Uśmiałem się, bo to jest dokładne powielanie wzorca zachodniego, najpierw państwo i różne organizacje pozarządowe (czyt. żydzi) niszczą naturalne więzi społeczne, a potem rozlewają nad tym krokodyle łzy i oferują pomoc, tylko po to żeby tych ludzi jeszcze bardziej zgnoić.
We wszystkim chodzi o to, żeby się ludźmi tak zaopiekować, żeby im przypadkiem nie strzeliło coś nieprawomyślnego do głowy. Ciemna ogłupiona masa ma być jeszcze ciemniejsza i głupsza.
Polecam obejrzeć film "Szwedzka teoria miłości", jest za darmo na TVP VOD. Ten mechanizm jest pokazany, a jako bonus na koniec nasza polska kanalia Bauman rozlewa marksistowskie łzy nad kondyncją społeczeństwa, do której tacy jak on się przyczynili.
Krosno, moje, nasze miasto, potrzebuje otwartości, potrzebuje inicjatyw.
Przecież serce miasta przestaje bić, co z tego, że otwierają się nowe restauracje, z pomysłem, ze smakiem, z daną tematyką, jak młodzież jest gnębiona przez pajaców z S.M. - cywilizowane miasta rozwiązały ten problem, znikła straż miejska. Co te osły tu robią, oprócz tego, że straszą brakiem inteligencji, chamstwem, brakiem kultury i zrozumienia? Przecież to są resztki, odpady, produkty uboczne, które nie dostały się do policji, bo ich iloraz inteligencji jest równy inteligencji dżdżownicy czy karalucha...
Sexi-Doda Swoim IQ, (jedna kobieta) powala cały krośnieński zastęp tych pajaców w mundurach, którzy walą gruchę z podniety, że dostali idiotyczny mundurek, mało tego, listonosz, też ma mundur, ale jego jest za co szanować.
Tylko te durne osobniki wykurzyły młodzież z miasta, z rynku. A czemu tych gnomów nie ma gdzie indziej w mieście, tylko wiją się przy rynku? Bo boją się własnego cienia, a w rynku czują bezpiecznie startując do - bez urazy - dzieciaków, młodzików.
Chodzi o to że Adrian jest po prostu świetny w tych sprawach. Czasami wracam i oglądam kilka razy to przemówienie w radzie miasta o działce pod budynek kościelny i "wakacje w podcieniach", świetnie się to ogląda. Niestety powołani oficerowie za grube miliony euro z funduszów europejskich mogą wywołać inny skutek, może nie negatywny ale spłycając takie zupełnie bezinstytucyjne akcje i takie osoby jak Adrian.
PIKNIKI RODZINNE!
Dzieci nie potrzebują nie wiadomo jakich wymyślnych atrakcji
1. Dmuchane place zabaw (za darmo!)
2. Plaża w lecie - duża piaskownica (zabawy, konkursy)
3. Warsztaty kulinarne, manualne, robotyka itd - kilka stanowisk (namiotów) do wyboru
4. Gra terenowa dla starszych
5. Muzyka! Są gwiazdy muzyki dla dzieci chocby "Roko i Colino" - dzieci uwielbiają koncerty.
6. Oferta kulinarna - promocja w lokalach wokół rynku na rodzinny obiad (nie tylko na czas pikników)
7. Sport - rzut do celu, skoki w workach, przeciąganie liny. Animatorzy mają pole do popisu.
Pikniki powinny być regularnie np co miesiąc począwszy od 1 czerwca do września.
Powinny być urozmaicone, zmieniać atrakcje albo miec 1 motyw prowadzący
Powinny byc dla rodzin, dla dzieci, zeby zechcieli przyjsc kolejnym razem. Czyli nie kazać sobie placic za dmuchaną zjeżdzalnie czy toaletę.
Nakłady na taka impreze z całą pewnoscią są niższe niż impreza balonowa.
No i kwestia alkoholu i ciszy nocnej załatwiona.
Niki_Manifesto
Seniorzy wiedzą jak się łączyć... Czas teraz na młodzież... Pokażcie, że potraficie współdziałać... Obie grupy społeczne w jednym wspólnym celu.
Masz rację... można "połączyć klasy" - seniorów (emerytów, rencistów itp) wrzucić do jednego worka z młodzieżą. To dopiero będzie ciekawy eksperyment. CHCĘ TO ZOBACZYĆ!!!
