"Dojrzałość" opowiada o dorosłości krośnian, która przypadała na XX wiek. – Wystawa ukazuje jak w ciągu lat kształtowało i zmieniało się życie dorosłych mieszkańców naszego miasta – mówi Magdalena Czelna-Mikosz z Muzeum Rzemiosła w Krośnie.
Ekspozycja jest częścią cyklu "Cztery pory życia – od kołyski po grób" dedykowanego krośnianom. Wcześniej w Piwnicy PodCieniami były prezentowane "Dzieciństwo" i "Młodość", w przyszłości będzie "Starość". – Ustaliliśmy, że umownymi momentami w życiu oddzielającymi młodość od dojrzałości będą zakończenie nauki, odbycie służby wojskowej, podjęcie pracy, założenie rodziny i wybór drogi życiowej – tłumaczy pani Magdalena. – Dzięki tym wystawom, chcemy zachować w pamięci jak najwięcej przedmiotów i wspomnień związanych z XX wiekiem.
Na wystawie zobaczymy nie tylko mnóstwo archiwalnych fotografii i filmów, ale również przedmioty pogrupowane w kilka charakterystycznych miejsc, m.in.: wypoczynek, restauracja, salon, kuchnia i miejsce pracy. - Wspaniała ekspozycja. Dzięki niej wracają do nas wspomnienia. Powinny ją zobaczyć wszystkie obecne pokolenia. Zarówno te starsze, dla których jest to powrót do dawnego życia oraz młodsze, dla których sporo pokazanych tutaj przedmiotów to nowość – mówią krośnianie Barbara i Roman, którzy zwiedzili wystawę. Zapraszamy więc na podróż w przeszłość.
W okresie przedwojennym krośnianie chętnie odwiedzali Iwonicz-Zdrój i Rymanów-Zdrój. Jeździli do tych miejscowości uzdrowiskowych konną dorożką lub tańszą furmanką. Po wojnie popularniejsze stało się spędzanie czasu nad wodą, np. nad Wisłokiem w Krośnie czy Panną w Tylawie.
- W niedziele rozkładano namiot i kocyk, urządzano piknik, grano w karty, czytano gazety, słuchano radia – wspomina Piotr Burger z Muzeum Rzemiosła (pisaliśmy o nim tutaj). – Cały pas Wisłoka był zarośnięty, ale ludzie i tak przychodzili, i spędzali czas na niewielkich polanach. Najpopularniejszymi plażami w Krośnie były tzw. Sztuki, Pasternik czy Doły. Organizowano też przepływy przez rzekę.
- Moi teściowie wspominali, że po pracy zawsze mieli czas dla swoich dzieci. Chodzili z nimi na basen, jeździli do Szczepańcowej nad jaz. Każde wakacje obowiązkowo spędzali nie tylko w Tylawie, ale również w Polańczyku lub Solinie – opowiada Iwona Jurczyk z Muzeum Rzemiosła. – Jeździło się też do Rudawki Rymanowskiej.
Huta miała ogródki działkowe na Jeleniówce, PKS – poniżej Deptucha, Polmo na Okrzei, WSK przy obwodnicy i lotnisku, a Naftomet za parkiem, w miejscu starej wylęgarni. – Zaczęło się w latach 70. Ogródki działkowe rozdzielano wśród pracowników zakładów – wspomina pan Piotr. – Te na Jeleniówce znajdowały się na terenie zalewowym, ale to nikomu nie przeszkadzało, bo ludzie cieszyli się, że mają skrawek ziemi, który mogą zagospodarować. Budowano domek, na działce uprawiano warzywa i owoce. To była taka rekreacja przy sadzeniu pietruszki, marchewki, kapusty, czy selerów.
- A później dom czy mieszkanie zamieniały się w fabrykę przetwórstwa owocowo-warzywnego – dodaje pani Iwona. – Nic się nie marnowało. W piwnicach każdy miał przetwory z pomidorów, buraków, ogórków.
