Cennego odkrycia dokonano w ostatnią niedzielę (29.05) w okolicach Żmigrodu. Podczas zbierania grzybów na miecze natrafili dwaj młodzi mężczyźni z okolic Jasła.
- Szliśmy leśną ścieżką, gdy zauważyłem coś półokrągłego wystającego z ziemi. Zacząłem to odkopywać małym scyzorykiem – relacjonuje Michał Marek. - Po wyciągnięciu pierwszego miecza, ogarnęła nas euforia, niesamowite emocje, zorientowaliśmy się, że trafiliśmy na skarb. Zaczęliśmy kopać głębiej, okazało się, że jest tam cztery miecze, leżały jeden pod drugim.
- Pierwszy raz przeżyłem taki napływ emocji, przeróżnych, skrajnych. Było też trochę strachu, czy nie będziemy mieć przez to problemów – dodaje Jakub Marchewka. - Musieliśmy trochę ochłonąć, ale od razu podjęliśmy decyzję, że musimy go oddać do muzeum, bo miejsce zabytków jest w muzeum.
Pojechali do domu się tylko przebrać i jeszcze tego samego dnia skarb zawieźli do Skansenu Archeologicznego Karpacka Troja w Trzcinicy, który jest oddziałem Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.
- Wiele osób przynosi do skansenu różne przedmioty, które uważają za zabytki archeologiczne. Część rzeczywiście jest cenna, ale część nie ma takiego charakteru, więc bez jakiegoś entuzjazmu szedłem z tymi młodymi ludźmi do ich samochodu. Jak wyciągnęli to zawiniątko, to zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie, ponieważ cechy tych zabytków jednoznacznie pozwalają określić ich typ i precyzyjnie je wydatować – mówi Paweł Madej, kierownik Skansenu Archeologicznego Karpacka Troja.
Na skarb składają się cztery miecze dwóch rodzajów, różniących się od siebie konstrukcyjnie. Trzy należą do grupy mieczy z pełnymi rękojeściami tzw. typu liptowskiego – nazwa pochodzi od znalezisk na terenie słowackiego Liptowa, regionu znajdującego się na południowej stronie Tatr. Są to typy mieczy występujące w Europie Środkowej w epoce brązu i charakteryzują się pięknie zdobionymi zakończeniami rękojeści miecza, w kształcie tarczki z guzkiem. Inną cechą charakterystyczną dla tego typu mieczy są trzy taśmowate zgrubienia na rękojeści i wykonany w kształcie dzwonu jelec – część miecza oddzielająca rękojeść od głowni miecza, czyli ostrza.
- Możemy ten rodzaj mieczy precyzyjnie datować na lata pomiędzy 1200 a 1050 p.n.Ch. - twierdzi Paweł Madej.
Jeden z mieczy jest inny, nie posiada rękojeści, należy do grupy zwanej mieczami ze sztabą bez rękojeści. Ich obszar występowania jest większy niż mieczy typu liptowskiego i sięga nawet wybrzeży Morza Śródziemnego.
Najprawdopodobniej miecze ze znalezionego skarbu używane były przez wojowników tzw. kultury pilińskiej lub Gava, czyli następców budowniczych grodziska z epoki brązu odnalezionego w Trzcinicy.
- Jest to niezwykłe znalezisko, chociażby ze względu na to, że z całej południowej Małopolski, w ciągu ostatnich stu kilkudziesięciu lat zostały odkryte tylko dwa miecze tego typu, obydwa jeszcze w XIX wieku – podkreśla Paweł Madej. - Świadczy to o istnieniu bardzo intensywnych kontaktów pomiędzy społecznościami epoki brązu zamieszkującymi w Kotlinie Karpackiej, czyli na terenie obecnych Węgier i Słowacji oraz ludnością mieszkającą w okolicach Jasła.
- To znalezisko o randze ogólnopolskiej, a wręcz środkowoeuropejskiej. Z punktu widzenia archeologii miecze mają bardzo dużą wartość naukową - dodaje Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.
Odnalezione miecze są bardzo dobrze zachowane, niektóre ostre jak brzytwa. Najdłuższy ma blisko 60 cm, najkrótszy prawie 40. Zostały odkryte – jak twierdzą fachowcy - w miejscu zupełnie niearcheologicznym, bo na stoku wysokiego wzgórza.
- Brąz w epoce brązu był bardzo cennym surowcem, który w większych ilościach posiadali tyko najbogatsi ludzie z danego plemienia. Posiadacz tych mieczy musiał być więc bardzo bogatym człowiekiem. Z jakichś przyczyn zakopał swój skarb, licząc na to, że przyjdzie z powrotem i go weźmie. Niestety, albo zachorował i umarł, albo został zabity w wyniku walk – dywaguje Jan Gancarski.
Podkreśla, że osobom, które znalazły skarb należy się nagroda ministra kultury i dziedzictwa narodowego. - Są podstawy do wystąpienia o przyznanie nagrody dla tych osób – potwierdza Łukasz Dzik z krośnieńskiego oddziału Urzędu Ochrony Zabytków. - Poprzednia nagroda za znalezione w rejonie Dębowca złote bransolety wyniosła około 50 tys. zł.