To milowy krok w ciągnącej się od lat dyskusji o kolejowej łącznicy skracającej czas podróży z południa Podkarpacia do stolicy województwa. Państwowy zarządca infrastruktury - PKP Polskie Linie Kolejowe - podpisał wartą niemal 250 mln zł netto umowę na budowę ponad 3-kilometrowego szlaku spinającego linie nr 106 (Jasło - Rzeszów) i 108 (przebiega przez Krosno).
Łącznica rozpocznie się w Jedliczu, a zakończy w Szebniach, dzięki czemu pociągi - by dojechać z Sanoka i Krosna do Rzeszowa - nie będą musiały przejeżdżać przez Jasło, gdzie zmieniają czoło. Zmiana kierunku jazdy łączy się z postojem sięgającym niekiedy ponad 10 minut. Będzie to jedna z nielicznych linii kolejowych powstałych w Polsce po transformacji ustrojowej.
Wykonawca, czyli konsorcjum Track Tec Construction oraz INTOP Warszawa, zobowiązał się m.in. wykonać długi na 500 metrów tunel, trzy wiadukty, pięć przepustów oraz nowy przystanek o roboczej nazwie Moderówka. Budowa ma zakończyć się w połowie 2028 roku i od tego momentu czas przejazdu z naszej miejscowości do największego miasta Podkarpacia skróci się o 20-25 minut. Pytanie jednak, względem którego czasu przelotu?
Obecnie trasę Krosno Miasto - Rzeszów Główny pokonuje jeden pociąg kursujący raz w tygodniu, w niedziele. Nazywa się "Bieszczadzki Żaczek" i obsługuje każdy napotkany przystanek. To sprawia, iż na podróż trzeba zarezerwować aż 2 godziny i 24 minuty (16:15 - 18:24), z czego 20 minut zajmuje postój w Jaśle (od 16:50 do 17:10).
Dzięki temu, że jesienią przez Rzeszów Zachodni tymczasowo jeździły z Krosna pociągi PKP Intercity, mamy porównanie, ile pokonanie takiego dystansu zajmuje dalekobieżnej kolei. IC "Wetlina" odjeżdżała z Krosna tuż przed 6:00 rano, a w Rzeszowie była o 8:00. Krócej o około 10 minut trasa zajmowała popołudniowym IC "Bieszczady" (17:31 - 19:21).
Czy więc wspomniane w najnowszym komunikacie kolei 20-25 minut "obcinamy", porównując obecne i planowane rozkłady jazdy pociągów regionalnych, a może dalekobieżnych? Zapytaliśmy o tę kwestię Dorotę Szalachę z biura prasowego PKP PLK. - To zależy od danego przewoźnika - usłyszeliśmy.
W komunikacie zarządca infrastruktury zadeklarował, że "organizatorzy przewozów pasażerskich zyskają możliwości przygotowania lepszej oferty dla podróżnych". "Efektem naszego przedsięwzięcia (budowy łącznicy - przyp. red.) będą też dogodniejsze warunki dla przewozów towarowych, co przełoży się również na korzyści gospodarcze" - dodał.
PKP PLK informowały w 2023 roku, że do Rzeszowa dotrzemy składami regionalnymi w 80 minut. Za ich rozkład jazdy odpowiada Podkarpacki Urząd Marszałkowski, który prognozował, iż podróż Krosno - Rzeszów zajmie 60 minut. Aleksandra Gorzelak-Nieduży z biura prasowego instytucji przekonywała rok temu na naszych łamach, że "wybudowanie łącznicy będzie poważnym impulsem do wzrostu oferty połączeń i wykorzystania potencjału Krosna".
Jak dodawała, szansa na uruchomienie połączeń przyspieszonych, pomijających mniej ważne przystanki, jest mała. Okazuje się jednak, że od tego czasu nastawienie wojewódzkich władz nieco się zmieniło. - Planujemy wprowadzenie nowej oferty w postaci pociągów regionalnych przyspieszonych i przyspieszonych odcinkowo po linii nr 106 (...). Standardowa oferta będzie przewidywała minimum osiem par pociągów na danej linii (w tym nr 108 - przyp. red.) - podała w październiku Gorzelak-Nieduży.
Z jej słów, przytaczanych przez "Rynek Kolejowy", wynika, że Krosno otrzyma znacznie więcej lokalnych pociągów niż obecne dwa składy dziennie do Sanoka, tyle samo do Jasła i rzadko pojawiający się "Bieszczadzki Żaczek" do Rzeszowa.
