Na pierwszy rzut oka wystrój miejsca niewiele różni się od tego, znanego mieszkańcom z Fermentu. Nadal góruje tu czerwona cegła, kontrastująca z białymi ścianami i drewno. Jednak teraz widać tu „kobiecą rękę” przejawiającą się w akcentach kolorystycznych, świeżych kwiatach i dodatkach, które dodają przytulności temu surowemu wnętrzu.
Na ścianach wiszą dzieła sztuki, a w przyszłości pojawią się dawne fotografie huty, lotniska i "Lnianki". Krośnieński klimat mają dopełnić także szklane ozdoby.
To wszystko za sprawą właścicielki, Gabrieli Bednorz, znanej z kawiarni CieKawa, o której pisaliśmy tutaj.
- Na początku był pomysł, aby prowadzić jednocześnie CieKawą i Pawilon, jednak z czasem okazało się, że restauracja pochłania większość mojego czasu. To na niej postanowiłam się skupić i zamknęłam CieKawą. Teraz jestem mądrzejsza o pewne doświadczenia, wyniesione z kawiarni - wyjaśnia.
Pawilon dzieli się na dwie części. W pierwszej, zaraz przy wejściu, znajdziemy trzy stoliki z fioletowymi krzesłami. W drugiej, w głębi lokalu, znajdują się duże stoły, przeznaczone dla większych grup. W tej części Pawilonu organizowane są imprezy okolicznościowe, takie jak urodziny, czy spotkania pracownicze.
Nową przestrzenią jest patio, łączące się z tarasem, które znacznie zwiększa potencjał restauracji. - W lecie to idealne miejsce na znalezienie odrobiny chłodu i relaks na leżakach. Organizowaliśmy już tam warsztaty dla dzieci, ale w planach mamy koncerty na tarasie, seanse filmowe czy małe imprezy taneczne. Jeśli się uda, to jeszcze w tym roku zrobimy tam ogródek zimowy – zdradza Gabriela.
W tej samej kamienicy mieści się Biuro Wystaw Artystycznych oraz Antykwariat i Księgarnia Zbigniewa Oprządka.
- Ich sąsiedztwo zobowiązuje. Chciałam, żeby to było miejsce otwarte na ludzi i sztukę. Można wybrać książkę u pana Zbyszka i usiąść z nią u nas albo napić się lampki wina po wernisażu w BWA - zachęca właścicielka.
Wiele inicjatyw Pawilon podejmuje przy współpracy z Biurem Wystaw Artystycznych. Jedną z nich są wystawy organizowane w restauracji.
- Poza galerią można pokazać swoje dzieła także na ścianach Pawilonu. Organizacją takich wystaw zajmuje się BWA – tłumaczy.
Nazwa restauracji wpisuje się w założenia właścicielki.– Zamysł był na jakąś starodawną nazwę, "Pawilon" kojarzy mi się z latami 80., a „Towarzyski” bo ma być to aktywne kulturalnie miejsce spotkań.
Nowa restauracja ma za sobą udział w Karpackich Klimatach, Nocnych Teatraliach Strachy, silent disco oraz Oktoberfest. O wydarzeniach informuje na bieżąco na swoim Facebook'u, najbliższe to Dziady, organizowane 31 października. W planach są także wieczory karaoke i jam session.
Restauracja to jednak przede wszystkim jedzenie. Jadłospis bazuje na domowej kuchni polskiej. Znajdziemy tu pierogi, kotleta schabowego, placki ziemniaczane, naleśniki i bigos. Kilka z tych pozycji jest wegetariańskich, natomiast w weekendy pojawiają się wegańskie desery.
Wymienione dania kosztują od 6 do 15 zł i są w karcie na stałe. Dodatkowo codziennie serwowane jest inne danie dnia. Zestaw z zupą kosztuje tutaj 11,90 zł, a sama zupa 5/6 zł.
Specjalnością Pawilonu Towarzyskiego są także przekąski do 10 zł, np. śledzik, chleb ze smalcem, zapiekanki oraz nowość - pulled pork, czyli bułka na ciepło z szarpaną wieprzowiną.
Poza kawą i herbatą można skorzystać z szerokiego wyboru win, drinków i piwa.
Restauracja otwarta jest codziennie od 8:00 do 23:00, w piątki i soboty do 2:00. Od 8:00 do 11:00 w restauracji dostępne są śniadania: szwedzki stół, jajecznica, kanapki, chleb w jajku i własne przetwory. Ich ceny zaczynają się od 4 zł.
- Ze śniadań bardzo często korzystają goście ArtRooms (pokoi należących do BWA), ale serwujemy je codziennie, niezależnie od tego czy ktoś zajmuje pokoje. Godziny zamknięcia nie są sztywnymi ramami. W przypadku wydarzeń lub gdy po prostu goście dobrze się bawią, to zdarza nam się zamykać później – mówi właścicielka i dodaje – Warto podkreślić, że kuchnia także działa w nocy. Niewiele jest w Krośnie miejsc, w których można coś zjeść nawet o 1:00.
Po rynku nikt nie spaceruje? Hmmm to ciekawe. Ilekroć wychodziliśmy ze znajomymy na rynek (wieczorami w okresie wakacyjnym) nie można było znaleźć miejsca do siedzenia czy to na rynku czy w ogródkach piwnych.
Jeżeli ktoś musi jeść nie wychodząc z samochodu,to polecam McDonaldsa....
Bardzo dobrze,że coś się dzieje,też proszę o więcej dla wegetarian.No i wreszcie jest gdzie skończyć wernisaż....
Nie rozumiem,dlaczego niektórzy chcieliby mieć w rynku Tesco z parkingiem.
"po rynku nawet w wekendy nikt nie spaceruje"
Z tym nie można się zgodzić, trzeba tylko wejść na rynek i obserwować, przejść się za ludźmi, zobaczyć dokąd idą. W ubiegłych tygodniach odbył się spacer Zadomowionych po zabytkach Krosna organizowany przez BWA, prowadzony przez Kasię Solińską, słyszalną z nagłośnieniem. Mijali nas ludzie, przysłuchiwali się, można było dołączyć. Weekendami dużo się dzieje w BWA. Wcześniej odbyły się wykłady, warsztaty, pokazy, po czym ludzie wchodzą na kawę do tej restauracji i krążą po rynku. Nie wiem tylko czy to menu jest dobrym pomysłem, wszak ludzie od takiego "żywienia zbiorowego" odchodzą, amerykańskie szybkie jedzenie jest w innych barach, a w dobie zmian klimatycznych mięso ssaków delikatnie mówiąc już nie jest promowane... i z pewnością nie jest kulturalne, jak na sąsiedztwo kulturalnej insttytucji przystało. Czas pokaże. Ławki w rynku są oblegane, jak dawniej.
Co tydzień napotykam na turystów, niemiecko języcznych, o azjatyckich rysach, ludzi z odległych części Polski, którym się nie śpieszy. W końcu są w strefie wolnej od ruchu samochodowego, strefie odpoczynku i zabytków.
I tak njlepsze zapiekanki były kiedyś w budce koło piekarni Gózika,nie ma i nie będzie takich.A czy ktoś pamięta pierwsze hot dogi w Krośnie przy ul.Lewakowskiego?