Posłuchaj audycji na ten temat:
Sprawa ma swoje źródło w październiku 2018 roku. Trwała wówczas kampania wyborcza – mieszkańcy wybierali nowe władze miasta. Jedną z kandydatek na prezydenta Krosna była Violetta Wolska, została wystawiona przez komitet wyborczy "Stowarzyszenie Mieszkańców Krosna".
Opisywaliśmy wówczas wszystkich kandydatów na prezydenta. Wolska jako jedyna nie zgodziła się na rozmowę na żywo w studio portalu. Nie wyraziła także zgody na publikowanie materiałów o niej bez jej akceptacji (nie musieliśmy mieć takiej zgody).
Mimo tych zastrzeżeń, uważaliśmy, że naszym obowiązkiem jest poinformować opinię publiczną o ustaleniach dotyczących życia zawodowego kandydatki. Tak powstał artykuł "Kim jest Violetta Wolska? Kreśli czarny obraz miasta", który można przeczytać tutaj. Jako jedyne lokalne medium odważnie opisaliśmy wszystkie kontrowersje.
Napisaliśmy wówczas o wielkich nieprawidłowościach finansowo-księgowych w krośnieńskim Domu Pomocy Społecznej Nr 2. Kiedy Wolska była tam główną księgową doszło nawet do naruszenia dyscypliny finansów publicznych (wykazały to różne kontrole). Zawiadomiono prokuraturę, a magistrat przez wiele miesięcy musiał później naprawiać rozliczenia i dokumentację.
Kandydatka przegrała wybory (dostała niecałe 6% wszystkich głosów, źródło), po czym uznała, że nasz artykuł naruszył jej dobre imię.
Najpierw (grudzień 2018) wezwała do usunięcia tekstu i opublikowania przeprosin. Domagała się też kwoty 35 tys. zł na rzecz stowarzyszenia, które ją wystawiło w wyborach oraz 35 tys. zł dla niej. Taka kwota odszkodowania (70 tys. zł) miała odpowiadać diecie jednego radnego Krosna za okres całej kadencji.
Adwokat powódki uzasadniał bowiem, że przez nasz artykuł "krzywdy" doznała nie tylko ona, ale także cały komitet wyborczy, który ją wystawił, bo żaden z jego kandydatów nie wszedł do Rady Miasta: "Artykuł w sposób haniebny wpłynął na utratę głosów wyborców" – argumentował.
Nie ugięliśmy się przed tymi żądaniami.
Sprawa wróciła kilka miesięcy później (maj 2019), kiedy Violetta Wolska kandydowała do Parlamentu Europejskiego z listy komitetu "Konfederacja KORWiN Braun Liroy Narodowcy". Wśród kandydatów z Krosna jako jedyna nie odpowiedziała na nasze pytania, ale jej postać przypomnieliśmy zamieszczając link do archiwalnego tekstu z poprzednich wyborów (stało się to w tym artykule).
Zostaliśmy pozwani w 24-godzinnym trybie wyborczym. Kandydatka żądała od nas zaprzestania rozpowszechniania informacji ze starego artykułu, publikacji sprostowania i przeprosin oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz jednego ze stowarzyszeń sportowych. Sąd Okręgowy w Krośnie oddalił jednak wniosek, bo uznał, że archiwalny artykuł nie jest aktualnym materiałem wyborczym. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie podtrzymał to zdanie.
Wydawało się, że sprawa nie będzie miała już ciągu dalszego, ale 1,5 roku później (późną jesienią 2020 roku) Wolska wezwała dziennikarza portalu do próby ugodowej przed sądem. Uznaliśmy, że skoro nasz artykuł przekazuje prawdę, to nie mamy podstaw, aby dochodzić do jakiejkolwiek ugody. Nie stawiliśmy się.
Minęły kolejne 3 lata. Dopiero w grudniu 2023 roku dotarł do nas pozew, tym razem już w trybie cywilnym, przeciwko autorowi tekstu - Adrianowi Krzanowskiemu. Po raz kolejny Wolska domagała się od nas usunięcia tekstu, publikacji przeprosin i zapłaty 20 tys. zł za rzekome naruszenie dóbr osobistych.
Proces przed Sądem Okręgowym w Krośnie trwał niemal rok. Przesłuchano kilkoro świadków, w tym prezydenta Piotra Przytockiego, jego byłego zastępcę Bronisława Barana, a także byłego przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Do akt dołączono ogrom dokumentów.
