Po nowelizacji ustawy o systemie oświaty, dzieci będą obowiązkowo rozpoczynać naukę dopiero w wieku 7 lat, po rocznym obowiązkowym wychowaniu przedszkolnym w wieku 6 lat. Dzieci sześcioletnie mogą jednak pójść do pierwszej klasy, ale pod warunkiem odbycia rocznego przygotowania przedszkolnego lub pozytywnej opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Co jeszcze się zmienia? W miejsce obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków wprowadzone zostaje prawo do wychowania przedszkolnego. Takie samo prawo mają dzieci rok młodsze. Prawo do wychowania przedszkolnego oznacza, że samorząd musi je zapewnić dziecku, jeśli o to wystąpią rodzice.
W nowych realiach muszą odnaleźć się samorządy. Przez ostatnie lata system edukacji musiały podporządkować do sytuacji, kiedy sześciolatki musiały pójść do I klasy. Teraz, gdy we wrześniu do szkoły poszły już wszystkie oprócz "odroczonych" maluchów, znów wszystko trzeba przeorganizować.
Zmiana niesie spore ryzyko: w przedszkolach zrobi się tłoczno, może zabraknąć miejsc dla młodszych dzieci, a w szkołach pracę może stracić wielu nauczycieli nauczania wczesnoszkolnego - szykuje się bowiem tzw. pusty rocznik. Dlaczego? Bo siedmiolatki, które we wrześniu powinny szkołę rozpocząć, od prawie pięciu miesięcy w podstawówkach już są - poszły do niej w wieku 6 lat.
Według starego systemu, w Krośnie we wrześniu 2016 roku do I klas poszłoby około 350 sześciolatków. Teraz iść nie muszą, mogą zostać w przedszkolach. - Gdyby przyjąć wariant skrajny, czyli nikt z rodziców nie zapisze dziecka 6-letniego do I klasy, to od pierwszego września naukę rozpoczęłoby tylko około 87 dzieci, które zostały odroczone, nie poszły do klasy pierwszej w bieżącym roku szkolnym - mówi Bronisław Baran, zastępca prezydenta Krosna. - Sprawiłoby to, że z ponad 20 oddziałów klas pierwszych, utworzylibyśmy jedynie 4. Ponad 20 nauczycieli straciłoby pracę, nie mówiąc o asystentach i innych pracownikach szkół. Taki prawie "pusty" rocznik, przechodząc przez kolejne lata edukacji sprawi, że pracy może zabraknąć dla nauczycieli poszczególnych przedmiotów.
Na tym nie koniec kłopotów. - Z kolei w następnym roku szkolnym klasy będą bardzo liczne, będzie dużo oddziałów. Potem, po podstawówce, będą problemy z wyborem dobrej szkoły. Na pewno będą decydowały kryteria jakościowe - prognozuje Bronisław Baran.
Jakie jest wyjście z sytuacji? Gdyby rodzice jednak zdecydowali się posłać sześciolatki do szkół, większych perturbacji udałoby się uniknąć - uważają w magistracie.
- Występujemy z kampanią promocyjną, informacyjną dla rodziców. Chcemy ich zachęcić do podjęcia decyzji, by jednak posłali 6-latki do szkól, chcemy, aby podjęli tę decyzję kierując się rozwojem dziecka, a nie własnym wygodnictwem - przekonuje Bronisław Baran. - Cała Europa zaczyna edukację w wieku 6 lat. My mamy głupsze dzieci, dlatego będziemy je jeszcze rok przechowywać w przedszkolu? Z doświadczenia widać, że dzieci 6-letnie doskonale sobie radzą w realizacji obowiązku szkolnego, jeśli nie w 100 procentach to w 99 procentach. Te najstarsze dziś są już w klasach piątych i szóstych. Widzimy jakie mają efekty rozwojowe. Dzisiaj rodzice mówią, że to była słuszna decyzja dla rozwoju dziecka.
Władze miasta przypominają, że do dyspozycji rodziców sześciolatków są pracownicy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, a punkt konsultacyjny zostanie stworzony także w magistracie, w wydziale edukacji. Odpowiednie badanie pomoże ocenić czy dziecko jest przygotowane do rozpoczęcia nauki w I klasie.
W każdej klasie złożonej z sześciolatków, oprócz nauczyciela, będzie asystent. Miasto proponuje ponadto lekcje angielskiego, zajęcia na pływalni w ramach akcji "Krosnouldek umie pływać", a tam gdzie jest to konieczne także pomoc logopedy.
W związku ze zmianami władze miasta ustaliły nowe zasady naboru: najpierw (na przełomie lutego i marca) odbędzie się nabór do klas pierwszych szkół podstawowych, po jego zakończeniu ruszy nabór do przedszkoli.
- Chcemy przyjąć do przedszkoli wszystkie zainteresowane przedszkolem dzieci 3-letnie, 4-letnie i 5-letnie. Dla dzieci 6-letnich, które mają obowiązek przygotowania przedszkolnego, chcemy stworzyć oddziały przedszkolne, które będą funkcjonowały w wolnych salach w szkole. Szkoda zajmować sali w przedszkolu, bo to samo możemy zrobić w wolnej sali w szkole, która jest kompletnie przygotowania dla takiego dziecka - takie rozwiązanie proponują władze miasta.
- Rodzice muszą się zastanowić: skoro tak czy siak dziecko będzie w budynku szkoły, to czy nie lepiej, żeby już realizowało program dla ucznia? Jestem przekonany, że rodzic w swojej mądrości wybierze to co jest dobre dla dziecka. A dobrem dla wielu dzieci, które są dojrzałe społecznie, emocjonalnie, intelektualnie, fizycznie, jest rozpoczęcie nauki w I klasie - przekonuje Bronisław Baran.