W 132 dni rowerem przez Rosję

Pasją 54-letniego Tomasza Świątka z Krosna jest jazda na rowerze. Przez ponad 30 lat na jednośladzie zjeździł prawie całą Europę. W 2007 roku "zahaczył" o Azję. Przez cztery miesiące podróżował po Rosji.
Tomasz Świątek

O wyprawie w głąb Rosji Tomasz Świątek marzył od dawna. Zawsze przeszkodą była wiza, którą można dostać najwyżej na miesiąc. To o wiele za mało na podróż rowerem po tak fascynującym kraju. Mimo to, Tomasz zdecydował się pojechać i spełnić swoje marzenie. W 2006 roku razem z dwiema dziewczynami: Agnieszką Martinką i Agnieszką Koper - przez Litwę, Łotwę i Rosję - dotarł na Ural. Wyprawa trwająca niewiele ponad 30 dni, choć niezwykle ciekawa, nie usatysfakcjonowała Tomasza.

Po powrocie nie ustawał w staraniach o wizę na pół roku. Nie było to łatwe, bo nikt nie chce wysłać zaproszenia na tak długo. Ale w końcu udało się. Na 6 miesięcy zaprosił go komitet olimpijski Federacji Rosyjskiej. Dzięki temu Tomasz bez żadnych przeszkód mógł podróżować po całej Rosji, aż do Władywostoku.

Trasa podróży Tomasza Świątka. Kliknij na mapę, aby zobaczyć jej powiększenie

Z Krosna wyruszył 29 maja 2007 roku. Trasa przebiegała następująco: Lwów, Kijów, Moskwa, Niżny Nowogród, Perm, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck. Droga powrotna wiodła przez Kańsk, Krasnojarsk, Nowosybirsk, Czelabińsk, Ufę, Samarę, Charków, Lwów i Przemyśl. Kilka dni spędził też w Kazachstanie. Cała podróż trwała 132 dni. Tomasz przejechał na rowerze 14600 km, 500 km przebył pieszo. - Odcinek za Usolem Syberyjskim [miasto w pobliżu Bajkału] przejechałem pociągiem, bo tam nie ma drogi, a były straszne deszcze i błota. Wsiadłem do pociągu wieczorem i rano wysiadłem - opowiada Tomasz Świątek.

Na granicy Europy i Azji

Rosja go zafascynowała. Przez 4 miesiące spotkał tam wielu ciekawych ludzi, przeżył dużo przygód, ale wrócił cały i zdrowy. Z wyprawy zostało mnóstwo wspomnień, setki zdjęć i dziennik. Wpisywali się do niego także ludzie, których Tomasz spotkał na swojej drodze. Żałuje tylko, że na ten pomysł wpadł dopiero podczas powrotu. - Gdybym robił to od pierwszego dnia, to miałbym ze 130 wpisów. Byłaby książka napisana przez ludzi - mówi podróżnik. Mimo to, wydanie książki lub albumu "chodzi mu po głowie". Póki co, nam opowiada o swojej wyprawie.

Ta zorganizowana była jak każda poprzednia podróż - sen pod namiotem w lesie, czasem u gościnnych mieszkańców. Posiłek to głównie chleb z margaryną i jogurt z musli.

Bardzo często tak wyglądał "obóz" rowerowego obieżyświata

- W tamtym roku w Rosji nie było zimy i mrozów, stąd ogromna plaga komarów. To było nie do opisania, tego w Polsce nie ma. Myślałem, że mnie zeżrą i dlatego częściej nocowałem przy domach, a czasami w domach - wyjaśnia. Rosjanie przyjmowali go bardzo gościnnie. Częstowali kolacją, śniadaniem, pozwalali kąpać w baniach. Zapraszali na imieniny, urodziny i wesela. Tomasz - choć nie pije - czasem musiał jednego wychylić. - Jestem wrogiem alkoholu, ale nie wypić za zdrowie młodej pary, to nie pasuje.

Z komunikacją nie było problemu. Tomasz kiedyś uczył się rosyjskiego. Już po paru dniach rozmawiał w tym języku perfekcyjnie.

