Kościół farny (zwany dawniej parafialnym lub miejskim) powstał w XIV wieku z fundacji króla Kazimierza Wielkiego. Jest najcenniejszym zabytkiem miasta, a jego wnętrze uchodzi za jedno z najbogatszych i najlepiej zachowanych w Małopolsce.
Pierwotnie kościół był niewielki, mieścił się w obrębie obecnego prezbiterium. W XV i XVI wieku do świątyni dobudowano boczne kaplice. Rozbudowa spowodowała, że fara stała się elementem fortyfikacji miasta - stanowiła część murów obronnych. - Dlatego kościół nie ma wejścia centralnego, od przodu, tylko z boku. W murze są jeszcze nawet otworki strzelnicze - mówi ksiądz Karol Bryś, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej.
Po uszkodzeniach spowodowanych pożarem miasta w 1638 roku, kościół został gruntownie przebudowany. W swej bryle gotycki, otrzymał wnętrze manierystyczne i barokowe. Jego fundatorem w znacznej mierze był Robert Portius, największy krośnieński kupiec, importer win węgierskich, a także ks. Kacper Rożyński, ówczesny proboszcz parafii.
Wojenna zawierucha nie zrobiła w kościele większych szkód. Zabytki najbardziej ucierpiały od upływu czasu i trawiących je szkodników. - Ten XVI-wieczny wystrój kościoła zachował się do dzisiaj, co jest naszą wielką radością - cieszy się ksiądz proboszcz. - Jednak każdy obiekt z tego wystroju wymaga renowacji. Powoli posuwamy się naprzód - dodaje.
W poniedziałek (05.11) do kościoła wrócił ołtarz główny i jeden z cennych, XVI-wiecznych obrazów.
Ołtarz główny z krośnieńskiej fary jest jednym z większych w regionie, mierzy 14 m wysokości i ponad 7 m szerokości. Wykonany został przez snycerzy krośnieńskich w latach 30-tych XVII w. Nie był konserwowany od blisko 400 lat.
Prace renowacyjne rozpoczęły się dwa lata temu. Drewno było mocno uszkodzone przez szkodniki. Osłabiona była także konstrukcja ołtarza, co groziło katastrofą budowlaną. - Dlatego zdecydowaliśmy się zdemontować go całkowicie. Wymieniliśmy elementy konstrukcyjne za ołtarzem. Zabytkowa snycerka poddana została impregnacji wzmacniającej i dezynsekcji (tępieniu szkodliwych owadów). Następnie wykonaliśmy konserwację oryginalnych złoceń - wyjaśnia Antoni Guzik, konserwator zabytków. Do zabezpieczenia ołtarza zużyto blisko tonę impregnatu.
Cały ołtarz, mierzący ponad 200 metrów kwadratowych, został pokryty złotem. - Zużyliśmy niewielką ilość kruszcu, ponieważ złocimy złotem płatkowym, o grubości jednej tysięcznej milimetra. Z monety dwuzłotowej można zrobić tyle płatków złota, że wystarczy na wyzłocenie naturalnej wielkości figury konia - mówi Antoni Guzik. Ze względu na skomplikowaną technologię wytwarzania, złoto to jest jednak bardzo drogie. Sprowadza się go z Włoch i Niemiec.
W centralnej części ołtarza znajduje się bardzo cenny obraz - Adoracja Trójcy świętej i Matki Boskiej przez Wszystkich świętych autorstwa weneckiego malarza przebywającego w Krośnie - Tomassa Dolabelli. Obraz był konserwowany w XIX wieku, jednak zdaniem konserwatora, prace te zostały wykonane dosyć niedbale. Najprawdopodobniej odbywały się bez wyciągania obrazu z ołtarza. Jest to niemożliwe, ponieważ rama jest mniejsza od samego obrazu. Dopiero całkowity demontaż ołtarza pozwolił na gruntowną odnowę dzieła.
Ponowny montaż ołtarza to nie lada wyzwanie, ponieważ składa się on z około tysiąca elementów. Wierne odtwarzanie odbywało się na podstawie zrobionych przed demontażem zdjęć. - Trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości, żeby to od początku do końca zrobić, ale jest to miły moment, bo wszystko zaczyna nabierać nowego blasku - mówi Antoni Guzik. Montaż trwał kilka dni.
Konserwacja ołtarza kosztowała blisko 700 tys. zł. Większość, bo ponad 500 tysięcy pozyskała Anita Rembiesa ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Dziedzictwo Kulturowe. Pomogły również inne instytucje, a także parafianie.
Znacznie mniej, bo około 40 tys. zł kosztowała renowacja obrazu Matki Boskiej Szkaplerznej (zwanej inaczej Niemiecką). Prace trwały jednak dłużej - aż 10 lat.
Środkowa część obrazu - ikona - pochodzi z XVI w. Później obraz został powiększony do wymiarów ołtarza wybudowanego w kaplicy Matki Boskiej Szkaplerznej. W XVIII w. w obrazie dokonano istotnych zmian, które skutkują jego dzisiejszym wyglądem. Oryginalne, barwne warstwy gruntu z sukienek Matki Boskiej i Dzieciątka zostały usunięte na rzecz złotych i srebrnych. Potem nakładano jeszcze kolejne warstwy, co spowodowało, że przekazywany do renowacji obraz był w bardzo złym stanie.
- Praca była bardzo trudna i mozolna. Było mnóstwo problemów. Najpierw z podobraziem - przez te wszystkie lata drewno było systematycznie nasączane, później z usuwaniem wtórnych nawarstwień - wyjaśnia Kazimiera Wajda, konserwator zabytków. Były też problemy finansowe. To wszystko spowodowało, że prace trwały tak długo. Jak zapewniają konserwatorzy, czas ten jednak nie zaszkodził obrazowi. - Dobrze jest jak obraz jest konserwowany powoli. Długo trwa destrukcja, więc długo trzeba powracać do stanu właściwego.
- Jest to w pewnym sensie ulga, że te prace się zakończyły, ale jest też satysfakcja i radość, że piękny obraz będzie na swoim miejscu - mówi Kazimiera Wajda.
W najbliższą niedzielę (11.11) o godz. 18.00 w kościele farnym odbędzie się uroczysta msza święta z okazji Dnia Niepodległości, odprawiona pod przewodnictwem arcybiskupa Józefa Michalika. Wtedy to zostaną poświęcone odnowione obiekty. - Bardzo się cieszymy, że perełki architektury XVII - wiecznej wracają do naszego przepięknego kościoła - mówi ks. Karol Bryś. - Oddamy je na chwałę Bogu i służbę ludziom.