". - To takie połączenie Ubera i autobusów miejskich - obrazowo objaśniał, do czego odniósł się Michał Żelechowski z Urzędu Miasta. Zapewnił, iż magistrat przygląda się takim rozwiązaniom w Krakowie, gdzie w dwóch dzielnicach działa usługa TeleBus (szczegóły).
Na razie MKS stawia na innego rodzaju zmiany. Na jej zajezdni przy ulicy Fredry nie spotkamy już ani jednego Autosana H9, choć wozy te przez dekady stanowiły trzon taboru przewoźnika. Dodatkowo w użyciu pozostają tylko trzy pojazdy o wysokiej podłodze, czyli kończące w tym roku 20 lat Autosany Lider. W kwietniu na krośnieńskich ulicach pojawiła się za to całkowita nowość: autobusy zasilane prądem.
Każdy z trzech Solarisów Urbino 9 może zabrać do 57 pasażerów, z czego niemal połowa zajmie miejsca siedzące. Zasięg "elektryków" po jednym ładowaniu to około 280 kilometrów. Dodatkowo zamontowano w nich różne rodzaje kasowników: klasyczne pomarańczowe oraz żółte, dotykowe, za pomocą których kupimy bilety jednorazowe i czasowe. Nie są one drukowane, lecz zapisywane na naszej karcie płatniczej lub telefonie, dzięki użyciu technologii NFC.
Magistrat chciałby, aby elektrycznych pojazdów było jeszcze więcej. Przetarg na kolejne dwa rozpisano jesienią, a koperty z ofertami otworzono niecały miesiąc temu. Obie propozycje przekroczyły zakładany budżet, lecz ta złożona przez polsko-litewskie konsorcjum firm EV Motors i Busnex UAB tylko o około 150 tys. zł. Zaproponowało ono, iż za nieco ponad 4 mln zł dostarczy chińskie wozy King Long PEV9 - identyczny był testowany u nas w kwietniu.
Rządzący Krosnem, zmieniając tabor MKS, korzystają z zewnętrznych dotacji, chociażby z państwowego programu "Zielony transport publiczny". Właśnie z tego źródła pochodziło pieniężne wsparcie na zakup Solarisów oraz budowę stacji ich ładowania koło elektrociepłowni przy ulicy Sikorskiego. W październiku działać zaczęły tam dwie ładowarki, a jeszcze jedna, mobilna, trafiła do bazy MKS. Zakup tych urządzeń pochłonął ponad 700 tys. zł.
A skoro o zajezdni mowa - od dawna mówi się, że komunikacja miejska potrzebuje innej siedziby, bo ta obecna na Zawodziu jest zbyt ciasna, a jej infrastruktura - przestarzała. Miasto zdecydowało więc, że nowa baza powstanie przy ulicy Białobrzeskiej, nieopodal Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów i ogródków działkowych. Utworzone zostaną tam m.in. budynki administracyjne, myjnia, warsztat, stacja paliw, są też przymiarki do stacji tankowania wodorem.
Oj narzekacie. Jest drogo, ale przynajmniej nie ma dokąd pojechać ;)
Krosno Miasto Drożyzny...
Krosno zamist iść w kierunku bezpłatnej komunikacji miejskiej, to poszło w kierunku jednej z najdroższych w skali kraju przebijając cenę za bilet Warszawę 4.40zł. Także po sąsiedzku w Jaśle i Sanoku jest o wiele taniej 3zł niż w Krośnie 4.60zł.
Natomiast wraz z tak wysoką ceną za bilet, nie idzie komfort podróży w MKS Krosno dla podróżnych, w zimie autobusy jeźdzą nie ogrzewane, a w lecie z wyłączoną klimatyzacją, prezes MKS o tym wie, ale nie reaguje na te nieprawidłowości w MKS. Co na to prezydent Przytocki, zareaguje, czy też przymknie na to oko?
Jeszcze można by dodać do tego Malbork i Tomaszów mazowiecki
W pewnej liczbie miast do 100 tys. mieszkańców włodarze uznali, że trzeba zwiekszyć dotychczasowe dotacje na komunikacje i udostępnić mieszkańcom bezpłatną komunikację miejską. Poprostu potrafią tak gospodarować, że starcza im na istotne sprawy dla mieszkańców. Lektura ich budżetów powinna być ciekawa dla prezydenta-słońce i dotkora ekonomii. Stararachowice mają około 44 tys. mieszkańców i planowane dochody na 2025 rok ok. 318 mln zł, czyli można powiedzieć, że są 2 razy biedniejsze od Krosna (663 mln zł). W 2022 roku wprowadziły bezpłatną komunikację miejską dla miedzy innymi mieszkańców płacących podatek i ich niepełnoletnich członków rodzin. Mielec w październiku 2025 wprowadzi bezpłatną komunikację, liczba mieszkańców ok 57 tys., planowane dochody budżetu na 2025 to 458 mln zł. Stalowa Wola wprowadziła bezpłatną komunikację od września 2024. Liczba ludności ok. 55 tys. mieszkańców, planowane dochody budżetu w 2025 to 812 mln zł.
Duże miasta nigdy nie wprowadzą bezpłatnej komunikacji z racji kosztów i zadłużenia jakie posiadają. Zapłacić koło 100 zł w Wa-wie za możliwośc jazdy po całym terenie działania ZTM, bez porównania z Krosnem i jego ceną. Cena biletu miesięcznego miejskiego rośnie z 94 do 118 czyli o 25,5%. Warto poszukać informacji o miastach z bezpłatną komunikacją miejską, popatrzyć na ich uchwały o komunikacji, budżety, zadłużenie itd. To są porównywalne miasta z Krosnem, a nie największe miasta w Polsce.
Zaprosić włodarzy tych miast i przy węgrzynie opowiedzą jak to się robi. Może zdołają przekonać, jak nie to zostaje jeszcze Pan Zagłoba.
Stało się co się miało stać. Nasze Krosno w cenach przegania już Warszawę. Ja tu już nie będę przytaczać jak w 2018 roku pisałem że koszt serwisu i utrzymania najnowocześniejszych autobusów hybrydowych będzie ogromny. Mieszkańcy zapłacą bo nie ma wyjścia.
Miasta wielkości Krosna wprowadzają bezpłatną komunikację miejską dla wszystkich, a w tym mieście tylko podwyżki. No, brawo.