Uciekali do Ameryki, teraz wracają do korzeni

Warren Blumenfeld, potomek mieszkającej przed wojną w Krośnie żydowskiej rodziny po raz drugi odwiedził nasze miasto. Muzeum Podkarpackiemu przekazał film nakręcony tu w 1932 roku, opowiedział o tragicznych losach swoich pradziadków. Podczas Krośnieńskiego Dnia Judaizmu (16.01) spełnił swoje marzenie.
Krośnieński Dzień Judaizmu w Muzeum Podkarpackim w Krośnie. Jeden z gości, Warren Blumenfeld odczytuje list do swych pradziadków, Żydów mieszkających w Krośnie

Dzień Judaizmu został ustanowiony w 1997 roku i obchodzony jest corocznie 17 stycznia, przypada w wigilię Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. - Ma on przypominać, że chrześcijanie i Żydzi wierzą w jednego stwórcę nieba i ziemi, dawcę przykazań, których przestrzeganie, jest drogą życia - mówił podczas obchodów Dnia Judaizmu w Krośnie Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego, gospodarz tego wydarzenia. Cytował ks. Arcybiskupa Józefa Michalika, który mówił: "Wspólnota modlitwy, lepsze zrozumienie własnej wiary, kultywowanie pamięci o Żydach, którzy stanowili o polskiej historii oraz o Polakach, którzy dochowali im wierności w najtrudniejszych czasach, to najważniejsze owoce, jakie powinien przynieść Dzień Judaizmu".

W tym roku chrześcijanie obchodzą 14. Dzień Judaizmu. - To czas na spotkanie z kulturą inną od naszej - starszą, pierwotną, na wyzbycie się uprzedzeń i stereotypów, szansą autentycznego zrozumienia i pojednania. To okazja do dialogu, którego bardzo potrzebujemy, to moment na wzajemne zrozumienie i poszanowanie, na braterską rozmowę - podkreślał gospodarz wydarzenia.

Rabbi Gary Tishkoff z Izraela odczytuje modlitwę żydowską "Kadisz Jatom"

Ponad 4 tys. osób należy dziś w Polsce do wyznania gmin żydowskich, Żydów w naszym kraju mieszka około 20 tysięcy. W przedwojennej Rzeczypospolitej, w roku 1931 było ich ponad 3 mln, 76 procent tej mniejszości zamieszkiwało polskie miasta. Pomimo wielu problemów, Polska przez stulecia była w Europie dla tej mniejszości narodowej enklawą wolności.

W czasie II wojny światowej naród ten doświadczył holokaustu, został wymordowany. Ocaleli nieliczni, najczęściej dzięki pomocy Polaków. Dzisiaj po tej wielkiej społeczności pozostały zaledwie resztki cmentarzy, synagog i nieliczne zabytki ruchome.

Żydzi pojawili się w Krośnie w XV wieku. W 1938 roku stanowili 18.5 procenta mieszkańców, było ich około 2,7 tys. osób.

- W Krośnie nie możemy w tym dniu rozmawiać o potomkach tych naszych starszych braci, którzy niegdyś tu zamieszkali. Żaden z krośnieńskich Żydów, który przeżył holokaust nie zamieszkał tu po wojnie, zatem możemy naszych sąsiadów jedynie wspominać, możemy tylko przyglądać się ich sylwetkom na wyblakłych zdjęciach, odtwarzać ich ścieżki po Królewskim Wolnym Mieście, przyjrzeć się śladom, które tutaj zostawili, pamiątkom, które zachowały się w muzeum - kontynuował Jan Gancarski. - I właśnie na takie spotkanie wspomnieniowe zaprasza Muzeum Podkarpackie.

W obchodach Krośnieńskiego Dnia Judaizmu uczestniczył m.in. Warren Blumenfeld, profesor Uniwersytetu Stanowego Iowa w Ames. To prawnuk Wolfa Mahlera, krośnieńskiego rzeźnika oraz wnuk Szymona Mahlera, autora najstarszego filmu o Krośnie. Obraz pozostaje już w dyspozycji Muzeum Podkarpackiego.