Na rozstrzygnięcie przetargu zareagował prezydent Krosna Piotr Przytocki. Na antenie TVP3 Rzeszów przypominał w środę (20.11), iż o łącznicy mówi się w mieście od lat dwutysięcznych. - Potem sukcesywnie zabiegaliśmy, aby była zrealizowana. Zainteresowaliśmy marszałka Władysława Ortyla, który zrozumiał nasze intencje i jest tego efekt dzisiaj, z czego się niezmiernie cieszę - podkreślał.
Na razie nie wiadomo, czy i jak nową trasę kolejową wykorzysta PKP Intercity, które z regularnych połączeń na północ od Krosna zrezygnowało cztery lata temu. Ich powrót byłby szansą na sprawniejszy dojazd nie tylko do Rzeszowa, ale i Lublina. Dodatkowym impulsem, by dalekobieżny przewoźnik zwiększył liczbę pociągów w naszych rejonach, może być zakończenie projektu ściśle związanego z łącznicą: modernizacji linii nr 108 od Jasła do Nowego Zagórza.
Dzięki tej drugiej inwestycji pociągi będą mogły jechać z prędkością do 120 km/h (obecnie to 80 km/h). W tym przypadku przetarg rozpisano we wrześniu, a kontrakt ma zostać podpisany w 2025 roku. PKP PLK wyliczają, że prace "obejmą m.in. przebudowę peronów na stacjach i przystankach między Jasłem a Nowym Zagórzem". "Ważnym efektem przyszłych prac będą także dodatkowe miejsca zatrzymywania się pociągów (...). Zrealizujemy przebudowę torów, przejazdów kolejowo-drogowych oraz obiektów inżynieryjnych" - zapewniają.
Pod znakiem zapytania nadal stoi jednak m.in. obniżenie niwelety torów (ich profilu) na niespełna trzykilometrowym dystansie w granicach Krosna - od mostu na Lubatówce po obszar w okolicach centrum handlowego Vivo, gdzie planowany jest nowy przystanek. Nie znalazło się ono w podstawowym "scenariuszu" inwestycji, lecz w ramach jednej z czterech opcji, na którą PKP PLK mogą się zdecydować albo nie, biorąc pod uwagę wysokość złożonych ofert.
Finansowanie projektu "Rewitalizacja linii kolejowej nr 108 na odcinku Jasło - Nowy Zagórz wraz z budową łącznicy kolejowej Jedlicze - Szebnie" odbywa się przy udziale Funduszy Unijnych dla Polski Wschodniej. Niewykluczone, że ruch na linii kolejowej nr 108 zostanie zawieszony na kilka lat od 15 września 2025 roku - taki wstępny, nieoficjalny termin wynika z opublikowanych w zeszłym tygodniu rocznych rozkładów jazdy PKP. W zamian za pociągi planowana jest autobusowa komunikacja zastępcza.
Hmm, sam czas jazdy pociągiem to jedno a drugie to dotarcie do stacji początkowej (Krosno) i ze stacji końcowej (Rzeszów) do docelowego miejsca w Rzeszowie.
Dworzec kolejowy w Krośnie nie ma za wiele parkingów i miejsca na ich zbudowanie, dojazd do dworca komunikacją miejską/podmiejską zajmuje czas. Tak samo w Rzeszowe trzeba komunikacją miejską się gdzieś dostać.
Samochód jeszcze długo będzie czasowo szybszy (a po otwarciu S19 to już w ogóle) licząc czas podróży od wyjścia z domu do dotarcia do wejścia w miejscu docelowym.
Może się jednak za kilka lat okazać że na podróże samochodem nie będzie nas stać lub nie będzie nas stać na samochody.
Ten temat jest najlepszym sprawdzianem bieżącego pokolenia polityków powiązanych z Krosnem. Brak obniżenia torów byłby absolutnym skandalem. Ręce na pokład! Dostaliście kredyt zaufania, nadszarpnęliście go kilka lat temu (nawiązując do słów AG), więc teraz to Wasze być albo nie być. Mam przeczucie, że zakończy się to pomyślnie dla miasta, ale to jest TEN moment kiedy naprawdę trzeba stanąć na wysokości zadania, drodzy wybrańcy.
