Sąsiedzi nie chcą być w Krośnie

Czy Krosno pójdzie w ślady Rzeszowa w kwestii poszerzenia granic miasta? Nikt na razie konkretów nie podaje, ale coś jest na rzeczy. Inicjatywa leży po stronie radnych miejskich. Chętni są przede wszystkim mieszkańcy, którzy wybudowali domy na obrzeżach miasta. Władze ościennych gmin mówią zdecydowane "nie".
Czy tak kiedyś wyglądać będą nowe granice administracyjne Krosna? Na razie to tylko fikcyjna grafika

Temat zmiany granic Krosna, włączenia do niego kilku ościennych miejscowości pojawia się od czasu do czasu, ale jak do tej pory żadne konkrety nie padły. Oficjalnie. Nieoficjalnie takie pomysły w Krośnie są, ale jak twierdzi prezydent miasta - to nie jest problem "chciejstwa", tylko realnych korzyści. Na razie Piotr Przytocki w tej sprawie głosu nie zabiera. - Martwię się tym, co mam w granicach - mówi.

Inicjatywa poszerzenia miasta należy do radnych. Oni również na razie wypowiadają się na ten temat ostrożnie, choć nie ukrywają, że takie plany są, co więcej - zostały już podjęte pierwsze kroki w tym kierunku. Szczegółów nie zdradzają. - To jest nie tylko kwestia naszej woli, ale woli mieszkańców gmin ościennych, tzw. przysiółków, którzy chcieliby, żeby one zostały przyłączone do Krosna - informuje Stanisław Słyś, przewodniczący Rady Miasta.

- Już od pewnego czasu docierały do nas głosy, a nawet konkretne zapytania i deklaracje od pewnych skupisk - głównie byłych naszych mieszkańców, którzy "wybudowali się" poza granicami miasta, ale cały czas czują się krośnianami. Chcieliby, żeby to było formalnie uregulowane - tłumaczy.

Do takich osób należy np. Tadeusz Gajewski - były mieszkaniec Krosna, od niedawna mieszkaniec Korczyny. - Zawsze uważałem, że okoliczne miejscowości powinny być włączone do Krosna - mówi. - Te wioski zyskują funkcję przedmieść. Nie ma w nich już nic wiążącego je z wsią, np. gospodarki rolnej. Są bardziej zurbanizowane niż niejedne stare dzielnice - wyjaśnia.

- Ja się w życiu nie przemelduję z Krosna - mówi z kolei jeden z nowych mieszkańców Dobieszyna. - W mieście jest tańsze życie, tańsza woda, śmieci. Nawet MKS-em jak się jedzie z Krosna na ostatni przystanek, to bilet jest tańszy niż wracając. Zresztą taka jest potrzeba chwili, takie czasy, miasta się poszerzają - wskazuje. Dla nich bycie krośnianami to przyzwyczajenie, ale przede wszystkim prestiż.

Piotr Lenik

Radny Piotr Lenik (PO, na zdjęciu obok) wymienia podstawowe korzyści, jakie dla Krosna miałoby poszerzenie granic: Po pierwsze - tereny inwestycyjne, po drugie - tereny pod budownictwo mieszkaniowe. - Od razu działki w Krośnie by staniały - podkreśla.

Które miejscowości miałyby być przyłączone do miasta? Na razie nikt otwarcie nie podaje nazw, ale w nieoficjalnych rozmowach padają takie miejscowości jak: Targowiska, Głowienka (gmina Miejsce Piastowe), Chorkówka, Szczepańcowa, Świerzowa Polska (gmina Chorkówka), Dobieszyn (gmina Jedlicze), Korczyna (gmina Korczyna), Odrzykoń (gmina Wojaszówka), Krościenko Wyżne (gmina Krościenko Wyżne). Która z nich ostatecznie wchodziłaby w zakres "zainteresowań" i czy w ogóle doszłoby do przyłączenia na razie nie wiadomo.

O pomyśle poszerzenia Krosna o sołectwa gminy Miejsce Piastowe negatywnie wypowiada się wójt tej gminy, Marek Klara. - Miasto Krosno nie jest w stanie obywatelom tych miejscowości zagwarantować szybszego rozwoju, czegoś lepiej, czegoś więcej niż mają teraz. Tym bardziej, że Krosno w dużej mierze inwestuje jednak w centrum, natomiast dzielnice wokół wcale nie są takie "do przodu" - tłumaczy.

Przywołuje tu chociażby kanalizację, którą niejednokrotnie miejscowości gminy Miejsce Piastowe miały wcześniej niż krośnieńskie dzielnice. - Poza tańszymi biletami na komunikację miejską, to niewiele Krosno jest w stanie zaoferować naszym obywatelom. - mówi Marek Klara.

Jan Kuźnar, Wójt Gminy Krościenko Wyżne po raz pierwszy słyszy o takim pomyśle i również jest jemu przeciwny. - W żadnym wypadku - twierdzi. - Wyrażam swoją pozytywną opinię, ale za przyłączeniem Krosna do Krościenka - żartuje.

- Podatki mamy niższe, za śmieci płacimy trzy razy mniej, za wodę jedynie trochę drożej. Kanalizację mamy, sieci wodociągowe mamy, szkoły mamy. Nie sądzę, żeby Krościenko będąc w strukturze administracyjnej Krosna rozwijało się tak, jak teraz się rozwija - mówi Jan Kuźnar.

Jerzy Borcz

Argumenty, że byli mieszkańcy Krosna, którzy osiedlili się na obrzeżach miasta znów chcieliby być mieszkańcami Krosna do wójtów nie przemawiają. - Gros mieszkańców wyemigrowało też z Krościenka do Krosna. Nie jest to powód przyłączenia się do Krosna - mówi Jan Kuźnar. - Jak ktoś chciał być krośnianinem, to mógł sobie wybudować dom w Krośnie - ucina wójt gminy Miejsce Piastowe.

Jerzy Borcz, wiceprzewodniczący Komisji Polityki Regionalnej sejmiku województwa (na zdjęciu obok) twierdzi, że rozszerzanie miast ma sens - szczególnie jeśli tak, jak Rzeszów czy ewentualnie Krosno robiłoby to w kierunku drogi S 19. - Przesuwanie granic miasta w kierunku Miejsca Piastowego to oczywisty kierunek - S 19 będzie tamtędy biegła.

Elżbieta Łukacijewska

- Poszerzenie granic musi się odbywać w porozumieniu z samorządami czy przysiółkami, które miałyby być wchłonięte, ale uważam, że silna stolica powiatu, stolica województwa promieniuje na rozwój całego regionu - podkreśla poseł Platformy Obywatelskiej, Elżbieta Łukacijewska.

Aby poszerzenie granic doszło do skutku, musi zostać przeprowadzona cała złożona procedura. Do tego potrzebne są uchwały Rady Miasta dotyczące woli powiększenia miasta. Konieczne są również konsultacje z mieszkańcami gmin, które miałyby być przyłączone. Odpowiednie wnioski kierowane są do wojewody, potem do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ostateczna decyzja należy do Rady Ministrów.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)