W dalszej części wiadomości czytelnik szczegółowo opisuje problem: - "Aby zarejestrować pojazd, co rano o godz. 7.00, tworzy się ogromna kolejka w celu pobrania numerka. Automat wydaje 55 numerków, bo tyle są w stanie obsłużyć 3 osoby zajmujące się rejestracją pojazdów. Niestety, zaraz po otwarciu brakuje numerków dla wielu osób. W ciągu dnia przychodzi też bardzo dużo ludzi, którzy chcą zarejestrować samochód, ale zostają odprawieni z kwitkiem".
- "Kolejki zawsze tam były, jednak odstało się godzinę i udało się wszystko załatwić. W tej chwili trzeba poświęcić na bezsensowne stanie w kolejce cały dzień: o 7.00 wziąć numerek i czekać na swoją kolej do 13.00-14.00. I to wszystko, aby załatwić jedną prostą sprawę" - żali się pan Paweł.
Sprawdziliśmy, jak działa nowy system kolejkowy w Starostwie Powiatowym.
Jest środa, 3 września, około godziny 10.00. Pod drzwiami pokoju, w którym dokonywana jest rejestracja pojazdów, czeka kilka osób. Obok drzwi stoi automat wydający numerki. To on rządzi kolejką. Aby do niej dołączyć, wystarczy kliknąć jeden z trzech typów spraw, z którą przyszliśmy do Wydziału Komunikacji: rejestracja pojazdów; zgłoszenia sprzedaży, wtórniki, wyrejestrowanie, zwrot zatrzymanych dokumentów; wydawanie stałych dowodów rejestracyjnych. Zdecydowana większość osób przychodzi tu, aby zarejestrować pojazd. Po kliknięciu automat drukuje bilecik, dzięki któremu stajemy się pełnoprawnym kolejkowiczem. O długości kolejki dowiadujemy się zarówno z bileciku, jak i z wiszącego na ścianie ekranu.
Co kilka minut w pomieszczeniu odzywa się ciepły kobiecy głos: z lekko mechanicznym akcentem wyczytuje numer bileciku oraz stanowisko, do którego jego posiadacz powinien się udać (właścicielem ciepłego głosu jest automat). Gdy w pomieszczeniu rozbrzmiewa "A44 - stanowisko 3", z krzesła podnosi się pan Zbyszek. Czekał na ten moment około godziny: - Przyszedłem, nacisnąłem przycisk, usiadłem i spokojnie sobie czekam - opowiadał, zanim głos poderwał go z krzesła. Z nowego systemu jest bardzo zadowolony: - To był najgorszy urząd! A teraz jest porządek, nikt się nie pcha, jakby tylko było więcej okienek, to byłoby w ogóle ekspresowo- mówi zadowolony.
Jego entuzjazm podzielają inne osoby ściskające w rękach swoje bileciki.
Pan Kazimierz (o sytuacji sprzed wprowadzenia automatu): - To była masakra!
Pan Wiesław (o sytuacji po wprowadzeniu automatu): - Światowo!
O problemach z systemem coś słyszeli: ktoś gdzieś mówił, że nie dostał bileciku, bo ich limit się skończył. Innym razem dwadzieścia osób miało czekać pod drzwiami jeszcze przed 7.00. - Może to był poniedziałek? - zastanawia się pan Kazimierz. - Wtedy pewnie jest najgorzej, bo auta z giełdy zjeżdżają.
Żaden z nich nie siedzi w poczekalni dłużej niż godzinę.
W tej samej poczekalni w ogóle nie siedzi pan Grzegorz. On zapisał się na wizytę w Wydziale Komunikacji przez internet. Dla takich osób jest osobna kolejka: - Zapisałem się dokładnie tydzień temu. Bardzo łatwo się to robi: podałem swoje dane osobowe, wybrałem datę i godzinę. Na 10:30 miałem się pojawić, więc się pojawiłem o 10:15, po wybraniu na automacie opcji "rejestracja pojazdów www", wpisałem kod i dostałem bilecik. Wszedłem z miejsca, bo z "internetowych" nikt inny nie czekał - opisuje. Sprawę załatwił w niecałe dziesięć minut, łącznie z opłatą, ze wszystkim: - Błyskawicznie! - cieszy się i zapewnia, że w przyszłości zawsze zapisywał się będzie przez internet.
