Magdalena Wyżykowska-Figura maluje obrazy od wielu lat, ale profesjonalnie od czasu ukończenia studiów. Tematyka jej twórczości jest przeróżna. W dorobku krośnianki zobaczymy prace poświęcone martwej naturze, kwiatom, pejzażom, ludziom czy abstrakcjom. Lubi też eksperymentować i próbować swoich sił z różnymi materiałami. Na przykład ostatnio za podobrazie służył jej materiał z szarego lnu.
Jednak znakiem rozpoznawczym artystki są obrazy malowane farbami olejnymi na czarnym aksamicie. W ten sposób tworzy zarówno obrazy realistyczne, jak i abstrakcje. To unikatowa i trudna technika. Dlaczego? - Po pierwsze nie ma gotowych podobrazi. Trzeba je sobie samemu przygotować. Poza tym aksamit ma fakturę, więc wchłania bardzo dużo farby, bo nie stosuje się podkładu i do tego długo schnie. Nie da się na nim również zrobić szkicu, trzeba od razu działać pędzlem i szpachlą – wymienia artystka.
Mimo to jest to technika, która fascynuje malarkę. - Aksamity przede wszystkim potrzebują światła. Czy to światło słoneczne, czy sztuczne, jak pada na obraz na podłożu aksamitnym, to wydobywa wszystkie odcienie, które w niego wniknęły. Dlatego te obrazy się zmieniają. Prof. Batruch z Akademii Sztuk Pięknych w swojej recenzji moich prac z aksamitu pisał, że biele emanują srebrem, ugry złotem, a inne kolory wnikają, co daje niesamowity efekt.
Jako nastolatka pani Magdalena marzyła o tym, żeby uczyć się w liceum plastycznym. Niestety najbliższa taka szkoła w latach jej młodości znajdowała się w Sędziszowie Małopolskim i Jarosławiu. – Dlatego ukończyłam Liceum Ogólnokształcące w Brzozowie i zdecydowałam się zdawać na studia artystyczne – wspomina.
Nie było to łatwe, bo na jedno miejsce było 5 kandydatów. Kompletując swoją teczkę z pracami w różnych technikach plastycznych, krośnianka jeździła na kurs aktu i konsultacje do Akadamii Sztuk Pięknych w Krakowie. Musiała też sama nauczyć się historii sztuki. Opłacało się, bo wkrótce rozpoczęła naukę w Instytucie Sztuki na Akademii Pedagogicznej.
– Byliśmy pierwszym rocznikiem, więc uczyła nas kadra z Akademii Sztuk Pięknych. Profesorowie ASP kształtowali nas nie tylko na artystów, ale też na twórczych nauczycieli. Mówili, że możemy zająć się edukacją, ale radzili nigdy nie porzucać pędzli. Tłumaczyli, że dzięki temu lepiej zrozumiemy utalentowane dzieci i młodzież.
Pochodzi z Jasionowa, powiat brzozowski. W Krośnie mieszka od ok. 30 lat.
Zorganizowała 34 wystawy indywidualne swoich obrazów i wzięła udział w ponad 100 wystawach zbiorowych.
Została odznaczona medalem Komisji Edukacji Narodowej (KEN), złotą odznaką Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (TPD) "Przyjaciel Dziecka", Srebrnym Krzyżem Zasługi. W 2014 roku otrzymała nagrodę Prezydenta Miasta Krosna "Za całokształt twórczości artystycznej, upowszechnianie kultury i ochronę dziedzictwa kultury".
Artystkę dwukrotnie uhonorowano "Aniołami wdzięczności" za wspieranie swoimi obrazami akcji charytatywnych. Współpracuje z krośnieńskim Hospicjum, Fundacją "Otwartych Serc", Stowarzyszeniem "Czyń dobro mimo wszystko", Towarzystwem Przyjaciół Dzieci i Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy.
Oprócz malarstwa na studiach interesowała się też rzeźbą. - Postanowiłam z niej zrezygnować ze względów osobistych, ale pamiętam, że zapozowałam swoim kolegom i koleżankom do prac o tematyce macierzyństwa – wspomina.
Zaraz po zakończeniu studiów zdecydowała się wrócić wraz z bliskimi do rodzinnego Jasionowa. Tam rozpoczęła pracę jako nauczycielka plastyki w szkole podstawowej. Jednocześnie uczyła w Zespole Szkół Ekonomicznych w Brzozowie oraz na Uniwersytecie Ludowym we Wzdowie.
Po 10 latach przeprowadziła się do Krosna i znalazła zatrudnienie w Miejskim Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi nr 14 i świetlicy Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Przez rok uczyła również w Liceum Ogólnokształcącym nr 2 na Guzikówce i prowadziła praktyki dla studentów.
Praca z dziećmi i młodzieżą sprawiała jej dużo radości i satysfakcji. Chciała "wykuwać" nowe talenty wśród swoich uczniów i pomagać im w realizowaniu marzeń o artystycznej drodze. Wychowała kilku młodych artystów, m.in. Tomasza Zychiewicza, Magdalenę Kościelniak, Agnieszkę Kolendowską, Adriannę Woś, Dominikę Jurczak i Kamilę Pawłucką, o której pisaliśmy tutaj.
