Dzikie psy i petardy na duchy. Rowerem po bezdrożach Meksyku

Wyprawa rowerowa Michała Spychalskiego do Meksyku okazała się dla niego wyzwaniem. Krośnianin samotnie pokonywał meksykańskie bezdroża, "walczył" z dzikimi psami, próbował smażonych koników polnych i dowiedział się, że petardy odstraszają duchy. Fotoreportaż z jego podróży znajduje się w kolejnym Kalendarzu z misją.
Michał odwiedził środkowy Meksyk
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Dla krośnianina Michała Spychalskiego była to już czwarta taka wyprawa rowerowa, ale pierwsza, którą musiał przeżyć samotnie. W listopadzie bieżącego roku w Meksyku łącznie spędził 12 dni, pokonał ok. 450-500 km. – W organizowanych przez mnie wyprawach nie chodzi o bicie kilometrowych rekordów, ale o zobaczenie interesujących miejsc – zaznacza krośnianin.

Region, który odwiedził, to teren górzysty, położony na wysokości 2 200 m n.p.m. Góruje nad nim czynny wulkan Popocatépetl, który ma 5 300 m n.p.m. – Dla porównania Mont Blanc, najwyższy szczyt Alp ma niecałe 5 tys. m n.p.m. – dodaje Michał. Zatrzymał się w Choluli. Jest to miasto położone obok większej aglomeracji o nazwie Puebla.

Zabytkowe dzielnice meksykańskiej aglomeracji są bardzo kolorowe
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Dzielnice bogaczy i biednych

Puebla i Choluli to miasta położone w środkowym Meksyku. Michał porównuje je do Krosna i Korczyny. Różnią się tym, że granica między nimi już się zatarła. – To jedna wielka aglomeracja – mówi i zaznacza, że region jest tutaj bardzo zróżnicowany.

W centrum Puebli znajdują się piękne zabytki, kościoły i starówka. – Wszystko na najwyższym poziomie, bardzo kolorowe. Są też dzielnice biznesowe z pięknymi, nowoczesnymi wieżowcami, apartamentowcami czy domami. W tych miejscach miasto dorównuje europejskim metropoliom. Jednak obok tego, na obrzeżach, są dzielnice bardzo biedne, gdzie trudno dojechać samochodem, a domy składają się z kawałka murowanej ściany i blachy – opisuje.

Częścią Puebli i Choluli są zabytkowe kościoły i zabytki
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Michał odwiedził Meksyk w okresie zimowym, więc temperatury sięgały tam ok. 26-28 stopni Celsjusza w dzień, a w nocy - 16-17 stopni. Z powodu terenu i klimatu wilgotność jest tutaj zerowa, a opady deszczu praktycznie nie występują. – W ciągu mojego pobytu pokropiło może przez ok. 12 minut. Ale warunki do jazdy na rowerze były dobre.

Wulkan, safari w Meksyku i aztecka piramida

Na każdą wyprawę wyruszał ok. godz. 8:00, a do hotelu, który był jego bazą wypadową, wracał ok. godz. 15:00-16:00. Ze względu na częste przewyższenia, pokonywał dziennie od 50 do 70 km.

Z widokiem na wulkan Popocatépetl
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Michał podróżował rowerem głównie przez ścieżki parku o nazwie Zapotecas. Z niektórych jego punktów rozciągał się widok na wulkan Popocatépetl, z którego wciąż unosi się dym. Interesującym miejscem okazał się dla niego również spotkany na trasie kamieniołom. Krośnianin postanowił także zobaczyć pobliskie jezioro. – Dwa razy do niego jechałem, bo za pierwszym razem nie mogłem go znaleźć. Nawigacja pokazywała mi, że stoję w wodzie, a tak nie było. Okazało się, że jezioro tak bardzo wyschło.

Według Michała w Choluli na uwagę zasługuje aztecka piramida, na której szczycie wybudowano katolickie Sanktuarium Matki Bożej Lekarskiej. Interesującym miejscem jest też park Africam Safari Tour, gdzie można spotkać zwierzęta widywane na afrykańskiej sawannie, m.in. żyrafy lub słonie. – To taki skrawek Afryki w Meksyku. Nie mogłem wjechać tam rowerem, byłoby to dla mnie niebezpieczne. Jeździłem więc wokół tego parku.

W środkowym Meksyku można natrafić na park, gdzie spotkamy zwierzęta zamieszkujące Afrykę
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Niebezpieczne sfory dzikich psów

Na samym początku organizowania kolejnej podróży Michał nie brał pod uwagę Meksyku. – Poczytałem nieco o tym kraju. Są tam miejsca niebezpieczne, jak np. na północy na granicy ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie działają kartele narkotykowe i jest organizowany przemyt ludzi albo na południu, gdzie oszuści żerują na turystach.

