Przypomnijmy. Mieszkańcy ulicy Wisze od lat domagali się remontu drogi. O planach jej przebudowy pisaliśmy w 2014 roku. Już wtedy projekt wzbudzał w nich niepokój. Nowa droga miała być położona wyżej o ponad metr, a w najniższym miejscu nawet o 3,2 m.
- Zgadzamy się na wywłaszczenie, poszerzenie drogi, na chodnik, ale nie na tę wysokość, nie wyobrażamy sobie tego. To będzie służyło jako wał przeciwpowodziowy, tylko pytanie z której strony będzie woda – mówili wówczas mieszkańcy.
Magistrat uspokajał i zapewniał, że rozbudowę zaplanowano zgodnie z wymogami, przy uwzględnieniu zaleceń przeciwpowodziowych dla tej części miasta. Jednak po konsultacji z Podkarpackim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych w Rzeszowie wprowadzono zmiany w projekcie i na jednym z odcinków obniżono docelową wysokość drogi.
Mieszkańcy obawiali się powodzi także ze względu na plany zarurowania pobliskiego potoku. - Płynąca z pól brudna woda zamuli tę rurę, utrudni przepływ wody – mówili. Modernizacja drogi rozpoczęła się w maju 2017 roku i zakończyła w czerwcu 2018 roku.
Już rok później doszło do pierwszej poważnej powodzi, o której pisaliśmy tutaj. Po intensywnych majowych opadach to właśnie ulica Wisze była w najgorszym stanie, podtopionych zostało kilkadziesiąt budynków. Sytuacja powtórzyła się także w czerwcu tego roku. Pisaliśmy o tym tutaj.
- Wody napłynęły z Korczyny i Krościenka, połączyły się i nie miały gdzie odpłynąć. Urząd tłumaczy, że są studzienki, ale one umieszczone są metr wyżej, więc najpierw zalało domy, a potem woda doszła do studzienek. O 18:00 zaczęło zalewać, a do 6:00 rano woda się utrzymywała - relacjonuje pani Anna, u której w domu szkody oszacowano na 35 tys. zł. – Wydamy te pieniądze, a za chwilę będzie to samo. Nie ma sensu mieszkać w domu, który jest co roku zalewany. On się w końcu posypie, bo już ma uszkodzone fundamenty.
Za powtarzające się powodzie mieszkańcy winią niewłaściwie wykonany remont ulicy. - Miasto nie zadbało o żadne zabezpieczenie w wypadku powodzi. Nie ma tu żadnego odprowadzania wody. Strażacy, którzy przyjechali na interwencję, powiedzieli nam, że do takich rowów można jedynie nasikać – mówi pani Anna.
Mieszkańcy kontaktowali się z Urzędem Miasta w tej sprawie. - Chcieliśmy spotkania z prezydentem, aby sytuację wyjaśnić i coś ustalić. Obiecano nam rozmowę, do której nie doszło. Nie otrzymaliśmy żadnego telefonu ani wiadomości w tej sprawie. Pan prezydent nie pokazał się po żadnej z powodzi. Nie otrzymaliśmy wsparcia, a z rozmów telefonicznych wywnioskowaliśmy, że miasto nie złożyło nawet wniosku o pieniądze dla poszkodowanych - tłumaczą.
Według władz miasta powodem częstego zalewania ul. Wisze jest „położenie geograficzne”. - A w szczególności ukształtowanie terenu w rejonie zlewni potoków Ślączka, Śmierdziączka i Olszyny – mówi Joanna Sowa, rzecznik Urzędu Miasta. - Zrealizowana przez miasto inwestycja rozbudowy ul. Wisze nie ma wpływu na sytuację powodziową w tym rejonie miasta. Parametry techniczne wybudowanej drogi, a w szczególności przepustu pod ulicą Wisze, wpisują się w założenia opracowanej przez Wody Polskie koncepcji przeciwpowodziowej.
Zapytaliśmy Urząd Miasta o pomoc udzieloną powodzianom. - Do MOPR-u wpłynęły dwa wnioski mieszkańców z ul. Wisze o udzielenie pomocy. Poszkodowanym przekazano środki w kwocie 1200 zł i 1500 zł – komentuje rzecznik.
W kwestii dofinansowania UM tłumaczy, że może się o nie ubiegać jedynie, gdy szkody dotyczą mienia miejskiego i bardzo znaczących zniszczeń, dlatego nie złożono takiego wniosku.
- Nie wiemy, czy ktokolwiek będzie tu cokolwiek robił i czy w przyszłym roku będzie ta sama sytuacja – mówią mieszkańcy.
Magistrat tłumaczy, że „organem właściwym do podjęcia działań przeciwpowodziowych na terenie kilku sąsiadujących gmin (Krościenko Wyżne, Korczyna i Krosno) jest Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie w Rzeszowie”.
Tam dowiadujemy się, że w 2011 roku opracowano koncepcję budowy suchych zbiorników przeciwpowodziowych w zlewni potoków: Śmierdziączka, Ślączka i Olszyny, zlokalizowanych na terenie tych gmin. - Założenia opracowanej przed niemal 10 laty koncepcji wymagają aktualizacji – mówi Krzysztof Gwizdak z rzeszowskich Wód Polskich. Wyjaśnia także, że w przypadku Krosna sytuacja jest o tyle złożona, że wykonanie budowli przeciwpowodziowych musi być powiązane z przebudową m.in. infrastruktury drogowej, za którą odpowiada samorząd miasta.
Wody Polskie tłumaczą także, że realizują jedynie przedsięwzięcia ujęte w krajowym dokumencie, jakim jest Plan Zarządzania Ryzykiem Powodziowym z 2016 roku. Obecnie trwają prace nad jego aktualizacją.
Ryzyko powodziowe na terenie ul. Wisze ma ponownie zostać poddanie analizie. - Na tej podstawie autor Planu wskaże ostateczne działania techniczne, jakie będzie należało zrealizować w zlewniach Ślączki i Śmierdziączki - tłumaczą Wody Polskie. Nie wiadomo jednak, jak długo potrwają aktualizacje.
Buduj się na terenie zalewowym, gdzie co roku wylewa.
Narzekaj później, że wylewa i że to wina innych (miasto, gmina itp.).
Polska w skrócie.
Czy jak mieszkańcy ul. Wisze budowali swoje domy, to rzeki tam nie płynęły? Nie rozumiem ludzi, którzy kupują działki przy rzece czy na terenach zalewowych i decydują się na stawianie tam domów, a później lament i pretensje to wszystkich tylko nie do siebie.
firmy ubezpieczeniowe zaplacą tez z naszych
Woda ma to do siebie że się gromadzi a potem spływa do głównych rzek i do Bałtyku.
Przed remontem drogi też zalewało, zapewne 30-50 lat temu też zalewało no ale co tam zbudujemy sobie nowy dom i może nie zaleje albo akurat któryś rok był wyjątkowo suchy i nie zalało ale w następnym 2x zalało. Woda pod górkę nie popłynie sama.
Po remoncie drogi może zalewa inaczej niż wcześniej ale problem jest od zawsze a nie od remontu drogi.
Władze zawsze umyję ręce... Mniej gadania , wiecej robienia . Działanie a nie stanie w miejscu , ludzie płacą podatki wiec chcą normalnie żyć . Z Korczyny i Krościenka ich zalewa no to trzeba coś zrobić ; wał powodziowy , albo ujście wody. Nie wiem , ale to trzeba sie tym zająć.Na wczoraj.
Taki uskok terenu że każdy większy deszcz powoduje zalanie. Władza też wyznaje zasadę "co ma Wiszeć - nie utonie".