Tomasz Świątek

Podczas wyprawy nie obyło się też bez niebezpiecznych przygód. W drodze powrotnej Tomasz miał wypadek. Za Krasnojarskiem najechał na niego samochód. - Rosjanie kupują auta japońskie z kierownicą z prawej strony i nie umieją nimi jeździć. Rower trochę porozbijany, ja trochę potłuczony, ale żyję i to się liczy - cieszy się. Drugą mniej przyjemną przygodą była kradzież. - Nocowałem akurat u Polaków. Rano się budzę, idę do roweru, a tu nie ma tego, nie ma tamtego. Okradła mnie Rosjanka, która też u nich nocowała, ale na szczęście wszystko oddała.

Tomasz nawet dwa razy występował w telewizji. Raz przy okazji 60-lecia obchodów portu lotniczego koło Nowosybirska. Potem na trasie wielu ludzi go rozpoznawało. - Z daleka wołali: O Tomasz z Polski - wspomina.

Najważniejsze wyprawy Tomasza Świątka:
  • 1998 - Krym (5000 km)

  • 1999 - Norwegia (9500 km)

  • 2000 - Portugalia (9500 km)

  • 2001 - Turcja (7000 km)

  • 2002 - Polska (2000 km)

  • 2003 - Sycylia (8000 km)

  • 2004 - Grecja (4000 km) i Polska (2000 km)

  • 2005 - Polska (3000 km)

  • 2006 - Bałkany (3000 km)

  • 2006 - Rosja (5000 km)

  • 2007 - Rosja (14600 km)

    Źródło: odyssei.pl

Na rowerze pokonał ponad 14 tys. km, w większości po fatalnych rosyjskich drogach. W niektórych miejscach w ogóle ich nie ma, a te co powstają - budowane są powoli i niedbale. - Co najmniej 150 km przed Nowosybirskim wcale nie ma asfaltu. Na budowie jest jeden Kamaz, jedna koparka i jeden walec. Tym budują jakieś 6 km drogi. W takim tempie to może za 20 lat zbudują. A budują byle jak. W 2006 roku jechałem na odcinkach, na których był piękny asfalt, a w 2007 już go nie było - opowiada Tomek.

Kazachstan, w pobliżu granicy z Rosją

Tomasz na jednośladzie zjeździł już prawie całą Europę. Nie był jeszcze zaledwie w czterech krajach: Anglii, Belgii, Holandii i Białorusi. Na liczniku ma około 350 tys. km. Ciągle marzy o podróży dookoła świata - oczywiście na rowerze.

Od 6 czerwca br. w Biurze Wystaw Artystycznych w Krośnie czynna będzie wystawa fotografii Tomasz Świątka. Będą tam zaprezentowane zdjęcia z jego wszystkich wypraw.

Charków na Ukrainie - miejsce upamiętniające egzekucję polskich oficerów wojskowych przez NKWD w 1940 r.

A dzisiaj już planuje kolejną. Tuż po otwarciu wystawy, końcem czerwca pojedzie do Turcji, Syrii i Iranu. Jak się nie uda - w zanadrzu jest plan "B": Grecja, Albania, Chorwacja. Brakuje tylko kompana. - Zwykle jeżdżę sam, ale chętnie wybrałbym się z jakąś bratnią duszą. Zawsze to raźniej - mówi. Oto jego rady dla tego, kto zdecyduje się rowerową wyprawę.

- Rower. - Musi być w miarę prosty, bez żadnych bajerów, teleskopów. Koniecznie opony szosowe, żeby się lżej jechało.
- Bagaż. - Jak najmniejszy. Trzeba brać tylko to, co naprawdę trzeba: namiot, śpiwór, kuchenkę, apteczkę i kurtkę nieprzemakalną. Przyda się też zapasowa opona, dętka i jakieś drobne części, ale nic więcej w rowerze nie powinno się psuć.
- Żywność. - Ja bazuję na jogurcie z musli. Musli się nie psuje - jak kupię kilogram, to mam na cały tydzień. Wodę należy nabierać zawsze przed wieczorem, żeby mieć na kolację i śniadanie, a zapas żywności zawsze kupować do południa, bo nieraz jest taki teren, że potem nie ma gdzie kupić.
- Pieniądze. - Na wyprawę np. do Rosji na cztery miesiące trzeba mieć około 600 dolarów i jakąś niewielką rezerwę.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)