Zakłady pracy dokładały do infrastruktury ogródków. - M.in. zapewniały oświetlenie, a na ogródkach należących do Polmo fabryka wykopała dwa stawy, które do tej pory służą do podlewania – mówi pani Iwona.
W okresie PRL krośnianie stołowali się np. w "Stylowej", "Olimpie", "Centralnej", czy "Piwnicy Wójtowskiej". – Alkoholu nie można było konsumować bez przystawki – wspomina pan Piotr. – Były nią głównie śledzie, ale też zimne nóżki w galarecie. Wszędzie też unosiły się opary dymu tytoniowego pomieszanego z wonią alkoholu, którymi przesiąkały ubrania. W PRL panował kult papierosa. Palono głównie Sporty, które dawały gorzki posmak. To była dorosłość.
Do palenia papierosów używano szklanych lufek, które produkowano w krośnieńskich hutach. Tytoń palono też w ceramicznych fajkach.
Oprócz papierosów i przystawek charakterystyczne na restauracyjnych stolikach były oranżady w butelkach krachlówkach z wyróżniającym się zamknięciem. – Pamiętam, że na ulicy Blich była taka wytwórnia oranżady pana Krzala. Butelki, do których nalewano nie tylko wodę, ale również mleko, kefir, czy śmietanę, były na kaucję – wspomina pan Piotr.
Popularna była też kawa. Chodzono na nią do kawiarni "Pszczółka" przy ul. Sienkiewicza czy do "Maleńkiej" przy Starym Cmentarzu. W Krośnie kawę przygotowywano "po turecku", czyli parzono w szklance stawianej na spodku. Najczęściej zamawiano do niej wuzetkę. W latach 80. krośnianie tłumnie chodzili do kawiarni "Staromiejska", która jako pierwsza w mieście podawała elegancki koktajl na bazie kawy i koniaku, tzw. mazagran.
Krośnianie lubili też spędzać czas na dancingach, które organizowano w restauracjach. Najpopularniejszym zespołem przygrywającym do tańca była grupa "Gest" założona w 1972 roku przez Wacława Jurysia i Jerzego Jajugę. Był to zespół przyzakładowy Fabryki Amortyzatorów Polmo.
Charakterystyczne dla lat 60., 70. a zwłaszcza 80. były kolejki. – Na Zachodzie ludzie mieli wszystko – mówi pan Piotr. – Myśmy tutaj musieli za każdą rzeczą stać w kolejkach i nigdy nie było wiadomo, czy dostaniemy to, za czym stoimy. Na przykład w Krośnie był jeden taki sklep z AGD, w którym raz do sprzedania były roboty kuchenne. Było ich 3-4, a w kolejce 12 ludzi. Jak w końcu przyszła moja kolej, oczywiście robotów nie było, ale była froterka, więc ją kupiłem.
Jak dodaje pan Piotr, kupowało się kilka rzeczy, czasami niepotrzebnych, aby później je odsprzedać albo wymienić. Bywało i tak, że zaopatrywano się w kilka egzemplarzy jednej rzeczy. Gdy jedna się zepsuła - szła na części i miało się tę drugą w zapasie.
– W kolejkach spędzano po kilka godzin, nieraz też po prostu zmieniano się. Raz czekała żona, raz jej mąż – dodaje pani Iwona. – Dla nowożeńców były tzw. książeczki Młode Małżeństwo. Była to bezzwrotna i nieoprocentowana pożyczka, za którą młodzi mogli sobie coś kupić.
W 1948 roku Wiktor Łącki założył Związkowy Zespół Dramatyczny "Nafta". W jego działalność zaangażowali się mieszkańcy miasta, którzy udzielali się w nim po pracy. Grupa zadebiutowała przedstawieniem "Zaczarowane koło. Baśń dramatyczna w V aktach" według sztuki Lucjana Rydla. Program premiery można zobaczyć na wystawie. Teatr zakończył swoją działalność w 1976 roku.
