Psie kupy na chodnikach: problem jak bumerang

Najgorzej jest właśnie teraz, gdy topniejący śnieg odsłania ogromną ilość zalegających na chodnikach i trawnikach psich kup. Czy właściciele zapomnieli, że sprzątanie po swoim pupilu to ich obowiązek?
- Sprzątając po swoim psie, okazujesz szacunek innym mieszkańcom – mówi pan Andrzej, który zawsze sprząta po swojej pupilce Daisy

- Co roku to samo - śnieg topnieje, a na chodnikach i trawnikach zostaje wielka ilość psich kup. To jest odrażające! – pisze pani Monika. W tym konkretnym przypadku chodzi jej o drogę do przedszkola nr 1 przy ul. Bohaterów Westerplatte, którą pokonuje codziennie wraz z dziećmi. - Kup jest tak dużo, że aby w coś nie wdepnąć, chodzimy slalomem. Właściciele psów zrobili sobie tam regularny wychodek dla swoich pupili! - złości się.

Problem jest oczywiście o wiele szerszy. Psie kupy zalegają dosłownie wszędzie. - Gdzie jest straż miejska? - pytają poirytowani czytelnicy. A strażnicy rozkładają bezradnie ręce. - Gdy się tylko pojawiamy, właściciele psów od razu zbierają kupy, bo wiedzą, że za ich niesprzątnięcie grozi mandat. A gdy nas nie ma, nie zawracają sobie tym głowy – tłumaczy Tomasz Wajdowicz, komendant Straży Miejskiej w Krośnie. - Chodzi rzecz jasna o tych właścicieli, dla których psie odchody nie stanowią problemu, bo są też osoby odpowiedzialne, które zawsze wywiązują się z obowiązku sprzątania – uściśla.

- To jest odrażające! - złości się pani Monika, która przysłała nam zdjęcia chodnika, którym codziennie odprowadza dzieci do szkoły

Niestety, ci pierwsi psują opinię tym drugim, przyznaje pan Andrzej, mieszkaniec bloku przy ul. Podchorążych. On na spacer ze swoją pupilką Daisy zawsze wychodzi wyposażony w worek. - To nie musi być jakaś specjalna torebka, ale zwykła reklamówka – wyjmuje foliówkę z kieszeni kurtki. - Piesek zrobi, co trzeba, ja to szybciutko zbieram do worka, zawiązuję i wyrzucam do kosza. Dosłownie sekunda roboty, a o ile przyjemniej – jeśli kupska nie leżą na trawnikach czy chodnikach, to ani nie śmierdzą, ani nikt w nie wejdzie. Sprzątając po swoim psie, po prostu okazujesz szacunek innym mieszkańcom.

Sprzątanie po psie to obowiązek jego właściciela. Osobom, które się z niego nie wywiązują, grozi mandat

Gdyby każdy podchodził do sprawy tak jak on, sprzątająca na jego osiedlu pani Władysława miałaby o wiele mniej roboty. No i pracowałoby się jej przyjemniej. - Po zimie zawsze jest tragicznie, normalnie kupa na kupie – przyznaje. Pani Władysława przypomina sobie, że kilka lat temu, po przeprowadzonej przez magistrat akcji "Posprzątaj po swoim psie. Zła opinia będzie się za tobą ciągnąć", psich odchodów na chodnikach i trawnikach było o wiele mniej. Potem akcja się skończyła, a problem powrócił. - Ludzie przestali zwracać na to uwagę. Na osiedlu do dziś stoi tabliczka "Posprzątaj po swoim psie", pod którą jest najwięcej kup – mówi.

Przeprowadzona kilka lat temu akcja "Posprzątaj po swoim psie" przyniosła rezultaty, niestety, krótkotrwałe. Po kilku miesiącach problem powrócił

Czyli kwestia ciągłego przypominania, że sprzątanie po swoim pupilu to obowiązek właściciela? Pani Władysława uważa, że po części na pewno. Ale jej zdaniem sedno problemu leży gdzie indziej. - Kiedyś, gdy widziałam, że właściciel nie sprzątnął kupy po swoim psie, zwracałam mu uwagę. Dałam sobie jednak spokój, bo w odpowiedzi słyszałam: "Jak ci się nie podoba, to sama posprzątaj, od tego jesteś".

Taki spot towarzyszył akcji "Posprzątaj po swoim psie. Zła opinia będzie się za tobą ciągnąć". Jak widać, trzeba go co jakiś czas przypominać:

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)