Adwokat powódki mec. Konrad Moskal argumentował, że artykuł "zawiera stwierdzenia zgodne z prawdą", ale miały one być tak przedstawione, aby "spowodować mylne wrażenie" co do jej kompetencji. Mówił o "dezinformacji" w artykule i "nierzetelności" autora.
Mec. Przemysław Stępek reprezentujący autora artykułu przekonywał, że wszystkie informacje podane w tekście miały swoje podstawy nie tylko w dokumentach, ale także później w zeznaniach świadków. – Odwróćmy sytuację. Co by było, gdyby autor nie opublikował informacji, które posiadał o kandydatce?
Mógłby się wtedy spotkać z zarzutem, że zataił przed wyborcami wiedzę, na podstawie której mogli ocenić, czy kandydatka w ogóle nadaje się na stanowisko prezydenta.
W trakcie przesłuchania Violetty Wolskiej okazało się, że w jej sprawie toczył się wcześniej proces karny dotyczący nieprawidłowości w DPS. Zostały jej postawione zarzuty, wina została przesądzona, ale sąd warunkowo umorzył postępowanie. – Jest to ewidentne przypieczętowanie tego, że dziennikarz w tamtym czasie dochował wszelkiej rzetelności – argumentował mec. Przemysław Stępek.
Ostatecznie, 25 kwietnia 2025 roku zapadł w tej sprawie wyrok. Sąd oddalił powództwo i zasądził na rzecz pozwanego zwrot kosztów sądowych.
- Sąd nie podzielił argumentów, które przedstawiała powódka twierdząc, że jej dobra osobiste zostały naruszone artykułem prasowym – mówiła sędzia Elżbieta Domańska. - Nie można zarzucić, żeby dziennikarz w jakikolwiek sposób przekroczył swoje uprawnienia czy posługiwał się nierzetelną informacją, coś starał się zataić, zamydlić obraz całej tej sprawy.
Sędzia przypominała o zarzutach wobec powódki i warunkowo umorzonym postępowaniu. Mówiła, że nieprawidłowości w sprawach finansowych zostały stwierdzone, a doszło do tego właśnie wtedy, gdy Violetta Wolska była księgową. - To przez jej ręce przechodzą wszystkie dokumenty – podkreślała.
Na koniec sędzia podkreśliła, że funkcja dziennikarza w tej sprawie w trakcie trwania wyborów była jak najbardziej właściwa:
obowiązkiem właśnie dziennikarza jest podanie jak najwięcej informacji o kandydacie, żeby wyborcy mogli dokonać właściwego wyboru.
Wyrok jest nieprawomocny.
Gratulacje !!!
to że mówisz lub piszesz prawdę to jeszcze musisz chodzić po sądach i ponosić wydatki. Takie koszty demokracji.
a tak przy okazji
Wszystko Wszystkim. Ale żeby robić karierę w DPS? Prawdopodobnie kosztem chorych, niepełnosprawnych i starszych ludzi to jest szczyt obłudy. W dodatku kandydować na prezydenta miasta Krosna z taką przeszłością. Brakuje mi słów.
Prawo i Sprawiedliwość :)
PS. Gratuluję wygranego procesu.
Przeczytałem obydwa wcześniejsze artykuły o Pani Wioleccie i zastanawiam się, ile takich osób jak ona próbuje się samych ,,wciskać" na siłę do każdej bez wyjątku partii politycznej? Całość materiału wraz z komentarzami świadczy o tym, że Pani Wioletta nie radzi sobie w życiu za dobrze i dlatego będąc członkiem jakiejkolwiek partii będzie całymi dniami gardłować o niczym ważnym, ale matka partia załatwi jej państwową posadę i dobre pieniądze, których ona samodzielnie nigdy się nie dorobi, bo nie ma na to szans ze swoimi ,,kompetencjami". Takie osoby kleją się do każdej partii politycznej i nie ma tutaj znaczenia z jakiej partii akurat startuje ta Pani. Osobiście uważam to za pasożytnictwo na pieniądzach podatników, co obserwuję od dziesiątek lat w Polsce, np. historyk Morawiecki był szefem banku, potem premierem, historyk Tusk kilkukrotnie, historyk Komorowski był prezydentem, a absolwenci trudnych kierunków np prawo, fizyka, matematyka, prawo sprzedają kebaby w Londynie, bo nie zapisali się do żadnej partii.
Tak wyglądają tzw. wolnościowcy z Konfederacji. Wolność, ale nie słowa przeciwko nim. Hipokryzja!