ARCHIWUM 1999-2017

W 132 dni rowerem przez Rosję

Pasją 54-letniego Tomasza Świątka z Krosna jest jazda na rowerze. Przez ponad 30 lat na jednośladzie zjeździł prawie całą Europę. W 2007 roku "zahaczył" o Azję. Przez cztery miesiące podróżował po Rosji.
Redakcja Portalu
Tomasz Świątek

O wyprawie w głąb Rosji Tomasz Świątek marzył od dawna. Zawsze przeszkodą była wiza, którą można dostać najwyżej na miesiąc. To o wiele za mało na podróż rowerem po tak fascynującym kraju. Mimo to, Tomasz zdecydował się pojechać i spełnić swoje marzenie. W 2006 roku razem z dwiema dziewczynami: Agnieszką Martinką i Agnieszką Koper - przez Litwę, Łotwę i Rosję - dotarł na Ural. Wyprawa trwająca niewiele ponad 30 dni, choć niezwykle ciekawa, nie usatysfakcjonowała Tomasza.

Po powrocie nie ustawał w staraniach o wizę na pół roku. Nie było to łatwe, bo nikt nie chce wysłać zaproszenia na tak długo. Ale w końcu udało się. Na 6 miesięcy zaprosił go komitet olimpijski Federacji Rosyjskiej. Dzięki temu Tomasz bez żadnych przeszkód mógł podróżować po całej Rosji, aż do Władywostoku.

Trasa podróży Tomasza Świątka

Z Krosna wyruszył 29 maja 2007 roku. Trasa przebiegała następująco: Lwów, Kijów, Moskwa, Niżny Nowogród, Perm, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck. Droga powrotna wiodła przez Kańsk, Krasnojarsk, Nowosybirsk, Czelabińsk, Ufę, Samarę, Charków, Lwów i Przemyśl. Kilka dni spędził też w Kazachstanie. Cała podróż trwała 132 dni. Tomasz przejechał na rowerze 14600 km, 500 km przebył pieszo. - Odcinek za Usolem Syberyjskim [miasto w pobliżu Bajkału] przejechałem pociągiem, bo tam nie ma drogi, a były straszne deszcze i błota. Wsiadłem do pociągu wieczorem i rano wysiadłem - opowiada Tomasz Świątek.

Na granicy Europy i Azji

Rosja go zafascynowała. Przez 4 miesiące spotkał tam wielu ciekawych ludzi, przeżył dużo przygód, ale wrócił cały i zdrowy. Z wyprawy zostało mnóstwo wspomnień, setki zdjęć i dziennik. Wpisywali się do niego także ludzie, których Tomasz spotkał na swojej drodze. Żałuje tylko, że na ten pomysł wpadł dopiero podczas powrotu. - Gdybym robił to od pierwszego dnia, to miałbym ze 130 wpisów. Byłaby książka napisana przez ludzi - mówi podróżnik. Mimo to, wydanie książki lub albumu "chodzi mu po głowie". Póki co, nam opowiada o swojej wyprawie.

Ta zorganizowana była jak każda poprzednia podróż - sen pod namiotem w lesie, czasem u gościnnych mieszkańców. Posiłek to głównie chleb z margaryną i jogurt z musli.

Bardzo często tak wyglądał "obóz" rowerowego obieżyświata

- W tamtym roku w Rosji nie było zimy i mrozów, stąd ogromna plaga komarów. To było nie do opisania, tego w Polsce nie ma. Myślałem, że mnie zeżrą i dlatego częściej nocowałem przy domach, a czasami w domach - wyjaśnia. Rosjanie przyjmowali go bardzo gościnnie. Częstowali kolacją, śniadaniem, pozwalali kąpać w baniach. Zapraszali na imieniny, urodziny i wesela. Tomasz - choć nie pije - czasem musiał jednego wychylić. - Jestem wrogiem alkoholu, ale nie wypić za zdrowie młodej pary, to nie pasuje.

