Miał zaledwie 50 lat. Jego przyjaciele mówią, że odszedł zdecydowanie za szybko. - Zaskoczył nas wszystkich – mówi Robert Wołczański, cukiernik.
Robert Czelny ukończył Zespół Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Iwoniczu-Zdroju, ale swoje życie związał z prowadzeniem imprez jako „DJ Capone”. W branży działał ok. 30 lat, był wiodącym DJ-em w Krośnie i okolicach. Wiele osób w tym zawodzie wzorowało się na nim, a on sam zawsze służył radą, jak prowadzić imprezę i jakiego sprzętu użyć. - Był wielką postacią w branży rozrywkowej, tworzył swój oryginalny koloryt na imprezach – wspomina fotograf Stanisław Chara, który spotykał go głównie na weselach.
Krośnianin łączył pokolenia. Grał dla ludzi w różnym wieku na weselach, imprezach firmowych, zabawach tanecznych, ale także na studniówkach oraz na potańcówkach dla uczniów szkół podstawowych. - Zawsze pomocny, zawsze uśmiechnięty, profesjonalista – mówi Bartłomiej Buczek „DJ Barti”. -Spotykaliśmy się w holu hotelu o 5 rano po imprezach, które graliśmy na różnych piętrach i mimo zmęczenia rozmawialiśmy o branży i nie tylko.
Paweł Brej „DJ Pavlo” po raz ostatni rozmawiał z Robertem w sobotę (15.10). Prosił go pomoc w wyborze indyjskiej muzyki na wesele. – Uratował mnie. Wysłał jakąś piosenkę i świetnie się to sprzedało. Dla mnie to był naprawdę wspaniały człowiek, to od niego miałem pierwsze zlecenia. Był zawodowcem i ojcem chrzestnym wszystkich krośnieńskich DJ-ów zwłaszcza z weselno-bankietowo-urodzinowej części tej branży. Scalał DJ-ów, a wszelkie konflikty starał się zasypywać.
Z muzykiem Maciejem Łukaszewiczem poznali się w latach 90. w klubie nocnym dawnego Hotelu Krosno (obecnie Nafta). – Zawsze mu powtarzałem, że nie lubię DJ-ów oprócz niego. To były czasy, gdy wszystko raczkowało, nie było odpowiedniego sprzętu, ale Robert był zawsze pogodny. Raz pamiętam, że spotkaliśmy się na jakiejś studniówce. Gdy dowiedziałem się, że mój zespół będzie grał z DJ-em, chciałem wyjść. On nas zatrzymał, zapytał, co będziemy grali i się dostosował. Ludzie mieli cały przekrój muzyki. Było naprawdę fajnie, bo się uzupełnialiśmy, co wcale nie jest łatwe.
Z Robertem Wołczańskim również znali się z imprez weselnych. Ostatnio spotkali się już po sezonie i rozmawiali o swoich planach. A tych Robert miał jeszcze wiele. – Niestety już mu się nie uda ich zrealizować. Odszedł za wcześnie. Naprawdę mógł jeszcze wiele dobrego zrobić i przynieść radość na imprezach.
Robert Wołczański wspomina zmarłego jako człowieka, który zawsze pracował na sto procent. – Wszystko miał dopracowane i przemyślane, chciał zadowolić klienta. Jeśli ktoś potrzebował pomocy nie tylko z jego branży, zawsze mógł na niego liczyć. Takiego go zapamiętam.
Katarzyna Szałankiewicz, właścicielka Weselandii znała Roberta od siedmiu lat. Wspólnie organizowali różne eventy. – Raz robiliśmy świąteczny event w Centrum Handlowym Vivo! Krosno. Dałam mu wytyczne, jaka muzyka ma lecieć, bo galeria ma swoje prawa. A on pod koniec imprezy zaczął puszczać zupełnie inne piosenki. Byliśmy trochę na niego źli, ale ludzie… Ludzie tak się bawili, że nie było osoby, która by przeszła koło nas obojętnie. Każdy się bujał do rytmu razem z Robertem. To było coś, czego w galeriach nie wolno robić, on to jednak zrobił i się sprawdziło.