Kolejną rozrywką krośnian były telewizory, które zaczęły pojawiać się początkiem lat 50. Najpierw było ich tak niewiele, że popularne stało się wspólne, sąsiedzkie oglądanie telewizji w mieszkaniach przy kawie czy herbacie. Na początku był tylko jeden program, później dwa. Chętnie oglądano transmisje z festiwali piosenek np. z Sopotu i Opola oraz meczów piłki nożnej lub olimpiady.
W telewizji puszczano również produkcje z Zachodu jak western "Bonanza". – U mnie w domu był telewizor Neptun, tutaj na wystawie mamy Ametyst – mówi pan Piotr. – Wtedy nikomu nie przeszkadzało, że np. obraz śnieży, poprawiano antenę na dachu i oglądano dalej. Czasami udało się złapać jakiś czechosłowacki program, gdzie występował Karel Gott czy Helena Vondrackova. Ludzie spotykali się, dzisiaj już tego nie ma.
Charakterystyczne było to, że w krośnieńskich domach na telewizorach, na ręcznie robionej serwecie stawiano szklaną rybę. Figurka, która nigdy nie trafiła do oficjalnej sprzedaży, była wykonywana w hutach.
Po wojnie w budynku Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" powstało kino "Wolność", następnie "Pionier", a w końcu "Sokół". – Nie było tylu filmów co teraz, a kolorowe seanse to w ogóle było coś. Puszczano np. ekranizacje o Indianinie Winnetou. Jeżeli szło się do kina, to 4-5 godzin przed seansem, takie były kolejki. Co obrotniejsi kupowali więcej biletów, żeby później sprzedawać je trzy razy drożej – opowiada pan Piotr.
Pamięta również jak wraz z operatorem kinowym chodził po filmy na stację kolejową. – Przyjeżdżały pociągiem, a my później zawoziliśmy je wózkiem kołowym do kina, aby po dniu lub dwóch znowu przywieźć na stację. W ten sposób filmy wędrowały od miasta do miasta.
- Pokazanie stu lat życia krośnian jest niezwykle trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o XX wiek – mówi pani Iwona wskazując na eksponaty. - Zachęcamy krośnian do tego, żeby dzielili się z nami swoimi fotografiami, pamiątkami, czy wspomnieniami – dodaje pani Magdalena.
Wystawa będzie dostępna dla zwiedzających do 31 maja br. W lutym dodatkowo będzie czynna w niedzielę 14. Szczegóły są dostępne na stronie Muzeum. Bilet normalny kosztuje 5 zł, zaś ulgowy – 3 zł. Można je nabyć w Punkcie Informacji Kulturalno-Turystycznej na Rynku.
Krosno było wtedy ważną miejscowośćią. Szklanki i szkło gospodarcze Krosna w całym kraju, jak również amortyzator z Krosna wkładany wszędzie, od pralki po snopkowiązarkę.
Szczotkowanie zębów, dwie dentystki koło szkoły, sklep z zabawki na podcieniu, Cepelie, Pszczolke , do szkoły jeździliśmy Nyska SP1, SP2
Stary nie jestem (ledwie pierwsze 50 z małym dodatkiem za mną) ale to wszystko (prawie) pamiętam. Zleciało. Herbata w "Pszczółce", dyskoteki w "Okrąglaku" i "Pod gwiazdami" na środku Rynku, kąpiele na "sztukach" i w przechlorowanym basenie na "Bursakach", mecze siatkówki w hali Karpat (prawdziwa II liga - Srogi, Kłapucki, Lubaś, DOMAGAŁA, Heimroth,..., piłki nożnej - Biały, Jasłowski, Z. Inger, B. Baran, Brągiel, ..., koszykówka - m.in. J.Krzywda, tenis stołowy, ...), gokarty w "Mechaniku", skocznia narciarska na Zawodziu, skoki spadochronowe na lotnisku (Matusik?), poranna pobudka - orkiestra, formująca się kolumna na ul. 1000-lecia do pochodu 1-majowego, baza PKS rozruch silników, klaksony..., garaże przy Wróblewskiego, SP-3 i SP-10, ...
Zarówno Club Olimp jak i Restaurację Staromiejską prowadzili Państwo Herman