Końcem stycznia informowaliśmy o pierwszym przypadku wścieklizny, który zanotowano w Krośnie, dokładnie w Polance. Śmiertelnego wirusa wykryto u padłego zwierzęcia. W ciągu kilku tygodni sytuacja pogorszyła się - w całym powiecie krośnieńskim łącznie zanotowano 11 przypadków wścieklizny.
- Wszystkie dotyczyły lisów. Większość to były martwe zwierzęta, w trzech przypadkach zostały odstrzelone, bo wykazywały typowe objawy kliniczne wścieklizny - informuje Andrzej Chrzanowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krośnie.
- Na dzień dzisiejszy sytuacja jest już poważna, bo ma tendencję wzrostową - dodaje. Od piątku do niedzieli (16-18.03) do badania poszło kolejnych 5 lisów i jedna sarna. Wyniki nie są jeszcze znane.
Nie ma jednego ogniska choroby, przypadki "porozrzucane" są po całym powiecie. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić przyczynę takiego stanu rzeczy. Jak informuje Powiatowy Lekarz w Krośnie, w ubiegłym roku w powiecie jasielskim zanotowano około 30 dodatnich wyników, wcześniej wścieklizna szalała też w okolicach Gorlic, stamtąd choroba mogła przenieść się w nasze strony. Pod uwagę należy też wziąć sytuację epizootyczną panującą na Ukrainie, gdzie przypadków wścieklizny u zwierząt co roku notuje się sporo - Ukraina w pasie graniczącym z Polską nie prowadzi bowiem szczepień lisów.
Być może rozprzestrzenianie się choroby zahamuje wiosna, wirus wywołujący wściekliznę "nie lubi" bowiem wzrostu temperatury. Niebawem ruszy też kolejna akcja zrzucania szczepionek z samolotu. - Najprawdopodobniej zagęszczenie szczepionki na metr kwadratowy będzie większe niż ostatnio - zdradza Andrzej Chrzanowski.
Ostatnia tak duża liczba zachorowań miała miejsce 10 lat temu. W 2002 roku łącznie w powiecie krośnieńskim i brzozowskim - bo te dwa powiaty były pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii w Krośnie - zanotowano dokładnie 96 dodatnich wyników.