- Do Krosna przyjechaliśmy w mikołajki nie bez przyczyny. Podobno tutaj są najbardziej zapalone mikołajkowe morsy w Polsce. Chcemy pokazać ich energię i dobrą zabawę, a także poznać sekret, jak to zrobić, żeby nie przestraszyć się zimnej wody i mieć z tego dużo fun’u – mówił Robert Stockinger, prezenter Dzień Dobry TVN.
W Krośnie tylko sprawdził temperaturę wody w rzece. – Zimno strasznie. Normalni ludzie zastanawiają się teraz, jak zrobić sobie zimową herbatę albo jak się ogrzać przy kominku – skomentował. Sam na morsowanie nie dał się namówić, chociaż próbował tej aktywności kilka lat temu. – Może następnym razem jak odwiedzę Krosno – obiecał.
Przybycie ekipy Dzień Dobry TVN było zaskoczeniem dla krośnieńskich morsów. – Zadzwonili i zaproponowali, że przyjadą – mówi Zbigniew Mazur, prezes Stowarzyszenia Krośnieńskich Morsów. – Dla nas to wyróżnienie, że chcieli przyjechać akurat do Krosna, a nie gdzie indziej.
Głównym punktem programu było wejście do wody i morsowanie. Morsy przygotowały też dla ekipy z TVN-u małą niespodziankę. – Zapaliliśmy ognisko, przyrządziliśmy kiełbaski, a nasze dziewczyny ze stowarzyszenia upiekły ciasta.
Atmosfera spotkania była wesoła i radosna.
- Temperatura w Krośnie to teraz -3, a w wodzie? – pytał Robert Stockinger Katarzyny Szmyd, jednej z członkiń stowarzyszenia.
- 4 stopnie.
- To ciepło czy zimno?
- W sam raz. Idealnie na zimową kąpiel – zapewniała.
- Albo żeby się zmrozić na kość – zażartował prezenter.
Spotkanie krośnieńskich morsów z ekipą Dzień Dobry TVN można zobaczyć tutaj.
Nam również udało się zamienić z morsami kilka słów. - Rozgrzewamy się, woda jest zimna, ale atmosfera gorąca. Wchodzimy na mniej więcej 8 minut czasu, nawet 10. Szybko się później ubieramy, wracamy do domu, gorąca herbatka, grube skarpety, a potem tylko wystrzał endorfin – mówiły uczestniczki morsowania.
Krośnieńskie morsy działają jako stowarzyszenie niewiele ponad rok. W okresie zimowym spotykają się na morsowanie w Wisłoku na krośnieńskich „Sztukach” trzy razy w tygodniu: w środy o godz. 19:00, soboty o godz. 15:00 i niedziele o godz. 10:00.
Obecnie do organizacji przynależy ok. 50 osób, ale są też niezrzeszeni sympatycy, który morsują razem z członkami, świetnie się przy tym bawiąc. Klub jest też otwarty na nowe osoby. - Dla nowych rozebranie się to najmniejszy problem. Bardziej stresujące jest pierwsze wejście do zimnej wody. Sam przeżywałem taki stres i mogę powiedzieć, że to jest 20% tego, co sobie wyobrażamy – mówi Zbigniew Mazur, który morsuje od 5 lat.
Zaznacza, że warto powiedzieć innym morsom, że to jest nasze pierwsze morsowanie. – Wtedy wytłumaczymy, co może się stać i jak to się odczuwa. Może np. przytkać nas na chwilę w klatce piersiowej, co może być reakcją organizmu na kontakt z zimną wodą. Wtedy nie trzeba panikować, ale wziąć kilka wdechów i wydechów, a nawet krzyknąć i to uczucie mija. - Zbigniew Mazur zaznacza, że nie chodzi o bicie rekordów, więc wystarczy za pierwszym razem tylko zanurzyć się zimnej wodzie i wyjść.
Morsowanie daje wiele korzyści. – Wzmacnia odporność, zapewnia lepsze samopoczucie. Człowiek jest rześki. Dla nas dodatkowym argumentem jest też nasza grupa, którą traktujemy jako rodzinę. Spędzamy wspólnie czas nie tylko na morsowaniu, ale też wyjeżdżamy razem na wakacje w lecie albo organizujemy ogniska.
Nie ma przeciwwskazań do morsowania. - Jedynie schorzenia kardiologiczno-krążeniowe warto skonsultować z lekarzem, zanim wybierzemy się na pierwszą zimną kąpiel – dodaje prezes stowarzyszenia. Działalność i spotkania morsów można śledzić na Facebooku.
Trochę szaleni, ja mam zimno, bo nie mam ogrzewania, a oni tak dobrowolnie.