Setna rocznica urodzin towarzysza Wiesława

6 lutego 1905 r. urodził się w Krośnie Władysław Gomułka. W latach 1956-70 był I sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na poszukiwania ducha tow. Wiesława w Krośnie udał się Piotr Subik z "Dziennika Polskiego". Publikujemy jego reportaż.
- Mamy nawet takie pamiątki - mówi historyk Wiesław Syrek z Muzeum Podkarpackiego
Piotr Subik

Dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie wyraźnie negatywnie nastawiony jest do Władysława Gomułki. Nie wyobraża sobie, żeby 6 lutego świętowano setną rocznicę jego urodzin. - Stanąłbym na rynku i darł szaty! - zapewnia Jan Gancarski. Styczność z pierwszym sekretarzem ma na co dzień: resztki ekspozycji z dawnego muzeum - domu rodzinnego Gomułków zagracają muzealne magazyny.

Jednak ludzie w Białobrzegach, dzielnicy Krosna, a dawniej odrębnej wsi, są innego zdania. Chyba tylko nieliczni byliby przeciwni wskrzeszeniu muzeum komunistycznego przywódcy.

Dom

Dom jest drewniany, z zewnątrz oszalowany, z dwuspadowym dachem krytym dachówką. Wokół niewysoki, również drewniany płotek, ze sztachetami pokrytymi mchem. Za płotkiem trzy brązowe setery irlandzkie. Szczeka tylko wilczur z naprzeciwka. Prócz tego kompletna cisza. Nawet nie słychać, że kilkadziesiąt metrów od domu przebiega ruchliwa ulica, którą wjeżdża się do miasta.

Ulica Mostowa, dom stoi po lewej stronie. Jeden z wielu drewnianych przy tej uliczce. Nieco dalej wierzbowe zarośla, walące się płoty, niemal jak na wsi. Przed domem jedna z dwóch latarni na ulicy, pamiętająca czasy PRL-u.

Sąsiedzi, starsi państwo, na których parceli ustawiono kiedyś dom, nie reagują na dzwonek, chowając się za firankami. Nie chcą rozmawiać o Gomułce.

Nie chce o nim mówić też pani Barbara, podobnie jak nie życzy sobie, żeby podawać jej nazwisko. A już, broń Boże, utożsamiać ją z ideologią komunistyczną. Mieszka tu od 1996 roku, wtedy odkupiła dom od miasta. Znała wcześniej jego historię. - Przestała mi przeszkadzać, bo za kupnem przemawiały inne argumenty: musiałam znaleźć mieszkanie - nie ukrywa.

Dwa pokoje, kuchnia, łazienka, przedpokój, teraz ładnie wykończone w drewnie. - Podłogi pomalowane były brązową farbą olejną, a wszystko się sypało. W dachu same dziury. Obraz nędzy i rozpaczy - opowiada gospodyni. Mimo że budynek wpisano do rejestru zabytków na wniosek muzeum. - Chodziło o to, by mógł być remontowany za pieniądze państwowe - przypomina sobie Zdzisław Gil, ówczesny wojewódzki konserwator zabytków. Jego następcy nie widzą potrzeby zmiany tego stanu rzeczy. - To typowa podmiejska architektura drewniana, więc nie przeszkadza, że dom jest w rejestrze - mówi Antoni Bosak, szef krośnieńskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu.

Muzeum

Dyrektor Jan Gancarski źle ocenia Gomułkę. - Jako wierny sługa Moskwy nie zasłużył się dla Polski, a wręcz odwrotnie - twardo obstaje przy swoim.

Nie ma jednak innego krośnianina, który dorobiłby się tak wysokiego stołka i był tak znany. Bo Pawła z Krosna, albo Lory Szafran, na pewno nie należy oceniać w tej samej kategorii. A nieudany następca Gierka, Stanisław Kania, nie pochodził z Krosna, tylko z podjasielskiej wioski.

Gancarski wie sporo o muzeum - domu rodzinnym, bo chociaż wówczas nie był jeszcze dyrektorem, wszedł w skład komisji, mającej zadecydować o dalszych losach filii ówczesnego Muzeum Okręgowego, która powstała z inicjatywy lokalnych działaczy partii, u schyłku komunizmu, w 1985 roku. - Oryginalnych eksponatów było tam tyle, co kot napłakał - mówi.

Jak dokładnie wyglądała ekspozycja, można się dowiedzieć z książeczki wydanej rok po otwarciu muzeum. Jest w zbiorach Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej, podobnie jak kilkadziesiąt wycinków prasowych z lat 1982-86 poświęconych "synowi ziemi krośnieńskiej".

Pamiątki

Ekspozycja składała się z dwóch części: z kuchni oraz wystawy biograficznej. Drobiazgi przekazane przez rodzinę, reprodukcje fotografii z dzieciństwa i początków działalności w ruchu robotniczym na Podkarpaciu, parę starych gratów. Kuchnię odtworzono na podstawie relacji żony i syna, według stanu z okresu międzywojennego, a jej wyposażenie stanowiły: kredens kuchenny, łóżko i stół. - Taki sam kredens miała moja babka, więc pewnie kupiono go na targu - Gancarski wyrobił sobie już zdanie na temat wartości historycznej i muzealnej tych pamiątek.