Do przyjazdu przekonał go szkolny kolega, który w Meksyku mieszkał już od kilku lat. – Zapewnił mnie, że centrum kraju jest bezpieczne. Przestrzegł mnie tylko przed kradzieżą pozostawionego bez zabezpieczenia roweru, ale takie rzeczy zdarzają się także w Polsce.

Michał przemierzał ścieżki w parku Zapotecas
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Niebezpieczeństwem za to okazały się sfory półdzikich dużych psów. – Niektóre z nich nie lubią rowerzystów i stają się agresywne. Potrafiły mnie gonić bardzo długo, czasami przez kilometr albo więcej. Przy tym ujadały i próbowały mnie ugryźć. Na szczęście miałem przy sobie gaz, którego musiałem użyć wielokrotnie, żeby je odstraszyć.

Nocne życie i petardy

Dużym zaskoczeniem dla krośnianina okazało się to, że życie w Choluli toczy się 24 godziny na dobę. Dla mieszkańca miasta, gdzie o godz. 23:00 na ulicy nie spotyka się już żywej duszy, było to spore zaskoczenie. – Cholula to niewiele większe miasteczko od Krosna, a znajduje się tam około 300 knajp. Przy bardzo długiej ulicy, na której mieszkałem, było ich chyba z 70. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.

Życie w Meksyku toczy się 24 godziny na dobę
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Nocne kluby i dyskoteki są czynne od 20:00 do rana. Natomiast ok. godziny 5:00 i 6:00 otwierają się kawiarnie i miejsca, gdzie można zjeść śniadania. Działają tam również bary, kramy, foodtrucki.– Nie ma znaczenia, jaki to dzień tygodnia. Ulica jest zakorkowana praktycznie przez całą dobę, wszędzie jest pełno ludzi.

Cholula nie jest miejscowością typowo turystyczną, ale zazwyczaj odwiedzają ją Meksykanie z innych części kraju, głównie studenci. Działa tutaj jedna z największych i najbardziej prestiżowych szkół wyższych w Meksyku. Jej kampus ciągnie się przez kilka kilometrów.

W Meksyku obok dzielnic bogatych są też dzielnice o wiele biedniejsze
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Nie tylko całodobowe życie zaskoczyło Michała w Choluli, ale także pewne zwyczaje mieszkańców. Meksyk jest krajem bardzo religijnym. Pełno tutaj kościołów, kapliczek i innych symboli religijnych. Krośnianin odwiedził Meksyk w okresie Wszystkich Świętych. – Meksykanie bardzo celebrują to święto przez kilka dni. Klimat związany z tą uroczystością jest tutaj mocno zaakcentowany. Wokół pełno jest postaci duchów, czaszek czy dyń.

Relacja z podróży:

Jednak obok tej religijności bardzo dobrze jest też rozwinięta wiara w zabobony. – Na przykład mieszkańcy Choluli przez cały rok odstraszają duchy i zaklinają pogodę strzelaniem z petard lub innych ładunków pirotechnicznych. Odbywa się to w różnych miejscach o różnych porach dnia. Mimo że jest to kosztowne, to tradycja jest silniejsza u tych ludzi. Na początku nie zwracałem na to uwagi, ale po kilku dniach codzienne wybuchy zaczęły mnie w końcu irytować.

U Meksykanów religijność miesza się z zabobonami
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Owoce morza, koniki polne i mezcal z robakiem

Meksykańska kuchnia jest oparta przede wszystkim na taco lub burrito, czyli tortilli wypełnionych głównie farszem z mięsa czy warzyw. – W Choluli najwięcej przygotowywano dań ze świeżymi owocami morza, których dostawy były codziennie rano. Oprócz z taco czy burrito są one podawane też z ryżem. Ciężko znaleźć tam jakieś dania z makaronem, frytkami czy batatami. Wszystko na szczęście można kupić w przystępnych cenach.

Meksykanie jedzą też owady. – Po raz pierwszym w życiu miałem okazję spróbować smażonych koników polnych. Były podawane w taco, z awokado i grillowanym mięsem. Okazały się bardzo smaczne, ich smak kojarzył mi się z przesmażoną frytką i aromatem mięsa.

Michał w trakcie swojej wyprawy spróbował różnych meksykańskich potraw. Składnikiem niektórych z nich były smażone koniki polne
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Krośnianin zachwala też sprzedawaną tam kawę. - Kawiarnia, do której chodziłem, miała ten napój najsmaczniejszy i do tego w najlepszych cenach. Sądzę, że było to spowodowane tym, że obok znajdowała się palarnia ziaren pochodzących z południa Meksyku, z regionu Chiapas. Kawa tak bardzo mi smakowała, że przywiozłem kilka jej opakowań do Polski.

