Nie przeszkodziła kapryśna pogoda. Na miejsce zbiórki koło hali sportowo-widowiskowej na Bursakach w sobotę (1.05) o 9:00 stawiło się wiele osób, co mile zaskoczyło organizatora akcji „Czysty Wisłok”. Uczestniczyły w niej osoby, które korzystają z rzeki i jej brzegów: wędkarze, morsy, pracownicy Wód Polskich, biegacze. – Jak ktoś wypoczywa nad Wisłokiem, to wie, że milej się to robi, gdy rzeka i jej brzegi są czyste – mówi Tomasz Tatrzański.
Wolontariusze podzielili się na grupy. W okolicach mostu przy ulicy Asnyka i wzdłuż ogrodów działkowych przy ulicy Chopina śmieci zbierała Aneta Więch, wychowawczyni z 9-10 Hufca Pracy w Krośnie wraz z młodzieżą oraz Adamem Charzewskim, radnym dzielnicy Krościenko Niżne.
Wokół "pomarańczowego mostu" pracowało piętnastu ochotników z klubu morsów, którzy uporządkowali też tzw. Sztuki. Ten teren sprzątali również biegacze z grupy „Dzikie Życie Run Team”. Natomiast ośmiu pracowników Wód Polskich wraz z dyrektorem Wojciechem Kłosowiczem zbierało śmieci na wałach wzdłuż targowicy i w okolicach kładki koło MPGK.
Z kolei akcja na Białobrzegach stała się "familijna". Rodzina Jureczków wysprzątała trudny do przejścia teren między mostem przy ulicy Konopnickiej, a kładką obok oczyszczalni. Natomiast państwo Syrkowie, starsze małżeństwo, które po 30 latach wróciło z Australii, zebrało 25 worków wzdłuż ulicy Mostowej. – Bardzo zaimponowali mi zapałem i nastawieniem – mówi pan Tomasz. – Mieszkając za granicą, śledzili naszą akcję na Krosno24.pl. Postanowili, że jak wrócą do Polski, to wezmą w niej udział.
Akcja zakończyła się zebraniem 180 worków. W ich przywożeniu do miejsc, skąd łatwo było je załadować do śmieciarki, organizatorowi pomagał Grzegorz Bożek, ekolog i redaktor naczelny ogólnopolskiego miesięcznika ekologicznego "Dzikie Życie".
Pan Tomasz zwraca uwagę, że pomimo wielu akcji sprzątania, śmieci nadal płyną rzeką z pobliskich wiosek. Problemem jest także picie pod chmurką zarówno młodzieży, jak i dorosłych, dlatego większość znalezionych odpadów to butelki po napojach i alkoholu leżące w miejscach, które wcześniej były już sprzątane.
Jak zaznacza, jedynym plusem jest zniknięcie dzikich wysypisk przy ulicy Mostowej, spowodowane likwidacją kontenera na ubrania Polskiego Czerwonego Krzyża. – Ludzie widzieli poskładane wokół niego ciuchy i od razu przyjeżdżali ze swoimi. Od kiedy nie ma kontenera, problem zniknął.
Pomimo sukcesu akcji pan Tomasz zwraca uwagę, że jest to niestety syzyfowa praca i to nie ulegnie zmianie, jeśli nie zmieni się podejście organów ścigania. – Sprawy związane z zaśmiecaniem środowiska są po prostu umarzane, bo policja nie wykrywa sprawców. Jeśli chodzi o dbanie o środowisko, nasze prawo jest restrykcyjne, ale nie jest egzekwowane. Sądzę więc, że takie śmiecenie nigdy się nie skończy. Po prostu brakuje kar, które winnym dałyby porządną nauczkę – mówi organizator.
Kolejna edycja akcji „Czysty Wisłok” odbędzie się w październiku tego roku.