W pokoju gościnnym i sypialni zobrazowano działalność Gomułki ze szczególnym uwzględnieniem okresu młodości i czasu podejmowania inicjatyw w regionie krośnieńskim. "Należy mieć nadzieję, że skromne jeszcze zbiory muzeum, dzięki społecznej ofiarności, zostaną w przyszłości znacznie powiększone i wzbogacone" - napisano w publikacji. Stało się inaczej: muzeum rozwiązano po zmianie systemu i nic mu już pewnie nie przywróci życia. - Mówienie o Gomułce jako o wielkim Polaku i bohaterze narodowym jest wielkim nieporozumieniem - uważa Gancarski.

U Wiesława Syrka, muzealnego historyka, portret Gomułki stoi na podłodze naprzeciwko drzwi. Towarzysz Wiesław zawadiacko trzyma na ramieniu kilof, na którego stylisku widnieje napis: PRL. W tle, nie wiedzieć czemu, zrujnowana Warszawa. Malował, nie wiadomo kiedy, Jan Stebnowski. Obraz podarował muzeum syn sportretowanego.

Również zdaniem muzealnego historyka komunista nie zasłużył się dla regionu. - Nie interesowało go prowincjonalne Krosno - twierdzi. - Był tu tylko dwa razy: na pogrzebach matki i siostry.

W muzealnym inwentarzu znajdują się jeszcze m.in.: garnitur, papierowe etui na okulary oraz maszynka do golenia firmy Wilkinson Sword. Po muzealnych gabinetach krąży popiersie Gomułki.

Zasługi

Starsi mieszkańcy Białobrzegów dobrze pamiętają jeśli nie samego towarzysza Wiesława, to czasy, gdy był przy władzy. - Źle go nie wspominam. Miałem robotę, a teraz jestem bez zasiłku, bez renty, bez pieniędzy z opieki społecznej - wylicza Tadeusz Czuchra. O Gomułce wie również to, że mieszkał przy ulicy Mostowej, wstąpił do partii, był nawet pierwszym sekretarzem. - Za jego rządów wszystko rozbudowali: huty, Polmo, WSK - dorzuca na odchodnym.

- Ludzie, którzy rozpoczynali za jego rządów pracę, zawsze go chwalą, bo uważają, że to on wybudował hutę szkła - mówi Tadeusz Majchrowicz, przewodniczący Zarządu Regionu Podkarpacie NSZZ "Solidarność" (nie chce rocznicowych fet i "wskrzeszania trupa historii").

Osobiście nie znał Gomułki też Adam Ziobro, mieszkający bliżej Wisłoka. Swoje jednak wie. - Dla Krosna zrobił bardzo dużo, więc to muzeum mu się należało - mówi. Chociaż na otwarciu nie był, przypomina sobie jego wyposażenie: gablota z ubraniem, łopaty do podbierania chleba, talerze, wieszak na naczynia.

Jak w rzeczywistości wyglądał dom, przypomina sobie Kazimiera Gomułka (z innych Gomułków): - Stół, krzesło, kredens i łóżko, jak w każdym domu na wsi. A przy oknie stała maszyna do szycia.

Jak się zasłużył dla Białobrzegów? - Dał pieniądze na nadbudowę szkoły, no i most kazał wybudować, bo tamten został we wojnę wysadzony i trzeba było furmankami przez rzekę przejeżdżać - mówi Adam Ziobro.

Innego zdania co do wartości sekretarza jest Czesław Radziuk. Sam mnie zaczepia, by wyrazić swoją opinię. - Bo się nie boję! Na Wałęsę też bym nagadał, jakby trzeba było - zapewnia. Na razie postanowił nagadać na towarzysza Wiesława. - Płaszcz po dziadu został i stare gazety leżały! Nic więcej, bo Gomułka nic nie miał. Niewykształcony, nieuczony, niepojętny i łachudra. Jezus Maria, to muzeum to była taka zakała, aż nie mogłem tędy chodzić! - spluwa przez ramię.

Gomułce nie zapomni nigdy, jak potraktował krajan podczas pogrzebu siostry. - Dziad nikogo nie pamiętał, do nikogo się nie odezwał. Koledzy krzyczeli: Władek, Władek!, a on? Nic. A przecież tu się wychowywał, między ludźmi.

Komunistyczna prasa gloryfikowała jego rzekome zasługi dla regionu. Dzięki osobistemu zaangażowaniu w Krośnie i Dębicy miała się rozpocząć produkcja urządzeń chłodniczych, a w Gliniku Mariampolskim koło Gorlic - urządzeń wiertniczych. Miał również przyczynić się do powstania zagłębia siarkowego w Tarnobrzegu oraz budowy filharmonii w Rzeszowie, przyspieszyć remont budynku liceum ogólnokształcącego w rodzinnym mieście. W regionie za jego rządów wybudowano dwadzieścia szkół w ramach akcji "Tysiąc szkół na tysiąclecie".

