Przypomnijmy po raz kolejny. Krośnieńskie Huty Szkła Krosno S.A. zamknęły zakład nr 1, który znajduje się na terenie pomiędzy ulicą Grodzką a Niepodległości. Huta już kilka lat temu postanowiła o zamknięciu tego zakładu. Część pracowników starej huty pracuje już przy nowym piecu na ul. Tysiąclecia.
Teren po "jedynce" chce kupić firma Tesco, która ma w planach wybudowanie tam hipermarketu z pasażem dla miejscowych kupców. Może w nim znaleźć zatrudnienie kilkaset osób. Za pieniądze ze sprzedaży działki huta będzie mogła wybudować jeszcze jeden nowy piec i zatrudnić ponownie część osób ze zlikwidowanej "jedynki".
Po co huta przenosi produkcję na ul. Tysiąclecia? - Żeby obniżyć koszty produkcji i konkurować na rynkach światowych m.in. z wyrobami produkcji chińskiej - tłumaczy zarząd KHS.
Na ostatniej sesji Rady Miasta (27.04) radni zajmowali się uchwałą związaną ze Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta, ale nie miała ona wiele wspólnego ze sprawą powstania Tesco. Mimo to, na sesję przybyła grupa osób protestujących przeciwko powstaniu hipermarketu Tesco. Wśród nich handlarze z targowicy i przedstawiciele Krośnieńskiego Zrzeszenia Kupców.
Manifestanci mieli ze sobą tablice z hasłami znanymi z protestu, który odbył się w lutym br. w kinie KDK. Wśród haseł m.in.: "Brońmy polskich zakładów jak nasi przodkowie", "Pamiętaj, że nie ma niezależności politycznej bez niezależności gospodarczej", "Nie bądź ciele - nie pracuj u obcych w niedzielę", "Z Bożą pomocą obronimy Polskę i zachowamy ją dla potomnych", "Panie prezydencie, szanowni radni - pomożecie hucie kupując teren dla miasta", "Huta własnością polskich akcjonariuszy" itp.
Na sesję przybyła także asystentka posła Mariana Daszyka (wybrany z listy LPR, obecnie nie zrzeszony), która chciała zaprezentować jego stanowisko w sprawie powstania hipermarketu Tesco w Krośnie. Radni nie wyrazili jednak zgody na zabranie przez nią głosu. - Jak się zachowujecie w stosunku do kobiet?! - zawołał ktoś. Protestujący postali w ciszy przez jakiś czas, po czym rozeszli się.
Postanowiliśmy sprawdzić, na ile silne są argumenty przeciwników Tesco. W szczególności wzięliśmy "pod lupę" następujące tezy: - powstanie Tesco spowoduje upadek wielu małych sklepów w mieście i stoisk na targowicy - hipermarket wykorzystuje nieludzko pracowników. Zbadaliśmy sytuację w Mielcu, w którym hipermarket Tesco funkcjonuje od kilkunastu miesięcy (otwarcie - październik 2004 r.).
Mielec - 64-tysięczne miasto w województwie podkarpackim. Sytuacja społeczna i gospodarcza Mielca jest zbliżona do uwarunkowań w Krośnie.
Tesco w Mielcu nie jest zlokalizowane w centrum miasta, ale nie są to też jego peryferia - standardowy budynek Tesco o powierzchni 5 tys. m2 stoi w pobliżu dworca PKS. Sklep posiada w swoim asortymencie około 30 tys. produktów - od sprzętu RTV, elektroniki, poprzez artykuły biurowe, sprzęt gospodarstwa domowego, odzież, kosmetyki, po artykuły spożywcze. Klientów obsługuje 27 kas. Do tego niewielka galeria dla lokalnych przedsiębiorców - znajduje się tu sklep z komputerami, sklep z telefonami komórkowymi, sklep ze słodyczami, kwiaciarnia, apteka, kiosk z prasą, punkt regeneracji tonerów oraz kantor. Na zewnątrz obiektu - ogródek piwny prowadzony również przez podmiot zewnętrzny.
