Pożar w Polance. Drugi w ciągu tygodnia

W poniedziałek (22.12) popołudniu, w prywatnym domu przy ul. Popiełuszki (Polanka) wybuchł pożar. Ogień pojawił się w momencie, gdy 86-letniego właściciela nie było w budynku. To drugi pożar w tej części miasta w ostatnim czasie.
W poniedziałek popołudniu zapalił się dom przy ul. Popiełuszki. Budynek znajduje się 100 metrów od miejsca, w którym paliło się w zeszłym tygodniu

Straż odebrała zgłoszenie o pożarze w poniedziałek (22.12), o godz. 13.43.

- Pojechaliśmy do miasta. Jak wracaliśmy, to myślałem, że ojciec pali w piecu węglowym, bo z komina dym szedł. A to ciągnęło już dym z pożaru - opisuje syn pana Michała, właściciela domu.

86-letni pan Michał mieszka sam (córka i syn mieszkają w najbliższym sąsiedztwie). W czasie pożaru nie było go w domu. Poszedł do córki na obiad (to ona zobaczyła dym). Przed wyjściem nie palił w piecu, bo przepala tylko wieczorem.

Ogień pojawił się na klatce schodowej, na poziomie parteru. Zajął boazerię i drewniane schody, a następnie przeniósł się korytarzem na piętro. Budynek wypełnił się gęstym dymem. - Na szczęście nie zajęła się konstrukcja dachowa, wówczas zniszczenia byłyby znacznie większe - przyznaje bryg. Mariusz Kozak z KM PSP w Krośnie.

86-letni właściciel mieszka w domu sam. Nie było go w budynku, gdy wybuchł pożar

Na miejsce przybyło kilka jednostek straży pożarnej (z KM PSP w Krośnie oraz z OSP w Polance, Turaszówce i Żarnowcu). - Było podejrzenie, że do ugaszenia pożaru potrzebna będzie duża ilość wody, ale w sumie użyliśmy około dwóch kubików - informuje Kozak. Akcja ratownicza trwała trzy godziny.

Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej: dom był zamknięty, nikogo w nim nie było, ogień pojawił się na klatce, z dala od urządzeń grzewczych, być może pracowało jakieś urządzenie elektryczne, może lodówka, jakiś moment zwarcia, polakierowana boazeria.

Najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej

Budynek ma około 50 lat. Pan Michał wybudował go sam. Już wczoraj wieczorem chciał do niego wrócić. - Dwa pokoje są prawie nienaruszone, w nich chciał spać. Prosił tylko, żeby ktoś z nim został - przypomina sobie syn. - Powiedziałem mu, że nie ma mowy, bo przedpokój spalony, prąd i gaz odcięte, a do tego dom w środku okopcony, przecież by się zaczadził. Ale ja mu się nie dziwię, że tak bardzo chce jak najszybciej wrócić. Nie przesadza się starych drzew.

Pan Michał chciał wrócić do swojego domu kilka godzin po pożarze. Nie pozwoliła mu na to rodzina

Wróci już w przyszłym roku. - Dom był ubezpieczony, dzisiaj zgłosiliśmy szkodę. Musimy zaczekać na jej oszacowanie, ale to pewnie dopiero po świętach. Potem trzeba będzie zrobić remont - planuje syn, który zdaje sobie sprawę z tego, że to będą przykre święta. Ma jednak powód, aby się cieszyć: - Całe szczęście, że to stało się w dzień, a nie w nocy, jak ojciec spał.

W ostatnich dniach strażacy bardzo często wzywani są do pożarów

Pożar budynku był drugim pożarem w Polance w ostatnim czasie. Niecały tydzień wcześniej paliło się w budynku z lokalami socjalnymi, znajdującym się 100 metrów od domu pana Michała.

W poniedziałek wieczorem i we wtorek nad ranem strażacy musieli interweniować jeszcze trzy razy: po 18.00 gasili pożar drewnianego domu we Wrocance, 1,5 godziny później zapaliło się jedno z urządzeń w Zakładzie Pracy Chronionej SIP w Krośnie, a o 5.00 rano straż wezwana została do pożaru samochodu w Dobieszynie.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)