Porucznik Borewicz i czołg. Książka o MPGK

Odśnieżanie ulic czołgiem, hotelarstwo, prowadzenie łaźni, fundowanie uzębienia pracownikom... Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Krośnie wspomina swoją historię. Właśnie powstaje publikacja na temat działalności "komunalki". Twórcy proszą o nadsyłanie archiwalnych zdjęć.
Ulice Krosna odśnieżano kiedyś także czołgiem, ostatecznie utknął on w starym korycie Wisłoka, po czym trafił na złom

"Krośnieńskie porządki. Historia oczyszczania i estetyki miasta" to tytuł książki o działalności Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Krośnie kiedyś i dziś. Powstaje na podstawie historycznych wydawnictw o naszym mieście, ale też encyklopedycznej wręcz wiedzy starszych pracowników.

Publikacja autorstwa Macieja Penara jest już niemal gotowa, pełna ciekawostek i starych fotografii. Zanim jednak mowa jest o MPGK, autor sięgnął do historycznych wzmianek dotyczących utrzymywania porządku w mieście. Przywołujemy niektóre fragmenty książki.

- Ciekawą, pochodzącą z krośnieńskiego podwórka informację, znajdujemy w zarządzeniu Lustratora Królewskiego, Jana Franciszka Lubowidzkiego, kasztelana wołyńskiego, który podczas lustracji Krosna w roku 1655 napisał: W podupadłem mieście zakradły się nieporządki i nieochędożność. A iż wiele na tem zależy, aby ochędostwo w mieście było i mury zachowane były w suchości postanawiamy i nakazujemy, aby natychmiast chlewy od murów po ulicach i przecznicach były zniesione i każdy mieszczanin dom do murów mający, aby plugastwo kazał chędożyć; bruk za domem brukował, żeby koło muru wolne, ochędożne przejście było.

Zamiatarka ZS13

- Książka opisuje też działanie służb komunalnych tuż po I wojnie światowej. Te pomimo skromnych finansów, działały bardzo prężnie. Już od wczesnych lat 20. XX stulecia, w okresie od wiosny do jesieni codziennie polewano ulice wodą, zimą posypywano oblodzone jezdnie i chodniki popiołem, żwirem i piaskiem. Ulice były regularnie zamiatane (miasto zatrudniało na stałe 7 - 9 zamiataczy), pielęgnowano trawniki i rabaty, strzyżono żywopłoty. Duży nacisk kładziono na powiększanie terenów zielonych, zalesiono znaczne obszary na prawym brzegu Wisłoka, wśród młodzieży szkolnej organizowane były "święta drzewek". Założono też szkółkę drzew owocowych, jednak wobec braku fachowych kadr do pielęgnacji 3000 jabłonek, to przedsięwzięcie się nie powiodło.

- Choć służby komunalne działały, o powstaniu Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej możemy mówić dopiero po II wojnie światowej, w 1950 roku. Sukcesywnie w struktury przedsiębiorstwa wchodziły coraz to nowe zakłady: Zakład Zieleni Miejskiej, Łaźnia Miejska, Zakład Hoteli Miejskich, Zakład Oczyszczania Miasta, Komunikacja Miejska, a także Rzeźnia Miejska, Zakład Gazu Miejskiego, wodociągi, zakład pogrzebowy, publiczne drogi miejskie czy Zakład Energetyki Cieplnej. Siedzibę firmy stanowił początkowo parter budynku zajmowanego przez Miejską Radę Narodową, przy ul. Rynek 1 (dziś rektorat PWSZ).

Kamienica "Pod zegarem". Pierwsza siedziba MPGK

- Baza sprzętowa znajdowała się nieopodal, przy ulicy Blich (późniejsze Biuro Wystaw Artystycznych), zaś ogród miejski zlokalizowany był poniżej Szpitala Powiatowego (ówczesna ulica Wielkiego Proletariatu, obecnie Grodzka). W roku 1962 Miejska Komunikacja Samochodowa została przeniesiona na tereny przejęte od zakonu franciszkanów przy ul. Fredry, do 1966r. przeprowadziło się tam stopniowo całe przedsiębiorstwo.

- Pierwotnie we władaniu MPGK znajdowały się dwa hotele: "Śródmiejski", z 25 miejscami, zlokalizowany w Rynku (na parterze tego budynku przez wiele lat funkcjonowała słynna restauracja "Centralna") oraz "Wisłok", na 28 łóżek, mieszczący się na ulicy Słowackiego, obok Pałacu Biskupiego. W 1958 roku na skutek problemów z utrzymaniem dwóch hoteli o odpowiednim standardzie, Ministerstwo Gospodarki Komunalnej podjęło kuriozalną na owe czasy decyzję, o zwróceniu hotelu "Wisłok" przedwojennemu właścicielowi.