W 1859 rozpoczęto dalszą rozbudowę połączenia na trasie Przemyśl – Lwów o długości 98,6 km. Pracami kierował wykwalifikowany niemiecki inżynier Kobie, mający doświadczenie w budowie kolei w wielu krajach europejskich. Prace finansowały banki austriackie i angielskie, a wszystkie potrzebne materiały i urządzenie dostarczały firmy niemieckie. Główną siłą roboczą byli chłopi z okolicznych wiosek. Warunki pracy były ciężkie. Chłopi bez doświadczenia i nawyków wynajmowani byli do najprostszych prac. Szczególnie wiele trudności przynosiło budowniczym przekładanie torów po bagnistych okolicach Sądowej Wiszni, Gródka i Lwowa. Przez błota i pagórki okolic Gródka tory przełożono nie na wprost, a w dwóch miejscach zakosami i serpentynami w kształcę półkoli. Przez to długość trasy wydłużyła się o 15 km. Pomimo tych wszystkich trudności odcinek kolei z Przemyśla do Lwowa wybudowano w niespełna dwa lata. Ponadto przez rzeki Wiar, Wisznię i Wereszycę wybudowano mosty i zbudowano dworce kolejowe w Medyce, Mościskach, Sądowej Wiszni, Gródku i Mszanie.
@Przecin zgadzam się. Byłem na konsultacjach w 2016 na PWSZ. Dobrze to pamiętam. Sam wtedy starłem się z Panią Burmistrz Jedlicza. Pamiętam też dobrze postawę Babińca, Frydrychowej i Borcza, którzy sprzeciwili się (nie popierali) wariantowi 3, preferowanemu przez miasto. Poza tym, co z elektryfikacją linii choćby właśnie do Krosna, nie marzę już o Sanoku. Chociaż w XXI wieku minimum, to linia do końcowego węzła, jakim jest Zagórz, to nie szczyt marzeń, tylko normalność, oczywistość. Tak powinno być, a co mamy zaścianek, zad..ie, zacofanie, XIX wiek, Polskę DD lub nawet CDD.
Druga kwestia to brak elektryfikacji lini nr 108. PKP ma to w planach na lata 2028-2040!? Do przyjęcia by było gdyby opóźnienie miało 15 miesięcy, a nie 15 lat.
3 lata budowy i 20 min mniej, czyli dalej 2 godziny jazdy. Inwestycja godna wydania pieniędzy.
Kolej w Krośnie nie istnieje, brak pociągów w Bieszczady, na Słowacje - jedna wielka dziura bez torów (warto popatrzeć na mapę, brak połączenia bezpośredniego z Przemyślem, Brzozowem, do Strzyżowa to tak na około się jeździ). Czekanie prawie 2 dekady na to żeby ktoś pozwolił budować, ludzie. Busem i autem się jedzie 70/80min, to dlaczego nie może być to możliwe pociągiem? Ludzie tego chcą, ale władza tego nie chce, a potem gadanie że jesteśmy wykluczeni kolejowo ;)
Również podpinam się pod pytanie k2101. To jest jakaś masakra! Projekty porobione gruba kasa poszła i co? Do szuflady
Do Polski płyną olbrzymie pieniądze na modernizację kolei i nagle może się okazać, że nie ma środków na realizację praktycznie przygotowanej inwestycji obniżenia torów przez miasto? Coś czuję, że na wiosnę, po rozstrzygnięciu przetargu może zrobić się gorąco jeśli okaże się że lata przygotowań i wydanych pieniędzy pójdą na marne i obniżenia torów nie będzie.
Podpinam się pod pytanie k2101!
Czyli ZETKA w mieście pewne pozostanie, jeżeli przy tej inwestycji się nie załapie, to dopiero może za dwa wieki, gdzie po nas nie będzie śladu. PRZYKRE TO !!!!!
Łacznica powinna być z Turaszówki do Przybówki. Kto pamięta jak wybrali ten wariant ten wie, że nas oszukano. Miało być tanio, a wyszło, że za tą cenę by wybudowali właśnie z Turaszówki do Przybówki.
Jak to jest z obniżeniem torów? Z jednej strony miasto już wydało niemałą kasę na ten projekt i ma ZRID do marca. Z drugiej strony nie ma szans, że podpiszą umowę do marca, więc ZRID przepadnie. Inny absurd – umowa ma być w formie „zaprojektuj i wybuduj”, a projekt na ten odcinek miasto już wykonało. Co tu się dzieje? Dalej. Były wypowiedzi władz Krosna o porozumieniu z PKP i samorządem województwa w sprawie obniżenia torów. To co to za opcjonalność w takim razie? Co to za bałagan?