Patron

Według oficjalnej biografii Władysław Gomułka przyszedł na świat 6 lutego 1905 roku w skromnym wiejskim domu (starszym, bo obecny ustawiono dopiero w 1923 roku) w Białobrzegach - pod numerem 144 - jako syn małorolnego chłopa Jana, pracownika przemysłu naftowego, zapalonego sympatyka socjalizmu i działacza związkowego, i jego żony Kunegundy. Miał tu mieszkać do połowy lat trzydziestych. Później z rodzicami pozostał jego syn Ryszard oraz siostra Ludwika, krawcowa. Ojciec Gomułki zmarł w 1941 roku, a matka - w 1954 roku. Wtedy też Ryszard zmienił nazwisko i wyprowadził się. Do Krosna już nie wrócił. Potem, w 1961 roku, zmarła też siostra Gomułki.

Tak naprawdę niewiele dat związanych z Gomułką dotyczy podkarpackiego miasteczka. Uczył się tu, terminował w warsztacie ślusarskim, pracował w rafinerii w Krośnie. Potem w niedalekim Jedliczu, również w rafinerii nafty, która od 1984 roku nosiła jego imię (wtedy też otrzymała sztandar ze stosownym napisem). W rodzinnym mieście jego imieniem nazwano odcinek dzisiejszej ulicy Krakowskiej i wybudowaną w 1982 roku Szkołę Podstawową nr 14, największy wówczas obiekt oświatowy w województwie. Podobno z wyborem patrona czekano aż przywódca umrze.

- Pamiętam potężny portret Gomułki, który stawiano nad wejściem do szkoły. Sięgał drugiego piętra. I pamiętam hymn szkoły: "W twoim gwarze szumi imię Wiesława, w naszych rękach twe piękno, twa sława". Czasem śpiewam to sobie przy goleniu - wspomina Sebastian Wójcik, były uczeń szkoły, teraz podinspektor w Urzędzie Miasta Krosna.

Pamięć

Nadal krążą po Krośnie liczne anegdoty o towarzyszu Wiesławie. Kiedy przez lata rozkopywano krośnieńskie stare miasto, mówiono, że po to, by znaleźć jego świadectwo szkolne. Ponoć prawdą jest, że w latach 70. na sklepie mięsnym powieszono psa z kartką: "Za Gomułki sechł, za Gierka zdechł". Podobno też komuniści upaństwowili nawet młyn należący do jego siostry, mimo że prosiła brata o pomoc. - Był patriotą. Te idee były złe, ale robił wszystko dla państwa, a nie dla siebie - wtrąca Zdzisław Gil.

Kto chce, może z lokalnego portalu internetowego wysłać znajomym życzenia urodzinowe, oczywiście z wizerunkiem "Towarzysza Gomułki Władysława z Krosna". Jeden z lokalnych tygodników wskrzeszał jego ducha, ogłaszając w lutym 2004 r. "Rok Gomułkowski".

Rzeczniczka Urzędu Miasta Joanna Sowa mówi o Gomułce jako mieszkanka Krosna i jako urzędniczka. Jako mieszkanka chodziła do tej samej podstawówki (dziś już nie istnieje), do której - jak podkreśla: dużo wcześniej - chodził też późniejszy pierwszy sekretarz. - Podczas prac społecznych w klasie znalazłam na szafie portret Gomułki. Dyrektorka powiedziała, że to wybitny człowiek. Historyk był jednak innego zdania - wspomina. Jakie były ostatecznie losy portretu, nie wiadomo. Już jako rzeczniczka Joanna Sowa dodaje: - Władze miasta nie przewidują uhonorowania w szczególny sposób stulecia urodzin towarzysza Wiesława, chociaż nie należy zapominać o jego związkach z Krosnem.

Urząd za to pełną parą przygotowuje się do obchodów innej rocznicy: mija 70 lat od śmierci Józefa Piłsudskiego, który, w odróżnieniu od Gomułki, był honorowym obywatelem Krosna. Pomnik więc wybuduje się tu nie sekretarzowi, ale właśnie Marszałkowi. Na jubileusz nie będzie też tablicy pamiątkowej. Pani Barbara nie wyobraża sobie, żeby ktoś chciał w ten wątpliwy sposób przyozdobić jej dom. - Po co? Nawet jego duch mnie tu nie straszy - twierdzi.

Być może przy skromnym domu na ulicy Mostowej ktoś jednak złoży wiązankę biało-czerwonych kwiatów. Zapewne róż, bo o goździki teraz trudno. Po kryjomu, tak jak ostatnio: w rocznicę wybuchu II wojny światowej pod pomnikiem bohaterów Armii Czerwonej.

PS Setną rocznicę urodzin Władysława Gomułki uczcili w sobotę (4.02) przedstawiciele SLD. Wiązanki kwiatów na grobie rodziców Gomułki - Jana i Kunegundy - złożyli m.in. Tadeusz Kaleniecki - poseł na Sejm, Stanisław Jucha - radny sejmiku wojewódzkiego, Robert Hanusek - Zastępca Prezydenta Krosna oraz przedstawiciele Federacji Młodzieży Socjaldemokratycznej.

Reportaż ukazał się w magazynie "Dziennika Polskiego" 4 lutego br.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)