Krośnieński Rynek został obsadzony drzewkami przez pracowników Zakładu Zieleni Miejskiej

- Przez długie lata w administracji MPGK pozostawała łaźnia miejska. Znajdowała się przy ul. Legionów. Obiekt powstał w 1951 roku i cieszył się sporą popularnością - był to czas, kiedy łazienka w mieszkaniu nie stanowiła standardu, toteż szczególnie w soboty i dni przedświąteczne na brak amatorów kąpieli nie narzekano. Jeszcze w latach 80. łaźnia miała stałych klientów, korzystających głównie z tzw. parówek. Wkrótce po transformacji ustrojowej w kraju, łaźnia podzieliła los wielu nierentownych przedsiębiorstw i została zlikwidowana.

- Jeden z rozdziałów książki poświęcono sprzątaniu ulic. W latach 60. XX stulecia obszar, który sprzątały służby miejskie był stosunkowo niewielki, rozciągał się od ulicy Lwowskiej do Kolejowej, ze szczególnym uwzględnieniem Rynku i otaczających go ulic Nowotki (obecnie Piłsudskiego), Sienkiewicza, Słowackiego, Armii Ludowej (dzisiejsza Legionów), Zjazdowej czy Podwale. Nie istniały wówczas duże osiedla przy ul. Krakowskiej, Mickiewicza czy na "Guzikówce" - na ich terenach znajdowały się wtedy jeszcze łąki, pastwiska, pola uprawne, przy nielicznych budynkach mieszkalnych spokojnie spacerowało ptactwo domowe.

Zamiatacz wraz ze swoim wyposażeniem: dwukołowym wózkiem, miotłą i łopatą

- Jezdnie i ciągi piesze były oczyszczane przez 7 - 10 zamiataczy, wyposażonych w miotły, łopaty i dwukołowe wózki ręczne, w których gromadzone były zebrane odpady. Po napełnieniu wózka pracownik przywoził "urobek" do bazy na ulicy Blich, skąd odpady transportowane były na wysypisko ­ początkowo krytymi wozami konnymi, później śmieciarkami. Gwoli prawdy należy dodać, iż częstokroć zamiatacz pozbywał się ładunku w jakimś ustronnym miejscu nad rzeką, czy na łące i wracał (lub nie) na swój odcinek pracy. Był to czas, gdy zawód zamiatacza nie cieszył się szczególną estymą, a wykonujący go ludzie miewali dość swobodne podejście do pracy. Trudno było jednakowoż o inną kadrę, pomimo że Zakład Oczyszczania Miasta nieustannie składał zapotrzebowania w Prezydium MRN, w poszukiwaniu pracowników penetrowano nawet położone daleko w Bieszczadach wioski, uciekano się w desperacji do... apeli z ambon, na próżno.

- Niemniej w historii ZOM zapisali się ludzie, których wieloletnia, solidna praca przeczyła opisanym wyżej stereotypom. Z jedną z takich osób, panią Marią, łączy się zabawne wydarzenie z drugiej połowy lat 80. Otóż pewnego dnia ówczesny dyrektor MPGK, Wojciech Gonet, odebrał telefon z Komitetu Wojewódzkiego PZPR z prośbą o udzielenie pomocy jednej z pracownic w... zrobieniu sztucznej szczęki. Osłupiały dyrektor usłyszał, iż I sekretarz KW, Józef Tofilski, mający zwyczaj rozmawiania z ludźmi na ulicy o ich codziennych kłopotach i potrzebach, dowiedział się od pani Marii, że jej marzeniem jest właśnie sztuczna szczęka. Oczywiście wobec tej rangi problemu dyrektor Gonet nie mógł pozostać obojętny, uruchomił zatem środki na dofinansowanie uzębienia pracownicy.

W książce o MPGK znajdziemy też fotografie z powodzi w 1980 roku

- Oddzielny rozdział w książce poświęcono na odśnieżanie. W pierwszych latach powojennych używane do tego były głównie drewniane pługi konne, z czasem wykorzystywano uzbrojone w pługi samochody ciężarowe, zarówno te będące na stanie MPGK, jak i wypożyczane przez krośnieńskie przedsiębiorstwa. Bez wytchnienia pracowali też zamiatacze, przekwalifikowani na czas zimy w "odśnieżaczy". W roku 1968 miasto zakupiło pierwszą pługo­piaskarkę.