Najczęściej pojawiający się zarzut: "To miasto emerytów, młodzież ucieka, bo nie ma perspektyw, nie ma co tu robić, bo to miasto emerytów". I koło się zamyka. Pusty argument.
Kto ma dać tej młodzieży perspektywy, jak nie oni sami? Samo nie przyjdzie, trzeba poznać siebie, swoją drogę. Z biernego narzekania nic nie przyjdzie. narzekać konstruktywnie trzeba się nauczyć!
I czerpać od seniorów, z ich doświadczeń. Młodzież właśnie od seniorów może się nauczyć jak spędzać czas, jak sobie go organizować. Seniorzy wiedzą jak się łączyć, zrzeszeni w kilku miejskich klubach seniora niezwykle aktywnie działają, zapraszają na spotkania z ciekawymi osobami, wyjeżdżają, zwiedzają Polskę i świat, są aktywni ruchowo, kulturalnie, mają całą masę zajęć w ciągu dnia, stały napęd do życia. Przede wszystkim wychodzą do ludzi, mają cel podnoszenia jakości życia, dzięki nim w Krośnie coś fajnego się dzieje. Czas teraz na młodzież. Pokażcie, że potraficie współdziałać.
Niech Krosno zacznie łączyć ludzi. Łączyć również międzypokoleniowo. A może właśnie od tego należy rozpocząć o(d)żywianie miasta. Obie grupy społeczne w jednym wspólnym celu.
@papaj87 Troszeczkę kultury, nawet się nie obejrzysz, a znajdziesz się w grupie wiekowej emerytów. Jeśli chodzi o starszych ludzi, emerytów pijących wino, słuchających orkiestry dętej jak piszesz,to nie do końca się z tobą zgodzę. Wielu z Nich bierze plecak na plecy i wędruje po górach, pływa, jeżdzi na rowerze. Nie wszyscy mają roszczeniową postawę. Mówi się, że inteligentni ludzie się nie nudzą. Coś w tym jest. Krosno i świat stoi przed tobą otworem, jak zagospodarujesz swoje życie, takim go będziesz miał.
Brytyjski system nauczania hahah tam to dopiero gówniarze rozwiedrzeni i zero myślący :) Pamiętam jak dawniej rynek tętnił życiem młodych i nikomu to nie przeszkadzało !! Różnica polegała na tym że większość wówczas w wieku obecnych młodych miało na tyle oleju w głowie że nie dewastowało miasta ;) Teraz to są mięczaki i maminsynki a dziewczyny to plastikowe niunie :)
Ale to wszystko nie ma sensu bo w Krosnie NIE MA juz nikogo, to miasto sie wyludnia, zostalo zniszczone nie tylko przez nieudolnosc i zacofanie lokalnych wladz ale takze przez rzady POPISU albowiem w zrujnowanej gospodarce padaja najpierw najslabsze ogniwa czyli male miasteczka w polsce B. Tutaj istnieje skuteczny mechanizm wyrzucajacy ludzi w wieku produkcyjnym w swiat, juz za pozno na zatrzymanie tego eksodusu. Wszelkie akcje spoleczne musza byc tworzone pod katem mlodziezy szkolej (ktora jeszcze nie moze sie wydostac z krosna miasta szkla) i emerytow (orkiestra deta, jedzenie i wino) bo jak rozumiem to o nich tutaj mowa. Nawet jesli wykluje sie cos nowego to zaraz emeryci i ICH wladze zabija kazda inicjatywe.
Pamiętam te czasy, gdy rynek tętniał życiem. Po jarmarku do rynku wjeżdżały furmanki z końskim napędem, chłopi szli do baru pod batogiem na setkę i śledzia. Na rynku parkowały taksówki, a było ich pewnie kilka. Przystanek autobusowy był, a jakże. Kawiarnia Sewerynka, restauracje Śródmiejska i Centralna. Wszystkie stoliki zajęte. W każdej bramie melina, każdy zakamarek upchany wielodzietnymi rodzinami uciekinierów ze wschodu. Na Blichu rządziła Mela z miejskich ubikacji. Zginęła w tajemniczy sposób, sprawców nie wykryto. Nad Wisłokiem był raj dla wędkarzy. Łowili ryby tuż przy miejskich kanałach, starsi nie dopuszczali młodszych.