W czwartek wieczorem (11.07) trwało jeszcze gaszenie nielicznych zarzewi ognia powierzchni magazynowej. Strażacy nie mogli jeszcze wieczorem wchodzić do środka obiektu. Wewnątrz wciąż panowało ogromne zadymienie. Żeby go oddymić, wycinali w bocznych ścianach kolejne dziury.
- W trakcie dnia robione były także przewierty od góry, żeby przy użyciu kamery termowizyjnej trafić w miejsce, które może być potencjalnym źródłem ognia – tłumaczy Mateusz Dębiec. Dodaje, że ze względu na dużą kubaturę, oddymianie może potrwać wiele godzin.
Przed strażakami stało kolejne zadanie: wydobywanie resztek materiałów, które były składane w magazynie i dogaszania ich już na zewnątrz. To całkowite zgliszcza.
Do ich wyciągania będzie służyła m.in. koparko-ładowarka Manitou. Ponieważ towary i materiały były składowane na piętrowych regałach, jest ich ogromna ilość. Bez ciężkiego sprzętu się nie obędzie – oceniali strażacy. Sytuację utrudnia fakt, że regały są przykręcone do podłoża.
Te prace mogą potrwać przez cały piątek (12.07).
Sam budynek jest najprawdopodobniej mocno osłabiony. Mateusz Dębiec wylicza: - Temperatura kilkuset stopni mogła wpłynąć na stabilność konstrukcji ścian nośnych. Dach też był mocno podgrzany, bo wysoka temperatura skupiła się w strefie podsufitowej. Do tego dochodzą otwory mniejsze i większe wycięte w ścianach obiektu.
"Obroniona" została za to część handlowa budynku (to ok. 2/3 powierzchni obiektu). Nie dostał się tam ogień, ale panowało ogromne zadymienie. Skutki są przerażające - wiele towarów nadaje się do wyrzucenia. Produkty są brudne od dymu i przesiąknięte spalenizną.
Wieczorem na miejscu akcji znajdowało się ok. 380 strażaków. - Do przegrzebywania i wydobywania materiałów składowanych w magazynie trzeba będzie sporej ilości ludzi. Stąd tyle sił i środków – mówi Mateusz Dębiec.
Kiedy już będzie można bezpiecznie wejść do środka, do akcji wkroczą także specjaliści z zakresu pożarnictwa. Wraz z policją i prokuratorem będą badać przyczyny pożaru.
To była jedna z najtrudniejszych i najdłuższych akcji gaszenia pożaru w ostatnich latach na Podkarpaciu – oceniają zgodnie władze straży pożarnej. - W działania zaangażowanych było w sumie 250 zastępów straży pożarnych z Podkarpacia, woj. małopolskiego i lubelskiego. W sumie blisko 900 strażaków OSP i PSP - podał bryg. Marcin Betleja, rzecznik KW PSP w Rzeszowie.
Polscy strażacy są uważani za najlepszych na świecie. Nie bez powodu w ostatnich latach byli już z pomocą w Szwecji, Grecji czy Turcji. I wszędzie wracali z opinią profesjonalistów.
Jak już ktoś się zastawa ile trwałby pożar, gdyby nie akcja, to nie świadczy dobrze o kimś takim.
Każdy pożar może się wymknąć spod kontroli. Przecież przy takiej temperaturze jakby nie udało się tego opanować i zajęła się część sklepowa, to byśmy się wszyscy potruli.
Tak tylko się zastanawiam, ile czasu trwałby ten pożar gdyby nie akcja gaśnicza? Zastanawia mnie również, po co straż polewała ściany wodą od zewnątrz? Jedno jest pewne, w Polsce (może i na świecie) jest jeszcze wiele rozwiązań do opracowania. Niektóre dziedziny bardziej idą do przodu w nowe, nowatorskie sposoby. Ostatnie pożary w Warszawie, teraz w Krośnie pokazują ile jest jeszcze do zrobienia w zakresie pożarnictwa.
No cóż... szkoda ludzi, bo jedni stracą pracę, inni firmę na wiele miesięcy i koszty tej katastrofy ogromne... nawet psychiczne. Może na Czajkowskiego powrócą z budowlanymi materiałami, bo tam tych mebli aż tyle nie wymaga klient, a innych budowlanych materiałów bardzo potrzeba
@nastka12 - tyle że w Rzeszowie płonął budynek wyłączony z użytkowania, a tutaj jednak pełnowymiarowy czynny magazyn. Poczekajmy na wyniki śledztwa, bo teorii i plotek na temat tego co tam się działo jest sporo, a od czytania komentarzy na FB na ten temat można dostać raka mózgu.
W sumie 820 strażaków z całego województwa podkarpackiego i chyba nawet gościnne występy z małopolskiego.
To jest niesamowite jak oni potrafią się błyskawicznie zmobilizować i współpracować.
"Sytuacja opanowana" spaliło się wszystko.
Nie jeden taki market i galeria w Krośnie każdemu może się to przytrafić, coraz częście takie groźne sytuacje zdarzają sie w Polsce, jak ostatnio w Rzeszowie palił sie Majster, poradzili w 4 godziny. Susze i brak wody nie od dziś występują, strach że strażacy nie mają czym gasić nie mają wystarczających ujść wody i sprzętu. Panie Prezydencie miasto nie jest przygotowane na trudne sytuacje, 20 lat nic się nie wydarzyło nie czekajmy aż kolejne 20 może nic się nie stanie. Właściciel jest hejtowany na różnych portalach Krosno, jaki wpływ ten człowiek ma na stan wody czy sprzęt straży w Krośnie.