- Kierowane centralnie akcje "Zima" rozpoczęły się jednak na dobre w roku 1974. Niezależnie od panującej aury, z dniem 1 listopada sprzęt musiał znajdować się w gotowości bojowej, wyznaczano 24-­godzinne dyżury pracowników, słowem - modne ongiś powiedzonko "drogowców zaskoczyła zima" do służb miejskich nie miało prawa się odnosić. Stan pogotowia utrzymywany był obligatoryjnie do końca kwietnia. Oprócz własnych maszyn wykorzystywano 4­5 ciągników z rozrzutnikami, wynajmowanych z kółek rolniczych, zawierano także umowy na odśnieżanie dzielnic peryferyjnych pługami konnymi. Śnieg wywożony był na tzw. "pastewniak" (plac obok mostu na ul. Okrzei), w okolice lotniska bądź też zrzucany do rzek.

Mieszkańców Krosna woziły kiedyś autobusy marki Mavag

- Wspomniana wcześniej "gotowość bojowa" miała w Krośnie swego czasu wydźwięk symboliczny, bowiem na przełomie lat 70 i 80, na usługach MPGK pracował najprawdziwszy... czołg, zakupiony w jednostce pancernej we Wrocławiu. Pojazd ów (prawdopodobnie T­34), oczywiście pozbawiony wieżyczki i wszelkiego uzbrojenia, wykorzystywany był głównie jako spychacz na wysypisku śmieci, choć kilkakrotnie wziął także udział w akcji odśnieżania ulic w okolicach lotniska. Niestety, pewnego dnia zaprzężony do prac ziemnych w ramach czynu społecznego, odmówił posłuszeństwa i... zatonął w starym korycie Wisłoka, w pobliżu stadionu Karpat. Stamtąd, po dłuższym "postoju", został niemałym nakładem sił i środków wydobyty, a następnie pocięty i wywieziony na złom.

- W roku 1974 na wyposażeniu MPGK pojawiła się też inna osobliwa maszyna, radziecki samochód marki Ził z pługiem wirnikowym i dmuchawą. Wehikuł ten, niezastąpiony w walce z olbrzymimi śnieżnymi zatorami jest do dziś sprawny i w kryzysowych sytuacjach z powodzeniem wspiera nowocześniejszy, ale mniej skuteczny sprzęt.

Zapora Sieniawa to też historia MPGK. Budowa tamy stała się planem filmowym serialu "Znaki szczególne"

Więcej ciekawostek i zdjęć z pewnością znajdzie się w publikacji. Pomysłodawcy książki i wykonawcy szukają archiwalnych zdjęć z działalności MPGK. Być może ktoś z naszych czytelników posiada w swych albumach fotografię wspomnianego czołgu lub innego sprzętu. Może są uwiecznieni na tych zdjęciach zamiatacze czy inni pracownicy "komunalki" pracujący na terenie miasta. Ciekawe byłyby też zdjęcia hoteli: "Śródmiejskiego" i "Wisłoka", rzeźni, łaźni czy autobusów MKS.

- Życie szybko mija i teraźniejszość staje się historią. Żyje jeszcze sporo osób, które historię miasta i firmy kreowało. Niektóre informacje sam przyjąłem ze zdziwieniem i uśmiechem. To są ciekawe rzeczy, myślę, że warte upamiętnienia, nawet te z czasów komuny, nie możemy udawać, że ich nie było - mówi Janusz Fic, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. - Na pewno mieszkańcy, może nasi emeryci, posiadają jakieś zdjęcia czy publikacje prasowe, znają ciekawe fakty, które wzbogaciłyby jeszcze naszą książkę.

Janusz Fic - prezes MPKG

Powstaje również publikacja na temat Zakładu Uzdatniania Wody w Sieniawie oraz Miejskiej Komunikacji Samochodowej. W pierwszym przypadku ciekawostką może być choćby fakt, że teren budowy zapory stanowił plener dla dwóch odcinków serialu "Znaki szczególne" z Bronisławem Cieślakiem w roli głównej (znanego też z roli porucznika Borewicza z serialu "07 zgłoś się"). Jeden z pracowników MPGK był nawet konsultantem podczas kręcenia tego filmu.

Materiały prosimy nadsyłać na adres: e.bartkowiak@mpgk.krosno.pl. Można też kontaktować się osobiście: Edyta Bartkowiak, MPGK ul. Fredry 12, pokój 5A, tel. 13 47 48 315. Za najciekawsze, udostępnione na potrzeby publikacji, materiały przewidziano nagrody niespodzianki.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)