Cyrk z cyrkiem. Pewnie są wściekli

Jeśli któregoś z mieszkańców Krosna interesowało obejrzenie lamy na trapezie - mamy złe wiadomości. Cyrk, który przyjechał w środę (21.03) do naszego miasta, nie będzie miał możliwości zaprezentowania swego programu. Powód - panująca wścieklizna.
Cyrk miał występować w Krośnie w czwartek i piątek (22-23.03), jednak musiał wyjechać z Krosna w trybie natychmiastowym

"Cyrk Safari zaprasza! Nowe widowisko, ponad 30 zwierząt. Największy zoo cyrk w Polsce"- głosił plakat zachęcający krośnian do obejrzenia akrobacji z udziałem zwierząt. Ciężarówki z całym sprzętem i zwierzętami zjechały na "plac cyrkowy" w pobliżu bazaru w środę (21.03) wieczorem.

Następnego dnia rano widać było już kolorowy namiot, ale ekipie nie dane było kontynuować przygotowań do wieczornego występu. Cyrk musiał opuścić Krosno, bo prawo zabrania tego typu występów na obszarze zagrożonym wścieklizną.

- W związku z panującą wścieklizną, zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, Powiatowy Lekarzy Weterynarii wydaje specjalne rozporządzenie w sprawie zwalczania wścieklizny. W tym akcie prawa miejscowego jest punkt, w którym zabrania się organizowania w tym okresie targów, wystaw, pokazów - w tym cyrkowych - z udziałem zwierząt - informuje Andrzej Chrzanowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krośnie.

O planach cyrku dowiedział się w czwartek (22.03) rano. Od razu zainterweniował, wydał polecenie, by cyrk opuścił Krosno. - Nie ma takiej możliwości, aby mogli wystąpić w tym czasie - podkreśla. Tym bardziej, że cyrk ma na sumieniu inne niedopatrzenie. - Nie dopełnili obowiązku wynikającego z przepisów weterynaryjnych, który mówi o tym, że na 30 dni przed przyjazdem należy u Powiatowego Lekarza Weterynarii złożyć wniosek o pozwolenie. Kiedy cyrk przyjeżdża, my musimy go sprawdzić pod kątem bezpieczeństwa zwierząt, czy wszystkie mają odpowiednie badania, itp. W tej sytuacji nakazałem wyjazd, który odbywa się pod kontrolą straży miejskiej.

Zwykle odwiedzające Krosno grupy cyrkowe dopełniały tego obowiązku, służby weterynaryjne mogły dokonać kontroli, dopuszczały do prezentowania programu artystycznego bądź nie.

Teraz cyrkowcy ponieśli ogromne koszty, ale - jak się komentuje w mieście - na własne życzenie. Gdyby uprzedzili o swoim przyjeździe służby weterynaryjne czy Urząd Miasta, jak robili to dotąd, z pewnością uniknęliby strat. - Wcześniej musieli się też zwracać o zezwolenie do Urzędu Miasta, ale w tej chwili teren, na którym występują, jest już prywatny i nikt się nikogo o nic nie pyta - podkreślają strażnicy miejscy. - Zresztą problemy z tym cyrkiem były już od początku, bo nawet plakaty rozwieszają w niedozwolonych miejscach - dodają.

Tymczasem liczba przypadków wścieklizny w okolicy ciągle rośnie, w powiecie jest już ich 13, w samym Krośnie - 3.

W promieniu 5 kilometrów od znalezienia chorego zwierzęcia miasto musiało postawić tablice informujące o obszarze zagrożonym wścieklizną. - Jeśli potwierdzi się kolejny przypadek, ''zajęte'' już będzie niemal całe miasto - podkreśla straż miejska.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)