W Mielcu nikt nie słyszał o wielkich protestach związanych z powstaniem Tesco. Być może dlatego, że mielczanie byli już wcześniej przyzwyczajeni do sklepów wielkopowierzchniowych. Na miejscu Tesco funkcjonowała bowiem rzeszowska Jedynka, a niedaleko także hipermarket Minimal. Ten ostatni sklep upadł, bo - według wielu napotkanych mieszkańców - nie podnosił standardów i przegrał w konkurencji z Tesco.
Jedyne obawy mieszkańców pobliskiego osiedla dotyczyły ruchu drogowego, który miał rzekomo generować hałas, a przyjeżdżające TIR-y - korki. - Gdy okazało się, że dziennie przyjeżdża do nas tylko 2-3 TIR-y, obawy znikły. Dodatkowo, między hipermarketem a osiedlem zasadzono drzewa - mówi Krzysztof Ratuszniak, dyrektor hipermarketu Tesco w Mielcu.
Kilkaset metrów od Tesco funkcjonuje z powodzeniem 3-poziomowy pasaż z szerokim wyborem produktów i usług. Niedaleko znajduje się też targowica. - Widzimy, że klienci z okolic, którzy przyjeżdżają do Tesco chodzą też na zakupy na targowicę - opowiadają pracownicy hipermarketu. To dokładnie odwrotna tendencja, niż ta, której obawiają się kupcy z krośnieńskiej targowicy.
Obaw związanych z Tesco nie mają też właściciele małych i średnich sklepów w mieście. - Nie zauważyłem, żeby po wejściu Tesco do Mielca upadały hurtowo sklepy - mówi sprzedawca w jednym ze sklepów spożywczych przy Al. Niepodległości. - Każdy ma swojego klienta. Ja zadbałam, żeby moi klienci zostali u mnie - mówi właścicielka sklepu "Danusia", który oferuje kosmetyki i chemię gospodarstwa domowego. - Jestem przeciwna zakazom, każdy powinien mieć swojego klienta i dbać o niego. Tesco ma innego klienta, ja mam innego - dodaje. W Mielcu funkcjonują też normalnie dwa sklepy Centrum (sieć krośnieńskiej firmy Carment).
- Tesco nie jest jakimś spektakularnym sponsorem imprez w mieście - mówi Marzanna Madejska-Patyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Mielcu. Firma angażuje się jednak w działania społeczne. W ramach ogólnopolskiej akcji Tesco, jedna ze szkół otrzymała od firmy całą pracownię komputerową - komputery, laptop i rzutnik multimedialny. Tesco stara się pomagać szkole specjalnej i bankom żywności, udostępnia też miejsce na różne akcje charytatywne.
Mieleckie Tesco zatrudnia ok. 300 osób (w tym ochrona, sprzątanie itp.). Warunki zatrudnienia zależą od stanowiska - 60% załogi ma pełny etat, pozostała część jest zatrudniona na ćwierć lub pół etatu. - Często sami pracownicy proponują takie rozwiązania, bo np. chcą tylko dorobić - mówi dyrektor Tesco w Mielcu.
Każdy pracownik zatrudniany jest na początku na 3-miesięczny okres próbny, a jeśli się sprawdzi, umowa przedłużana jest na czas nieokreślony. Czas pracy jest skrupulatnie rozliczany. - Państwowa Inspekcja Pracy kontroluje nas znacznie częściej niż małe sklepy. Kontrole nie stwierdziły do tej pory żadnych zastrzeżeń - mówi Krzysztof Ratuszniak, dyrektor hipermarketu Tesco w Mielcu.
Firma bierze na siebie koszty szkoleń pracowników w zakresie obsługi kas fiskalnych, jazdy na wózkach itp. Pracownicy mają szansę awansu - w mieleckim Tesco już 4 kierowników rozpoczynało swoją karierę od poziomu podstawowego. Na zapleczu sklepu znajduje się stołówka dla pracowników. Trudno spotkać tu kogoś, kto twierdziłby, że jest wykorzystywany przez pracodawcę i pracuje ponad siły. Wręcz odwrotnie - na tablicy wisi plakat zachęcający pracowników do udziału w najbliższej imprezie integracyjnej.
Wkrótce przedstawimy projekt hipermarketu Tesco w Krośnie oraz proponowane rozwiązania w zakresie ruchu drogowego w okolicy obiektu. O tym czy powstanie hipermarket zdecydują radni na sesji, która odbędzie się końcem maja br.