Magda i Michał, właściciele restauracji Greckie Rusztowanie, dostali od Miasta zgodę na dzierżawę części Placu Konstytucji 3 Maja i stworzenie przed lokalem ogródka gastronomicznego. W tym celu usunięto część ławek i przestawiono donice należące do Miasta.
Ogródek powstał, jednak właściciele restauracji chcieli dodać Krosnu trochę kolorów i rozweselić mieszkańców. – Po powrocie do Polski nic mnie tak nie dołowało jak to, że tutaj wszyscy chodzą smutni i ponurzy – przyznaje Magda.
Wpadli na pomysł, aby nad ogródkiem stworzyć instalację z kolorowych parasolek. „Parasolkowe” ulice to ozdoba, która w ostatnich latach zyskała popularność w różnych miastach na całym świecie. W Polsce można je zobaczyć m.in. w Tarnowie, Bydgoszczy, Łodzi czy Warszawie.
- Nie chcieliśmy działać bez niczyjej zgody, więc skonsultowaliśmy pomysł z Miejskim Konserwatorem Zabytków. Pomysł spotkał się z pozytywnym odbiorem. Pani Marta Rymar zasugerowała także, że duży parasol, który obecnie mamy, należałoby złożyć i że parasolek mogłoby być więcej, nawet poza wyznaczonymi granicami ogródka. Obiecała, że przyjdzie zobaczyć na miejscu i da znać – mówią.
Jednak właściciele nie otrzymali odzewu w umówionym terminie. Korzystając ze słonecznej pogody, postanowili zamontować parasole w minioną sobotę (27.05). – Wyszliśmy z założenia, że możemy to zrobić, skoro wstępnie pomysł się spodobał – dodają.
Jednak w poniedziałek (29.05) otrzymali telefon, że muszą zdemontować parasolki, bo nie wyrażono na nie zgody i są one sprzeczne z Uchwałą o Parku Kulturowym, który obejmuje Rynek i okolice. Pisaliśmy o tym m.in. tutaj.
Magda i Michał poinformowali o sprawie na fanpage'u Greckiego Rusztowania. Wiele osób napisało w komentarzach, że instalacja bardzo im się podoba: "Super pomysł! Bardzo fajnie to wyglądało", "Szkoda! Przechodziłam tamtędy wczoraj. Super to wygląda!"; "Raju, pięknie. Taki letni klimat!".
- Przez weekend słyszeliśmy bardzo pozytywne reakcje. Jeszcze zanim zdemontowaliśmy parasolki, to ludzie zatrzymywali się i robili sobie zdjęcia. To nie byli nasi klienci, bo dzisiaj mamy nieczynne, tylko zwykli przechodnie - dodaje Michał.
Miejski Konserwator Zabytków Marta Rymar potwierdza, że pomysł na parasolki spodobał jej się, wyjaśnia jednak, że aby doszło do jego realizacji, właściciele muszą złożyć odpowiedni wniosek.
- Wydana została zgoda na ogródek w takiej formie, w jakiej jest obecnie. Wszelkie zmiany muszą przejść odpowiednią procedurę, to znaczy, że właściciele muszą złożyć wniosek ze swoją inicjatywą do Urzędu Miasta, następnie ja go opiniuję i wydaję decyzję.
Dodaje także, że ważną kwestią jest skonsultowanie i ustalenie sposobu montażu parasolek w taki sposób, aby konstrukcja była bezpieczna dla przechodniów i pojazdów na wypadek złych warunków atmosferycznych np. silnego wiatru.
- Nie chodzi o to, żeby miasto było szare, brzydkie i bez inicjatywy mieszkańców. Ona jest bardzo ważna, tak powstały np. murale, które rozświetlają wjazd do Rynku. Jestem otwartą osobą na przeróżne pomysły, ale zarówno mieszkańców , jak i mnie jako Miejskiego Konserwatora Zabytków obowiązują uchwały Rady Miasta Krosna i musimy ich przestrzegać – mówi Marta Rymar.
Podkreśla także, że wydanie takiej zgody nie trwa długo.
Czy parasolki wrócą nad plac? Właściciele zapowiadają, że się o to postarają. - Jednocześnie mamy nadzieję, że dojdzie do zmian prawa lokalnego, dzięki którym łatwiejsze będzie wprowadzenie choć odrobiny życia na naszą starówkę. Jak widać na przykładzie imprez organizowanych na Rynku, kolor jest bardzo ważnym czynnikiem wprowadzającym dobry nastrój. Dlaczego ma gościć tylko w "święta" ? - dodają.
Może faktycznie fabrycznie nowe kolorowe parasolki mogłyby chronić obywateli przed deszczem zamiast być elementem instalacji? Ja zawsze zapominam że czasy się zmieniły i za kilka złotych można sprowadzić z chin tysiące parasoli.
Niestety, w Krośnie mogłyby się dziać fajne rzeczy, ale p. Rymar pozornie entuzjastyczna dla każdego pomysłu, wiele rzeczy poprostu zaniedbuje...
Może za bardzo tęczowe?
To pani dr Rymar wszystko wyjaśniła. Nie ma wobec tego żadnego problemu.
Oj, myślę, że mała burza, a może huragan katrina i problem parasolek sam by się rozwiązał?