Jak co roku kolejne małżeńskie pary z Krosna świętowały jubileusz 50-lecia swojego pożycia małżeńskiego. Tym razem było to 55 małżeństw, które ślub brały w 1970 roku. Jest to spóźniony jubileusz ze względu na pandemię.
Jedną z par, które świętowały Złote Gody byli Helena i Bogdan Czekajowie. Poznali się na prywatce, a po dwóch latach znajomości zawarli związek małżeński. Dokładnie pamiętają dzień swojego ślubu. – To były czasy, kiedy wesela organizowano w domach. Na zewnątrz grała orkiestra, tańczyli goście. Zabawa trwała do białego rana – mówi pan Bogdan.
Później pracując zawodowo, wybudowali dom, wychowali trzech synów, doczekali się ośmioro wnucząt.
Jak udało im się przetrwać tyle lat wspólnie? – Trzeba wychodzić za mąż z prawdziwej miłości – mówi pani Helena. – A żeby przetrwać razem przez tyle lat, potrzeba dużo wyrozumiałości. Na świecie nie ma ideałów. Każdy ma mniejsze lub większe wady.
Według państwa Czekajów miłość trzeba pielęgnować jak kwiat i sprawiać sobie drobne przyjemności. – Na przykład w każdą niedzielę siadaliśmy do wspólnego obiadu. Trzeba myśleć o sobie, bo dzieci z domu wyfruną, a my zostaniemy. Dlatego ta pielęgnacja jest najważniejsza – mówi pani Helena.
Uczucie Zofii i Marka Czernych zawiązało się w pracy. Oboje pracowali w WSK Krosno. – To był przypadek. Byłem na stażu, żona już tam pracowała. Zaczęło się od spojrzeń na hali produkcyjnej – wspomina pan Marek.
Ślub wzięli, gdy pan Marek studiował. Najważniejsze dla nich chwile to pojawienie się na świecie dzieci i wspólne sukcesy. Małżeństwo doczekało się dwóch córek, czterech wnucząt i dwóch prawnuków. Przepis na udany związek? – Zawsze robimy wszystko razem, nawet najdrobniejsze rzeczy – mówi pani Zofia.
- Trzeba też żyć w zgodzie z młodszym i starszy pokoleniem. Dzięki temu można dużo zdziałać. Gdy są kłótnie w domu, to nie ma co myśleć o przyszłości – dodaje pan Marek.
- Urodziłem się w Krośnie, żona pochodzi z Nowego Targu – zaczyna swoją opowieść Władysław Bazan. – Poznaliśmy się, gdy pojechałem tam na narty.
- Okazało się, że moja bratowa jest jego dobrą koleżanką z lat szkolnych – mówi Stanisława Długosz-Bazan. – Zawiązała się między nami przyjaźń, która zakończyła się stanem małżeńskim.
Małżeństwo przez 30 lat mieszkało poza Krosnem. Pan Władysław pracował w hutach szkła, a pani Stanisława miała pracę biurową. – Po studiach pracowałem w Piotrkowie Trybunalskim, później wyjechałem zagranicę. W końcu zbudowaliśmy dom w Krośnie i tutaj się osiedliliśmy.
Pani Stanisława przyznaje, że marzyła o posiadaniu działki i pięknych widoków. – W prezencie od mamy otrzymaliśmy ziemię i na niej wybudowaliśmy dom. W ten sposób spełniło się moje marzenie. W Krośnie nasze życie toczyło się spokojnie.
Doczekali się dwóch córek i wnucząt. – Jedyny warunek dobrego związku to kochać, słuchać i przebaczać potknięcia, które są nieuniknione w małżeństwie – mówią zgodnie.
Co jeszcze warto praktykować? – Trzeba się lubić i wytrwać ze sobą – radzą Stanisława i Stanisław Gazdowie, którzy poznali się na imprezie w Krośnie. Wspólnie doczekali się czwórki dzieci i 11 wnucząt.
Wiesława i Eugeniusz Hecowie poznali się w pracy, w Gminnym Związku Spółdzielni. – Widać, to nie była pomyłka, bo przeżyliśmy wspólnie ponad 50 lat, które bardzo szybko przeminęły – mówi pani Wiesława. – Może wpłynęło na to to, że od razu jako małżeństwo zamieszkaliśmy sami, bez teściów. Trzeba dokładnie poznać wady i zalety drugiej osoby. Czasami co nieco puszczać mimo uszu i nie praktykować „cichych dni”. Trzeba powiedzieć, co ma się do powiedzenia i później normalnie rozmawiać.
Za długoletnie pożycie małżeńskie pary otrzymały z rąk prezydenta Krosna medale prezydenta Polski. W tym roku ze względu na dużą liczbę małżeństw uroczystość odbyła się 5, 6 i 7 kwietnia w krośnieńskim Urzędzie Stanu Cywilnego w trzech turach. Był Marsz Mendelsona, toast, życzenia i gratulacje.
- Czym byłoby Krosno, gdyby nie Państwa praca i zaangażowanie? Pragnę serdecznie Państwu podziękować za to, że przez wiele lat budowaliście Krosno i pracowaliście na jego rzecz. Życzę przede wszystkim dobrego zdrowia – powiedział Piotr Przytocki, prezydent Krosna.
- Ta Wasza wspólna wzajemna obietnica złożona 50 lat temu - że na dobre i złe, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było trwałe, zgodne i szczęśliwe - spełnia się. A dowód na to to wasza obecność dziś tu przed nami - mówiła do jubilatów Ewa Rajs, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego.