- Dla mnie jest niesamowite to, że Piotr, biorąc do ręki jakiś przedmiot, wie już, co z niego powstanie. Widzi rzeczy, których inni nie dostrzegają. Jego wyobraźnia jest nieograniczona – mówi Magdalena Czelna-Mikosz, koleżanka artysty.
Piotr Burger urodził się w 1959 roku w Krośnie. Na co dzień pracuje w Muzeum Rzemiosła. Jego przygoda z tworzeniem wyjątkowych rzeźb rozpoczęła się w Liceum Plastycznym w Jarosławiu, do którego uczęszczał. – Chodziłem do pracowni znanego prof. Edwarda Kieferlinga. On robił w niej dla siebie okręt z różnych rzeczy. Bardzo mnie to zafascynowało, więc spędzałem u niego sporo czasu, wysłuchując jego opowieści. To pan profesor rozwinął u mnie zupełnie inne patrzenie na różne przedmioty – mówi.
Swoją artystyczną drogę artysta rozpoczął od tworzenia asamblażu, formy kolażu, polegającej na tworzeniu trójwymiarowych kompozycji z gotowych przedmiotów. Później zaczęły powstawać rzeźby z rzeczy starych, zniszczonych i gdzieś znalezionych, które na początku sklejał. Teraz tego nie robi. Jego dzieła składają się z różnych elementów, które do siebie pasują, ale nie są ze sobą trwale połączone.
Potrzebne do tworzenia materiały pan Piotr znajduje w trakcie swoich wędrówek: nad rzeką albo w lesie. Zdarza się, że zauważy interesujący go przedmiot na złomowisku lub kupi go na targu staroci. Tak znalazł otwieracz do konserw z I połowy XX wieku. Niektóre przedmioty przynoszą mu przyjaciele i znajomi, którzy wiedzą, że artysta może wyczarować z nich coś niezwykłego.
Każda pozyskana przez niego rzecz ma swoją historię. Najczęściej są to elementy przedmiotów użytkowych. Artysta potrafi wykorzystać wszystko. Może być to stare żelazko, widełki czy kute zawiasy, z których powstaje ptak. Albo kamienie wyłowione z rzeki, które układa w kształt ryby.
Dla artysty ważne jest to, żeby nie ingerować w strukturę znalezionych przedmiotów, więc ich ani nie czyści, ani nie naprawia. Po prostu pozostawia je w takim stanie, w jakim znalazł lub do niego trafiły. – Najlepsze są rzeczy wykonane lub uformowane przez przyrodę – mówi. – Bardzo lubię rozpadające się przedmioty i zawartą w nich destrukcję.
Jego rzeźby to połączenie elementów drewnianych, metalowych, kamiennych, rzadziej plastikowych. Większość jego prac przybiera formy zoomorficzne. Przypominają więc ptaki, ryby i inne zwierzęta. Wykonuje je w swoim domu lub w szklarni na działce.
Artysta prezentował swoje rzeźby na wielu wystawach np. w Dukli, Iwoniczu Zdroju, Jarosławiu, Warszawie, czy Rzeszowie, ale również w Preszowie na Słowacji i w Zalaegerszeg na Węgrzech. Jedna z istotnych dla niego wystaw została zorganizowana w Piwnicy PodCieniami w Krośnie. To w tym miejscu dziesięć lat temu na wernisażu urządził swój pierwszy happening. Na oczach widzów składał swoje rzeźby, zapraszając ich w ten sposób do gry w skojarzenia.
Od tamtego czasu takie wystąpienia urządza nie tylko dla uczestników wystaw, ale również dla dzieci i młodzieży w szkołach. W ten sposób pan Piotr rozwija wyobraźnię najmłodszych i nastolatków, opowiada im o historii sztuki i rzemieślników oraz o ekologii, która dla niego jest bardzo ważna.
Najważniejszą dla niego nagrodą, jaką zdobył, jest 3 nagroda na X Biennale Plastyki Krośnieńskiej w 2008 roku w BWA Krosno. Otrzymał ją za pracę „Manifest przeciw wojnie”. –Przedstawia ona wielkie hordy najeźdźców oplatających pajęczyną wroga, ostatniego gołąbka Pokoju z przestrzelonym odłamkiem w głowie, jakiegoś Dyktatora myślącego o rychłym upadku swojej potęgi, narodowy sztandar rebeliantów i bohaterów oraz atak bez względu na poniesione straty wśród cywilów – opisuje pracę krośnianin. Inne ważniejsze jego prace to Żelazny po wodzie i Karp.
Jego prace znajdują się u polskich i zagranicznych kolekcjonerów. Można je też zobaczyć w autorskiej książce krośnianina pod tytułem „Twarze”, którą wydał w 2008 roku. Zaprezentował w niej nie tylko swoją plastyczną, ale również poetycką twórczość.
Piotr Burger, jak sam mówi, tworzy swoje rzeźby dla przyjemności. – To sam proces tworzenia jest dla mnie najciekawszy. Wiążę go z przekazem, że ze starych, niepotrzebnych nikomu rzeczy, czy ich fragmentów da się stworzyć coś wyjątkowego – tłumaczy.
Zdjęcia prac artysty oraz krótkie filmy ze składania rzeźb można zobaczyć na Facebooku i Instagramie.
Pan Piotruś ( nie mylić z Piotrusiem Panem...) jest absolutny debeśaciak i występuje w przyrodzie tylko w jednym egzemplarzu.Powinien więcej udzielać się medialnie,żeby się dobro nie marnowało.....
Ludzie,czy nie pięknie byłoby wywalić z ogrodów gipsowe krasnale i zaprosić unikatowe zwierzątka?????