"Suchodolskie kapliczki" - taki tytuł nosi opracowanie autorstwa Józefa Habrata - z wykształcenia ekonomisty, z zamiłowania - etnografa. W książce znajdują się fotografie wszystkich istniejących, ale też nieistniejących już dziś kapliczek wraz z opisami. Osobną część zajmuje historia Suchodołu, dzieje Domu Ludowego, szkół, parafii i cmentarzy.
- Nikt w Suchodole nie interesuje się jego historią. W tym opracowaniu chciałem pokazać, że tworzyli ją ludzie tam mieszkający - mówi Józef Habrat.
"Na naszych oczach niszczeje bezpowrotnie wiele cennych kapliczek i figur przydrożnych, których przepiękna forma swą rozmaitością i urodą tak wspaniale harmonizowała z otaczającą nas przyrodą. (...) Pragniemy więc, by dzięki temu opracowaniu pozostał jakiś ślad tego, co przez wiele lat radowało oczy i serca nasze - pełna zachwytu i prostoty suchodolska kapliczka." - napisano we wstępie publikacji.
Autor szczegółowo opisał 37 kapliczek. - Opracowałem ankietę, z którą chodziłem od domu do domu. Zawarłem w niej dokładne informacje na temat historii każdej kapliczki: przez kogo jest wybudowana, kiedy, z jakich materiałów, w jakiej intencji, kiedy była odnawiana - informuje Józef Habrat.
Większość kapliczek i krzyży przydrożnych powstało z fundacji poszczególnych rodzin lub też z inicjatywy mieszkańców całej wsi. Miały chronić przez złem, być pomnikiem, przesłaniem dla potomnych, powstały też z wdzięczności, były wyrazem skruchy bądź pokuty. Często wieszano je na drzewach, budowano pod nimi lub w pobliżu źródeł, czyli w miejscach uznawanych za siedlisko bóstw. Wznoszono je także tam, gdzie zło "czyhało" na człowieka, czyli na rozstajach dróg, granicach osad - tam, gdzie nie dochodził zbawienny głos dzwonów kościelnych.
Kapliczki mają różną formą architektoniczną, od prostych do bardziej złożonych. Zdarzają się w nich np. elementy baroku i rokoka, ale tak naprawdę ich ostateczny kształt i zdobienie zależało od pomysłowości twórcy.
Z każdą wiąże się jakaś historia. Jedną z ciekawszych jest kapliczka przy ul. Grunwaldzkiej, obok pomnika, składająca się z dwóch nisz. W jednej umieszczona jest figura Matki Boskiej, w drugiej św. Krzysztofa. - Była wybudowana ze składek młodych mieszkańców Suchodołu, którzy "za chlebem" wyjechali do Ameryki. Wiąże się z nią piosenka "Polskie kwiaty", którą młodzież śpiewała na wszystkich uroczystościach - wyjaśnia autor opracowania.
Józef Habrat opisuje też wiele ciekawostek związanych z historią Suchodołu. Oto jedna z legend - dotyczy ul. Dębowej. Jadąca z Węgier królowa Jadwiga na znak przyjaźni polsko-węgierskiej miała przy tej ulicy zasadzić dwa dęby. - Okazuje się, że królowa Jadwiga zasadziła dęby, ale na tzw. dzielnicy. W tym miejscu miał powstać kościół. Mieszkańcy Suchodołu i Głowienki nie wyrazili jednak zgody na jego budowę, a królowa rzuciła klątwę. Z tych dwóch wiosek nikt nigdy nie miał zostać księdzem - mówi Józef Habrat. - Faktycznie dopiero teraz po wielu latach jest pierwszy ksiądz pochodzący z Suchodołu.
Drugim wydarzeniem związanym ze słynnym w Suchodole dębem są cesarskie manewry cesarza Franciszka Józefa (14 września 1900 roku). "Dzień ten był prawdziwym świętem dla mieszkańców Suchodołu, którzy w komplecie opuścili swoje stanowiska pracy na roli, by przyglądać się ćwiczeniom 11 tysięcznej armii. O godzinie 8:00 wzgórze wokół dębu zaroiło się od wojska, 100 armat huczało bez wytchnienia aż do godziny 14:00.(...) Około godziny dziesiątej przybył ze swoją świtą sam cesarz. Wojsko zaczęło wtedy walczyć z jeszcze większą zaciętością i determinacją."- czytamy w "Suchodolskich kapliczkach".
W książce znajdziemy też wzmianki na temat istniejącego w Suchodole Uniwersytetu Ludowego oraz jednej z najstarszych placówek Podkarpacia - Zespołu Szkół Rolniczych. Na podstawie wiadomości zdobytych w szkole we wsi zakładano pierwsze sady, wprowadzano nowoczesny płodozmian. Podnosił się poziom życia mieszkańców.
"Suchodolskie kapliczki" zostały wydane ze środków własnych autora w 2009 roku na podstawie opracowania z 2000 roku. Publikacja nie jest dostępna w sprzedaży.