Kolej na przyjaźń Krosna z Sárospatak

Ponad 500 mieszkańców Krosna spędziło sobotę (14.07) w węgierskim Sárospatak. Przyjęci z honorami, w dobrych nastrojach korzystali z basenów termalnych i zwiedzali miasteczko. Radość z wycieczki zakłócił jedynie fakt, że podróż w jedną stronę trwała dłużej niż sam pobyt na Węgrzech.

Takich tłumów krośnieński dworzec PKP nie widział już dawno. O 4.00 nad ranem ponad 500 mieszkańców miasta tłoczyło się na peronie, aby zająć miejsce w "nadzwyczajnym pociągu z Krosna do Sárospatak", jak mówił komunikat z dworcowych głośników.

Były całe rodziny, dziadkowie z wnuczkami i młodzież. - Dla mnie ten wyjazd jest wspomnieniem z dzieciństwa. Jest czymś wspaniałym. Jako dziecko jeździliśmy w Beskidy i tatuś zawsze woził nas pociągami przez te wszystkie tunele, które są wykute w skałach. Dzisiaj podczas podróży przez Przełęcz Łupkowską wracam do dzieciństwa - cieszyła się Anna Panz-Barłóg.

Krośnieńskie Stowarzyszenie "Portius" od dawna zabiega o uruchomienie polsko-słowacko-węgierskiej linii kolejowej "Pociąg Retro Portius Express". Wyjazd do Sárospatak to pierwszy krok w tym kierunku. - Zapowiadałem wielokrotnie, że kolej pojedzie, ale wydawało mi się to lotem na księżyc. Tymczasem już mamy pierwszy zwiastun tego wyjazdu. Jest niezwykła ilość ludzi. Myślę, że wszyscy spędzą miło czas i przypomną sobie jak kiedyś w młodości jeździli koleją - powiedział Zbigniew Ungeheuer, prezes Stowarzyszenia "Portius", które od lat pielęgnuje tradycje polsko-węgierskiej przyjaźni.

Zbigniew Ungeheuer - krośnianin, który robi milowe kroki ku prawdziwej polsko-węgierskiej przyjaźni

Wyjazd cieszył się tak dużym powodzeniem, że dla wielu zabrakło biletów. - Byłem ostrożnym optymistą, bo rzadko się zdarza, że jest tak duże wzięcie. Widać, że krośnianie oczekują żywszych kontaktów z Węgrami. To jest tylko przykład dla naszych kolejarzy, żeby się troszkę nauczyli marketingu - stwierdził Piotr Przytocki, prezydent Krosna.

W uruchomieniu polsko-słowacko-węgierskiej linii kolejowej na największe przeszkody napotykano właśnie ze strony polskiej kolei, która wątpiła w powodzenie przedsięwzięcia. O ogromnym zainteresowaniu tego typu atrakcją, na własne oczy przekonał się Jerzy Churawski, dyrektor Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Rzeszowie. - Frekwencja rzeczywiście jest zadziwiająco duża. Inicjatywa uruchomienia takiego pociągu jest bardzo cenna i ma duże szanse powodzenia. Oczywiście będziemy starali się pomóc - powiedział.

Krośnianie podziwiali piękno 150-letniej linii kolei żelaznej, która była wielką dumą Austro-Węgier

Liczą na to mieszkańcy Krosna, którym pomysł bardzo przypadł do gustu. - Chcielibyśmy, żeby była to regularna linia. To jest rewelacyjny pomysł. Krosno takich potrzebuje - mówili zgodnie.

- Jedziemy troszeczkę pozwiedzać, wypić łyk wina, przejść się na baseny termiczne - taki plan dnia miała większość wycieczkowiczów. Nie przeszkadzała im nawet "rekreacyjna" prędkość pociągu. - Jak jest dobre towarzystwo to człowiek i tak wspaniale się bawi - mówili. Zaczęli się niecierpliwić, kiedy okazało się, że z planowanych 5 godzin przejazdu, 4 spędzili jeszcze po polskiej stronie. Prawie tyle samo zajęła podroż przez Słowację i Węgry.

Na dworcu w Sárospatak na krośnian oczekiwały władze miasta wraz z ambasadorem Polski. Gości przywitano chlebem i winem. - Współpracę zaczynaliśmy budować 3 lata temu, kiedy zostaliśmy zaproszeni na krośnieński festiwal win węgierskich. Bardzo serdecznie nas tam goszczono. Chcielibyśmy, żeby jak najwięcej turystów przyjechało do nas, a Krosno było znów ważnym centrum dystrybucyjnym tokajskiego wina, jak to było w XVII wieku - powiedział Richárd Hörcsik, burmistrz Sárospatak (na zdjęciu obok).

- Ludzie stąd są zafascynowani Polską. Dla nich przyjaźń polska-węgierska to nie jest puste słowo - mówiła ambasador RP na Węgrzech, Joanna Stempińska (na zdjęciu obok). - Jestem na Węgrzech od grudnia 2005 roku. Tego typu wspaniałej uroczystości jeszcze nie było - dodała.

Po oficjalnym powitaniu, na krośnian czekały autobusy, które zawiozły ich na kąpieliska termalne. Tam czas umilały występy zespołów tanecznych i muzycznych z Węgier i Polski. Kto nie chciał zażywać kąpieli słonecznych, mógł zwiedzać XII-wieczne miasteczko. Bilet kolejowy zapewniał bezpłatne wejścia na zamek Rakoczego, do kościołów i muzeów.

Krośnianie pozostali na gościnnej węgierskiej ziemi nieco dłużej niż planowano. Ze względu na awarię pociągu, odjazd opóźnił się o półtorej godziny. Trudy oczekiwania osłodził burmistrz Sárospatak, przywożąc kolejne beczki w winem. - Chcemy, żeby społeczeństwo polskie było zdrowe, a do tego trzeba pić jak najwięcej Tokaju - powiedział. Większość wzięła sobie te słowa głęboko do serca, bo jeszcze nigdy profilaktyka nie była tak przyjemna.

- Bardzo nam się podobał wyjazd, było bardzo fajnie. Jak w przyszłym roku będzie taki pociąg, to na pewno się wybierzemy - mówili zadowoleni mieszkańcy Krosna. Dodawali jednak, że w porównaniu z pobytem, sama podroż była zbyt długa i męcząca. - Nie zdążyliśmy wszystkiego zwiedzić. Ale to jest wszystko do dogrania.

- Żeby taki pociąg kursował regularnie, trzeba odnowić tory z funduszy unijnych. Aby podróż nie trwała 7 godzin, a 3 - twierdzi burmistrz Richárd Hörcsik. Tego samego zdania byli wszyscy ci, którzy przed 5 rano wysiedli na dworcu głównym w Krośnie.

25 sierpnia, podczas Karpackich Klimatów w Krośnie zostanie oficjalnie podpisane partnerstwo z Sárospatak. Stowarzyszenie "Portius" oraz władze Krosna chciałyby, żeby tyle samo Węgrów przyjechało do naszego miasta. Zdaniem prezydenta, mamy mnóstwo atrakcji, którymi można zainteresować węgierskich przyjaciół. - Trzeba je tylko umiejętnie podać, żeby nie zamęczyć naszych gości, żeby się dobrze czuli i dobrze bawili.

- Naprawdę byłoby miło, gdyby węgierski ambasador w Polsce mógł powitać w Krośnie taki pociąg. Ludzie zobaczą jak jest pięknie, że kraje są przyjazne, a jeżeli nawet mamy trochę inne języki to wiele nas łączy - dodała pani ambasador.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)