Kasia zapamięta Roberta jako człowieka o "mega wielkim serduchu", który zawsze miał czas, aby porozmawiać i pomóc. – Zawsze mi mówił: daj mi godzinę, będzie wszystko załatwione. I tak było.
Robert był bardzo rodzinny i niezwykle dumny ze swoich dzieci. Wspierał swoją córkę Gabrielę w jej tanecznej pasji. - Taniec jest dla mnie ogromnym przeżyciem związanym z uczestnictwem córki w różnych treningach, jej wyjazdami itp. Niejednokrotnie zdarza się, że ja przeżywam turniej bardziej niż moje dziecko. Dziecko podchodzi do turnieju na luzie, bez stresu – wypowiadał się dla naszego portalu kilkanaście lat temu.
Działał w Stowarzyszeniu Pasjonatów Tańca "Ego", które zajmowało się organizowaniem zajęć tanecznych dla dzieci, turniejów, pokazów tanecznych, kursów oraz sponsorowaniem udziału w imprezach tanecznych.
- Zawsze mówił, że trzeba być silnym w życiu! – napisał na Facebooku jego syn Kuba. - Chciał, żebym zawsze coś sobą prezentował. (...) Mówiłeś, że pracujesz tylko z zawodowcami. Mam nadzieję, że masz tam na górze same legendy, które doradzą Ci, jak być jeszcze lepszym na tamtym świecie. Tyle chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, ale to tylko słowa, a Ciebie nigdy nie interesowały słowa tylko czyny.
Robert Czelny zmarł nagle w domu. Jego pogrzeb odbędzie się w piątek (21.10) o godz. 13:30 w kościele p.w. św. Piotra i św. Jana z Dukli w Krośnie.
Za szybko
Robert Czelny był bardzo dobrym, uczciwym i niesamowicie uczynnym człowiekim. Poznałem go prawie 25 lat temu i zapamiętam jako wspaniałego człowieka. Łączę wyrazy głębokiego współczucia pogrążonej w żałobie rodzinie. SPOCZYWAJ W SPOKOJU.
Robert był z nami na wielu udanych weselach i imprezach okolicznościowych naszych znajomych, by w odpowiednim dla nas czasie poprowadzić nasze wesele.. ehhh.. zabawił naszą ekipę do 8 nad ranem, wiedzieliśmy że jest chory sam o tym wspominał - mimo wszystko dawał z siebie wszystko, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.. nie znaliśmy się wcześniej, ale jakoś nasza ekipa złapała kontakt z Robertem, a on zawsze nas rozpoznawał na różnych imprezach, jak również na ulicy - mieszkalismy bardzo blisko siebie. Pomimo słabej znajomości odczuwamy z żoną, oraz znajomymi smutek, oraz jakiś taki nieodwracalny brak pewnego rodzaju ikony w naszym małym mieście. Niech spoczywa w spokoju.
Ps. Nie byłeś, a jesteś Najlepszy !!!
Robercie, dziękuję za to, że mogłem Cię poznać, za to, że mogłem bawić się na Twoich imprezach, za to, że byłeś niezwykłym, a jednocześnie prostym człowiekiem, dziękuję Ci. Mam nadzieję, że Twój pogrzeb będzie Wielkim Wydarzeniem w Krośnie, i mam Wielką nadzieję, że nie wystarczy miejsca dla ludzi, krórzy przyjdą. Dziękuję. Będzie mi Ciebie brakowało !!!
Żegnaj Robercik byłeś wspaniałym człowiekiem. Szczere kondolencje dla całej Rodziny. Kuba, tak pomyślałem że przejmiesz pałeczkę po Tacie i nadal nazwisko Czelny będzie wśród najlepszych DJ-jów. Wiem i wierzę że dasz radę, wkońcu miałeś najlepszego nauczyciela.