Z komunikacją nie było problemu. Tomasz kiedyś uczył się rosyjskiego. Już po paru dniach rozmawiał w tym języku perfekcyjnie.

Tomasz Świątek

Podczas wyprawy nie obyło się też bez niebezpiecznych przygód. W drodze powrotnej Tomasz miał wypadek. Za Krasnojarskiem najechał na niego samochód. - Rosjanie kupują auta japońskie z kierownicą z prawej strony i nie umieją nimi jeździć. Rower trochę porozbijany, ja trochę potłuczony, ale żyję i to się liczy - cieszy się. Drugą mniej przyjemną przygodą była kradzież. - Nocowałem akurat u Polaków. Rano się budzę, idę do roweru, a tu nie ma tego, nie ma tamtego. Okradła mnie Rosjanka, która też u nich nocowała, ale na szczęście wszystko oddała.

Tomasz nawet dwa razy występował w telewizji. Raz przy okazji 60-lecia obchodów portu lotniczego koło Nowosybirska. Potem na trasie wielu ludzi go rozpoznawało. - Z daleka wołali: O Tomasz z Polski - wspomina.

Najważniejsze wyprawy Tomasza Świątka:

Na rowerze pokonał ponad 14 tys. km, w większości po fatalnych rosyjskich drogach. W niektórych miejscach w ogóle ich nie ma, a te co powstają - budowane są powoli i niedbale. - Co najmniej 150 km przed Nowosybirskim wcale nie ma asfaltu. Na budowie jest jeden Kamaz, jedna koparka i jeden walec. Tym budują jakieś 6 km drogi. W takim tempie to może za 20 lat zbudują. A budują byle jak. W 2006 roku jechałem na odcinkach, na których był piękny asfalt, a w 2007 już go nie było - opowiada Tomek.

Kazachstan, w pobliżu granicy z Rosją

Tomasz na jednośladzie zjeździł już prawie całą Europę. Nie był jeszcze zaledwie w czterech krajach: Anglii, Belgii, Holandii i Białorusi. Na liczniku ma około 350 tys. km. Ciągle marzy o podróży dookoła świata - oczywiście na rowerze.

Od 6 czerwca br. w Biurze Wystaw Artystycznych w Krośnie czynna będzie wystawa fotografii Tomasz Świątka. Będą tam zaprezentowane zdjęcia z jego wszystkich wypraw.

Charków na Ukrainie - miejsce upamiętniające egzekucję polskich oficerów wojskowych przez NKWD w 1940 r.

A dzisiaj już planuje kolejną. Tuż po otwarciu wystawy, końcem czerwca pojedzie do Turcji, Syrii i Iranu. Jak się nie uda - w zanadrzu jest plan "B": Grecja, Albania, Chorwacja. Brakuje tylko kompana. - Zwykle jeżdżę sam, ale chętnie wybrałbym się z jakąś bratnią duszą. Zawsze to raźniej - mówi. Oto jego rady dla tego, kto zdecyduje się rowerową wyprawę.

- Rower. - Musi być w miarę prosty, bez żadnych bajerów, teleskopów. Koniecznie opony szosowe, żeby się lżej jechało.
- Bagaż. - Jak najmniejszy. Trzeba brać tylko to, co naprawdę trzeba: namiot, śpiwór, kuchenkę, apteczkę i kurtkę nieprzemakalną. Przyda się też zapasowa opona, dętka i jakieś drobne części, ale nic więcej w rowerze nie powinno się psuć.
- Żywność. - Ja bazuję na jogurcie z musli. Musli się nie psuje - jak kupię kilogram, to mam na cały tydzień. Wodę należy nabierać zawsze przed wieczorem, żeby mieć na kolację i śniadanie, a zapas żywności zawsze kupować do południa, bo nieraz jest taki teren, że potem nie ma gdzie kupić.
- Pieniądze. - Na wyprawę np. do Rosji na cztery miesiące trzeba mieć około 600 dolarów i jakąś niewielką rezerwę.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
Aneta Kut, współpraca: Katarzyna Rysz, fot. archiwum Tomasza Świątka