Sprzedawano tam również lody o nietypowych smakach, np. kukurydziane. Michał wspomina też o alkoholach. – Popularne jest tam piwo Korona, ale także tequila, no i mezcal. To alkohol zbliżony do tequili, ale o innym smaku i barwie, który mi osobiście kojarzy się z dymem albo czymś wędzonym. Na dnie każdej butelki znajduje się larwa owada żerującego na agawie.

W trakcie wyprawy
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Przyjaźni Meksykanie

Dla mieszkańców Choluli Michał był gringo, czyli białym człowiekiem. Meksykanie byli zdziwieni, że Polak przyjechał pojeździć rowerem aż do ich kraju. – Polskę kojarzą głównie z papieżem i najpopularniejszymi polskimi piłkarzami.

Krośnianin bardzo chwali mieszkańców tej części Meksyku. Zaznacza, że byli do niego przyjaźnie nastawieni, a raz w trudnej sytuacji także mu pomogli.

Mural napotkany przez krośnianina na trasie
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

W trakcie wyprawy na terenie, gdzie nie dojechałoby żadne auto z pomocą techniczną, przebiłem dętkę. Na szczęście spotkałem meksykańskich chłopców z rowerami, którzy nie znali angielskiego, ale zrozumieli, że przytrafiła mi się awaria. Wymienili moją dętkę na swoją. Nie chcieli pieniędzy. Ich była wielokrotnie klejona, więc przypuszczam, że moją też naprawili i zaczęli z niej korzystać. Dzięki nim wróciłem do hotelu przed zmierzchem.

Kalendarz z misją – edycja Meksyk

Rowerowa pasja Michała Spychalskiego trwa już kilkanaście lat. Krośnianin prowadzi grupę zrzeszającą pasjonatów jazdy na rowerach górskich i organizuje wycieczki MTB (ang. Mountain Terrain Bike) po górskich szlakach z przewodnikiem. Jest także instruktorem narciarstwa.

Kamieniołom
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Krośnianin na rowerze zwiedził już niejedno egzotyczne miejsce, m.in. Karaiby, o których pisaliśmy tutaj. Kolejne swoje wyprawy połączył z akcją charytatywną. Dochód ze sprzedaży kalendarza z fotografiami z Afryki zapewnił edukację dzieciom w Ugandzie. Można o tym przeczytać tutaj. Natomiast ten ze zdjęciami z podróży do Brazylii przekazał dzieciom z krośnieńskiego Domu Dziecka. Pisaliśmy o tym tutaj.

Podróż do Meksyku to trzecia taka wyprawa Michała. W tym roku dochód ze sprzedaży Kalendarzy z misją trafi na konto Fundacji Wielkie Serce dla Dzieci z Krosna. - Chodzi nie tylko o to, aby zasilić budżet tej organizacji, ale również promować i informować o tym, czym się zajmuje. A pomaga przy tworzeniu rodzin zastępczych dla dzieci, aby nie trafiały do domów dziecka.

Michał przed napisem Cholula
ARCHIWUM MICHAŁA SPYCHALSKIEGO

Kalendarz można będzie kupić przez Allegro lub w siedzibie fundacji (ul. Bohaterów Westerplatte 18A).

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
KOMENTARZE WYRÓŻNIONE
krosnal
22.12.2023 13:12

Zwiedzanie, piękna sprawa, zwłaszcza to "na dziko", czyli rower, pieszo itd.itp. Każdy kraj ma swoje uroki, które można podziwiać będąc tam. Ja jednak jestem zdania, że najpiękniejszym krajem jest Polska, np. podkarpacie. Wszyscy, których zabrałem jesienią w Bieszczady, mówili mi że takich barw nie spotkali nigdzie. Nie wiem czy Pan Michał zaprosił kogoś z Meksyku, żeby Ten zwiedził nasz piękny kraj, posmakował pstrąga albo zobaczył śnieg i ulepił bałwana, czyli po niemu gringo.

krosnal
na forum od listopada 2017
jb
21.12.2023 15:07

Trudno uwierzyć, że w tak trudny teren można wybrać się bez łatek. Lata temu podczas wycieczki rowerowej w okolicach Krosna złapałem gumę. Nie spotkałem wtedy chłopców chętnych na wymianę dętek i musiałem drałować do domu 15 kilometrów. Od tej pory zawsze biorę zapasową dętkę i łatki.

jb
na forum od listopada 2017
WSZYSTKIE KOMENTARZE (3)