Od samego początku krośnianka musiała nauczyć się umiejętnie łączyć życie rodzinne z twórczym i zawodowym. – Zawsze starałam się mieć zaczęty jakiś obraz, bo wtedy łatwiej było mi go dokończyć. Z drugiej strony moje córki wzrastały w twórczej atmosferze. Do tego musiałam łączyć to wszystko z pracą nauczyciela i nie zaniedbywać jej, bo przecież kształtowałam i miałam wpływ na rozwój dzieci.
Krośnianka tworzy swoje obrazy w cyklach. Należy do twórców, którzy lubią eksperymentować z nowymi technikami malarskimi i materiałami.
- Magdalena Wyżykowska-Figura to osoba pełna emocji i ciepła. Jej malarstwo charakteryzuje niezwykła wrażliwość, łagodność i harmonia barw. (…) Przetwarza rzeczywistość w wyobraźni, aby móc na płótnie stworzyć atmosferę tajemniczości, opowiedzieć historię, która wywoła w niej i w odbiorcy emocje. W pracach jej wyczuwa się szczerość, umiłowanie rzemiosła, są one bezpośrednie i jako takie przemawiają do widza – pisze o twórczości artystki Marta Rymar, dyrektor Muzeum Rzemiosła w Krośnie.
Artystka ma słabość do kolorów ziemi (szarości, naturalnych pigmentów: umbry, ugru, sieny czy "złamanych" zieleni), które często można spotkać w jej twórczości, np. w cyklu abstrakcji "Odcienie szarości" czy cyklu "Życie kobiety". Na lnie powstał też tryptyk przedstawiający winne piwniczki, kapliczkę w Dudyńcach oraz Krosno z widokiem na rynek i wieżę farną. – Namalowałam go w takiej konwencji, że przypomina wyrwane kartki z jakichś wspomnień.
Innym jej znanym cyklem są "Ziemskie anioły". Stworzyła je po śmierci ukochanej córki Agnieszki, która również była artystycznie utalentowana. W 2013 roku w BWA Krosno zorganizowano wystawę wspomnieniową, na której pokazano prace tragicznie zmarłej młodej artystki i jej mamy.
Malarka często wraca do niektórych swoich cykli i dołącza nowe prace, gdy ją coś zainspiruje. Stworzyła kilkaset obrazów, ale obecnie w domu ma ich ok. 50. - Jeżeli któryś obraz jest mi bliski, to go sobie zostawiam. Są w nim zakodowane jakieś wspomnienia i przeżycia osobiste.
Męża Jerzego Figurę pani Magdalena poznała na plenerze. – Przysiadł się do mnie, gdy malowałam obraz z cyklu abstrakcji. Okazało się, że od zawsze fascynował się malarstwem, ale tworzył tylko małe formy. Zachęciłam go, żeby sięgnął po większe formaty, bo dostrzegłam w nim potencjał i chęć tworzenia. Znaleźliśmy wspólny język i tak jesteśmy razem do dzisiaj, wspierając się w swojej twórczości. Mamy wspólne wystawy, jeździmy na plenery i sympozja.
Razem zaangażowali się w pomoc charytatywną. – Często przekazujemy swoje prace na akcje charytatywne związane z hospicjum i różnymi fundacjami. Uważam, że pomaganie to nasza powinność. Skoro Opatrzność obdarzyła nas takim darem, to trzeba się nim dzielić. Jeżeli można komuś pomóc, na ile zdrowie pozwala, to będziemy to robić, bo sprawia nam to wewnętrzną radość.
Od kilku lat krośnianka jest już na emeryturze i nie wyobraża sobie rezygnacji z malowania. - To moja radość tworzenia, wytchnienie artystyczne i piękna część mojego życia. Teraz po prostu mam taki fajny, artystyczny luz – przyznaje z uśmiechem.
Piękna kobieta, piękna historia życia, piękne obrazy.
Najbardziej szczerze zazdroszczę, że znalazła Pani od razu swoją pasję i poszła, wydaje sie, właściwą drogą. Mąż sam się dosiadł... bo kiedy podążasz właściwie, wszystko jest łatwiejsze i lżejsze do spełnienia i zaakceptowania, nawet najbardziej bolesne sprawy, jak strata dziecka...
Myślę, że życie nas wielu byłoby cudowne, gdybyśmy od początku szli za głosem serca a nie za rozumem. Nieraz ciężko wybrać w wieku 18-tu, 19-tu lat która droga jest właściwa. Pani się udało - gratuluje!;)
"Prawda jest tam gdzie jest lekkość"
❤
Kto by pomyślał, będąc w Krośnie przez lata to na korytarzach różnych instytucji czy szkół mijałemm te charakterystyczne obrazy. Wpisały się te obrazy zrobione w tej dziwnej technice w krajobraz Krosna.
Pani Magda uczyła mnie w gimnazjum czyli jakieś 20 lat temu, do dziś pamiętam jak bardzo podobały mi się obrazy na czarnym aksamicie. Przedstwiały architekturę krośnieńską, uznałam wtedy, że są genialne i podtrzymuję tę opinię. Gratuluję Pani Magdo !
Jestem na tak.