Naczelnik Wydziału Komunikacji i Transportu - Halina Lorenc - codziennie rano stara się być przy automacie i w razie potrzeby pomagać przy wydawaniu bilecików. Potem, na ekranie swojego komputera, na bieżąco sprawdza długość kolejki. Przyznaje, że pierwszy miesiąc z nowym systemem był ciężki (wprowadzono go końcem lipca), bo zarówno mieszkańcy, jak i urzędnicy uczyli się go. - W każdym urzędzie, w którym wprowadzono podobny system, na początku było pewne zamieszanie- wyjawia.
Z obserwacji Haliny Lorenc wynika, że sytuacja już się ustabilizowała i system bardzo dobrze spełnia swoją funkcję: - W tej chwili nie słyszę już, że ktoś czeka w kolejce cały dzień, tak jak to bywało zanim wprowadziliśmy automat. Oczywiście, zawsze można znaleźć powód do narzekań. Mieliśmy niedawno osobę, która skrupulatnie wyliczyła, że rejestracja auta zajęła jej kilka godzin. W ten czas wliczyła dojazd i powrót z urzędu, a nawet posiłki. Mieszka w Dukli.
Naczelnik wyjaśnia też jak obecnie działa system: - Codziennie wydawanych jest 80 bilecików. Automat wydaje je do godziny 14.00, chyba, że limit wyczerpie się szybciej. Do niedawna było to 55 bilecików, ale zwiększyliśmy tę liczbę. Dodatkowo mamy 10 miejsc dla osób zapisujących się przez internet. Osoby, które nie mają biletu, mogą czekać aż obsłużymy wszystkich interesantów z numerkami, ale nie dajemy żadnej gwarancji, że takie osoby także zostaną obsłużone. Jednego dnia jesteśmy w stanie załatwić wszystkie sprawy szybciej, innego wymaga to więcej czasu.
Nie tylko Halina Lorenc sprawdzać może aktualny stan kolejki. Może to zrobić każdy (na komputerze lub smartfonie). Na stronie www.stankolejki.powiat.krosno.pl na bieżąco podawana jest jej długość. Można więc pobrać bilecik, a następnie spokojnie załatwiać inne sprawy i wrócić dopiero przed swoją kolejką.
Pan Kazimierz (narzekał, że wcześniej "była masakra") wychodzi z pokoju niezadowolony: - Zapomniałem podpisu współwłaściciela, będę musiał tu wrócić - mówi niepocieszony. Jeśli wróci jeszcze dzisiaj, zostanie obsłużony, bo jego numerek nie został zaznaczony jako "sprawa załatwiona". Podobnych sytuacji jest sporo, więc po wyczytaniu wszystkich numerów, automat raz jeszcze zaprosi do środka posiadaczy takich biletów. Dotyczy to także tych osób, które wywołane nie zgłosiły się do obsługi.
- Sporo takich jest - przyznaje pan Wiesław (chwalił, że teraz jest "światowo"). - Pewnie ludzie się mylą i wybierają nie ten typ sprawy, co trzeba. Albo się rozmyślają? I przez to ta kolejka czasami wariuje. Siedzę tu sobie troszkę ponad pół godziny i takich przypadków było już kilka.
Podobnie jest z zapisami przez internet: - Zdarza się, że z dziesięciu zapisanych osób przychodzi jedna, dwie. Zazwyczaj przychodzi mniej więcej połowa. Nie zdarzyło nam się, aby przyszli wszyscy. Ludzie rezygnują, ale nie zwalniają miejsc - żali się Halina Lorenc, apelując o to, aby brać pod uwagę także innych, którzy chcieliby skorzystać z tej opcji.
Pan Marek zarejestrował samochód w kilka minut (czekał na swoją kolej podobnie jak inni - mniej niż godzinę). Z pokoju wychodzi z uśmiechem na twarzy: - Pamiętam, jak ludzie się tu ryli, wpychali w kolejkę, ktoś komuś podobno ją trzymał, taki ktoś przychodził nagle, odstał kilka minut i wchodził. Koniec z tym! Teraz automat pilnuje kolejki i jest luks.