Warren Blumenfeld, profesor Uniwersytetu Stanowego Iowa w Ames, potomek Mahlerów, krośnieńskich Żydów

Jego pracownicy zobaczyli go już w 2008 roku, kiedy to do Krosna po raz pierwszy zawitał Warren Blumenfeld. Gdy odwiedził muzeum nikt nie spodziewał się, że przyniesie tak cenne informacje o przeszłości naszego miasta.

- To była sobota, a podczas każdego weekendu oczekujemy na zwiedzających. W pewnym momencie otrzymałem informację, że potrzebny jest przewodnik w języku angielskim - wspomina jeden z pracowników Muzeum Podkarpackiego Łukasz Kłopot. - Poszedłem porozmawiać, okazało się, że pan, czyli Warren Blumenfeld wcale nie chce zwiedzać muzeum, tylko chce pokazać rodzinny film.

Łukasz Kłopot

Oczom oglądających ukazało się Krosno jesienią 1932 roku. Najwięcej zdjęć nakręcono na dzisiejszej ul. Pawła z Krosna, gdzie Mahlerowie mieli swoją rzeźnię, w sąsiedztwie której znajdywało się również wejście do synagogi. Widać Rynek tętniący życiem miejskim podczas poniedziałkowego targu oraz wrześniowego "święta pieśni i muzyki ludowej" zorganizowanego przez Zarząd Powiatowy Związku Młodzieży Ludowej, najważniejszego wydarzenia kulturalnego roku w powiecie.

Przywieziony przez Warrena Blumenfelda film jest najstarszym znanym obrazem o Krośnie

W filmie można również podglądnąć nerwowe oczekiwanie na przyjazd prezydenta Mościckiego, który miał uświetnić uroczystość odsłonięcia pomnika Ignacego Łukasiewicza 23 października 1932 r. Ostatecznie zastąpił go jednak Minister Przemysłu i Handlu - gen. Ferdynand Zarzycki. Ostatnie ujęcia to pożegnanie gości z Ameryki na krośnieńskim dworcu kolejowym.

- Warren do dzisiaj śmieje się z mojej reakcji na przyniesiony przez niego film, bo jedyne co bylem w stanie powiedzieć po jego obejrzeniu to było: "Amazing" [ang. niesamowite] - opowiada Łukasz Kłopot. Wrażenie, jakie wywołał obraz, spowodowało, że pracownik muzeum zapomniał zapisać kontakt do właściciela filmu, udało się go jednak znaleźć następnego dnia w jednym z krośnieńskich hoteli i zaprosić na kolejną rozmowę. - Wtedy pracowałem w muzeum dopiero pół roku. Te rozmowy, zbieranie informacji, łączenie historii było tak ciekawe, że zaważyło na mojej dalszej pracy w muzealnictwie - dodaje Łukasz Kłopot.

Kadr z filmu nakręconego przez Szymona Mahlera w 1932 roku. Widać fragment Rynku

Teraz Warren Blumenfeld ponownie odwiedził nasze miasto. - Bycie w Krośnie jest dla mnie bardzo pasjonujące, nie potrafię ukryć wzruszenia, kiedy tutaj jestem - mówił do zgromadzonych w Muzeum Podkarpackim gości. Przywiózł ze sobą żydowski szal modlitewny, który dostał od swojego nieżyjącego już dziadka Szymona Mahlera. - Mam wrażenie, że kiedy zakładam ten szal, przywołuję postać mojego dziadka, jesteśmy zjednoczeni. Ten szal jest z Krosna, był tu w czasie, kiedy był tu mój dziadek.

Swoje wystąpienie zatytułował: "List do moich pradziadków w Krośnie". Zawarł w nim historię swojej rodziny.

Dziadek Warrena Blumenfelda ze strony mamy - Szymon Mahler - mieszkał w Krośnie wraz z ojcem Wolfem i mamą Bashą oraz trzynaściorgiem rodzeństwa. Na czele drugiej gałęzi rodziny stał Koloman Mahler, brat Wolfa, postać bardzo istotna w krośnieńskiej gminie żydowskiej. Był mohelem, dokonywał rytualnego obrzezania chłopców.

