Do zdarzenia doszło około godziny 10.00 na ulicy Krakowskiej (DK 94) w Wieliczce. Jak informuje tamtejsza policja, ciężarówka marki Volvo zatrzymała się przed czerwonym światłem na skrzyżowaniu. Kierowca busa Barbara nie zahamował na czas i najechał na tył poprzedzającego go pojazdu. Mężczyźnie nic się nie stało, ale czterech pasażerów trafiło do szpitala.
Jedna osoba doznała urazu nosa, druga rozcięła łuk brwiowy. Obie pojechały do szpitala na badania. Do placówki trafiły również dwie inne osoby. –Ci pasażerowie chcieli się przebadać, więc wynajęliśmy taksówki i na nasz koszt pojechały do szpitala – mówi Jacek Penar, właściciel firmy "Barbara" Sp. z o.o. - Z tego co wiem, kierowca i pasażerowie nie odnieśli poważnych obrażeń. Osoby, które trafiły na badania, opuściły już szpital. Pozostali pasażerowie dotarli do Krakowa busem zastępczym.
Jednak nie wiadomo jeszcze, jak policja zakwalifikuje zdarzenie.
– Czekamy na wyniki i kwalifikacje, czy to będą obrażenia poniżej czy powyżej siedmiu dni – mówi podkom. Magdalena Chwastek, rzecznik komendy policji w Wieliczce. – Od tego będzie zależało, czy zdarzenie zakwalifikujemy jako kolizję czy jako wypadek. Jeżeli będzie to kolizja, kierowca busa zostanie ukarany mandatem, jeżeli wypadek – będą prowadzone dalsze czynności.
Obaj kierowcy byli trzeźwi. Busem podróżowało dziesięć osób.
Macie rację, porównując Barbarę do innych przewoźników trzeba uczciwie przyznać, że są najmniej szaleni.
Nie powinno się jednak pozwalać na złe traktowanie przez przewoźników. Jeśli kierowca przegina to trzeba to najzwyczajniej zgłosić na policję lub udokumentować, chociażby robiąc zrzut ekranu z nawigacji telefonu, gdzie widać prędkość. Sam byłem pasażerem busa jadącego prawie 120 km/h po terenie zabudowanym (co zostało zgłoszone w kilka miejsc). Od tamtej przejażdżki nie wsiadam do busów.
O warunkach jazdy busami na trasie Rzeszów - Krosno pisał nawet Filip Springer.
Ahh... mam nadzieję że doczekamy w ciągu najbliższych lat ożywienia linii kolejowej.
Cokolwiek klepie się w busach i rządowych limuzynach, pasażerowie w żadnym z nich nie zapinają pasów. Na własną odpowiedzialność. Ale. Ale w busie nie jedzie tylko jedna osoba. Wszyscy na siebie oddziaływują. Mentalnie, bo jeden nie zapnie, to inni solidarnie nie zapinają oraz fizycznie, gdy w razie zderzenia wypadają z foteli na innych pasażerów. Pomimo ostrzeżeń w busach naklejanych w widocznych miejscach, pomimo tego, że w pojazdach osobowych każdy z automatu sięga po pas, w busie czuje się zwolniony z obowiązku. A to pasy mogą uchronić od poważnych skutków wypadków. Wystarczy ostre hamowanie kierowcy busa, kilku pasażerów z przodu niemalże wypada z fotela, po otrząśnięciu się z szoku słychać trzask zapinanych pasów.
Jeżdzę busami raz na ruski rok i właśnie w październiku jechałem Barbarą do Krakowa. Serio nie miałem się do czego przyczepić. Bardzo płynna i bezpieczna jazda. A jak widzę jak się Marcele czasem na zakrętach przez Czarnorzeki składają to współczuję pasażerom. Ale i tak nic nie przebije nocnego kursu NEOBUSEM z Wawy. Pierwszy raz miałem śmierć w oczach.... Jechałem jak worek ziemniaków...
I co w tym takiego dziwnego? Porównując ilość kolizji busów z ilością kolizji w których brały udział osoby ze sfer rządu to wydaje się, że busy mają błogosławieństwo samego BOGA!!!
Patrząc na to jak jeżdżą kierowcy busów (nie tylko od tego przewoźnika), to aż cud że tych wypadków jest tak mało. Standardem jest też niezapisanie pasów, kierowcy już nawet o tym nie przypominają. Wielki smutek, że nie ma zbytnio alternatywy dla busów (czy po wprost dostawczaków z napchanymi ciasno fotelami) - najbardziej uwłaczającego środka transportu zbiorowego.