Szymon opuścił Krosno w 1912 roku i udał się do Nowego Jorku, pozostawiając tutaj rodziców i dziewięcioro rodzeństwa. W Stanach Zjednoczonych był już jeden brat i 3 siostry. Mógł podróżować tylko nocą, bo wtedy na Podkarpaciu miała miejsce seria pogromów antyżydowskich. Dotarł do celu w Sylwestra. Miasto było pełne błyszczących świateł, szalonego ruchu, co - jak opowiadał Warren - napełniło jego dziadka nadzieją na nowe życie.

Szymon wrócił do Krosna ze swoją żoną Ewą w 1932 roku. Zabrał ze sobą jedną z pierwszych kamer. To właśnie nagranie z tamtego czasu teraz możemy oglądać.

Jeszcze jeden kadr z filmu nakręconego przez Szymona Mahlera w 1932 roku. Widać dzisiejszą kamienicę Rynek 1, w której mieści się teraz PWSZ

- Kiedy dziadek był w Krośnie, obiecał, że po powrocie do Stanów Zjednoczonych spróbuje zarobić wystarczająco dużo pieniędzy i za nie ściągnąć do Ameryki pozostałych członków rodziny. Historia jednak pokrzyżowała mu plany - opowiada Warren Blumenfeld. - Nie mógł wiedzieć, że wtedy widzi swoją rodzinę po raz ostatni.

Dokładnie 8 lat później, 1 września 1939 roku naziści napadli na Polskę. - Szymon usłyszał tę wiadomość siedząc w kuchni w swoim domu w Nowym Jorku. Był tak wściekły, tak przerażony i rozgniewany, że wziął niewielkie radio, które stało na stole, podniósł je nad głowę i z wściekłością rzucił tym radiem o ścianę - mówił Warren. - Wiedział dokładnie co oznacza ta inwazja - koniec populacji żydowskiej we wschodniej Europie, pewną śmierć dla ludzi, których kochał i którzy kochali jego.

Obawy Szymona wkrótce stały się rzeczywistością. Jak dowiedział się później od brata, któremu udało się z żoną i małym synkiem uciec do lasu, rodzice Basza i Wolf, a także pewna część rodzeństwa została zabita przez żołnierzy nazistowskich na ulicach Krosna lub na cmentarzu żydowskim. Inni krewni i przyjaciele zostali załadowani do wagonów bydlęcych i przetransportowani do obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Bełżcu. - Szymon nigdy nie doszedł do siebie po tamtych dniach w 1939 roku. Naziści napadli również na jego serce, zabijając jego część na zawsze - komentował gość Muzeum Podkarpackiego.

Po wojnie Żydzi już nie zamieszkali w Krośnie, a cmentarz żydowski popadł w zapomnienie, mimo to według Warrena Blumenfelda i tak jest jednym z najlepiej utrzymanych cmentarzy żydowskich w Polsce. Docenił tu wysiłek Grzegorza Bożka ze Stowarzyszenia Olszówka, który od 10 lat wraz z grupą wolontariuszy prowadzi na kirkucie prace porządkowe i odnowieniowe.

Warren Blumenfeld dziękował dyrektorowi Muzeum Podkarpackiemu Janowi Gancarskiemu oraz pracownikom Katarzynie Krępulec-Nowak i Łukaszowi Kłopotowi

- Jesteśmy bardzo wdzięczni za ten wysiłek - Warren Blumenfeld zwracał się do Grzegorza Bożka. - Dziękuję też dyrekcji i pracownikom Muzeum Podkarpackiego za to, że pomogli mi spełnić cel mojego życia - marzenie odwiedzenia domu moich przodków w Krośnie.

Niebawem w portalu także reportaż z Krośnieńskiego Dnia Judaizmu z fragmentami filmu z 1932 roku.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)