Nic dziwnego, czasy nie pewne, wszystko drogie, a organizacja wesela w tym wcale nie pomaga. Z resztą - skoro dwójka ludzi się kocha, szanuje i razem uważają że ślub nie jest potrzebny, to po co robić go na siłę?
Ludzie albo chcą być ze sobą, albo nie chcą. Państwo i kościół nie powinni ludziom tego utrudniać różnymi metodami. Para wzajemne stosunki może regulować wzajemne stosunki umową cywilno prawną i zadne bum tralala, ani kropidlo nie jest niezbędne.
Jak trzeba kilka lat czekać na salę i zespół, to co się dziwić?
W dodatku był zator kovidowy.
Najważniejszą przyczyną małej ilości małżeństw jest niż demograficzny. Śluby cywilne zawierają w większości już trochę starsi, którzy nie mogą wziąść ślubu kościelnego bo nie dostali unieważnienia z Watykanu. Dlatego ich ilość nie będzie spadała. Za to ilość rozwodów będzie coraz większa dopóki ludzi będą dobierali się tylko na podstawie wyglądu i spraw seksualnych a nie patrzyli na swoje charaktery, wady i wierzyli, że kiedyś coś sie po ślubie zmieni. Ludzie się nie zmieniają. Oczywiście zawsze trzeba pracować nad swoim charakterem, złymi skołonnościami przed związkiem, w trakcie i do końca życia. Tylko nie widzę aby teraz młodym ludziom cokolwiek się chciało a tymbardziej pracować nad sobą. Lepiej wymienić na nowy model. Pozdrawiam
Ten problem można rozwiązać, dzięki "dobrej zmianie," w trakcje jednego nocnego posiedzenia sejmu - ustawą o zakazie rozwodów. Trzeba tylko poczekać na polecenie z Torunia lub Epidiaskopu.
90% polskich katolików nie ma zielonego pojęcia na temat historii katolicyzmu, jego prawdziwych dogmatów, paradygmatów, idei i celu "sojuszu tronu z ołtarzem".
90% ludzi zostało skutecznie wypranych z umiejętności samodzielnego myślenia, analizy skutkowo-przyczynowej, łączenia faktów.
90% Polaków nie widzi związku pomiędzy postępującym zniewoleniem, zamordyzmem, zastępowaniem kruchej demokracji państwem wyznaniowym, a faktem że:
- boją się postawić mamusi, teściowej, babci ("złamać jej serce", narazić się na brak akceptacji, zerwać kontakty, wydorośleć po prostu)
- "wychylić się" ze społeczeństwa nie posyłając dziecka na religię, nie chrzcić, złożyć apostazję
- zrezygnować z białej sukienki, welonu, rytualizmów codziennego życia, które od 2000 lat okupuje ta sekta
- pomyśleć logicznie, dlaczego politycy dilują z kk - Watykan nie ma bomby atomowej, nie najedzie nas zbrojnie, nie wprowadzi sankcji gospodarczych za wypowiedzenie posłuszeństwa - za kk stoją otumanieni, zmanipulowani wyborcy. To o ich głosy toczy się wojna.
A potem płacz - o ustawę antyaborcyjną, czarnka, pedofilię, bezkarność, absurdy... KAŻDY Z WIERZĄCYCH jest za to odpowiedzialny. Osobiście. Poprzez niewiedzę, konformizm, brak asertywności, niedojrzałość, niechęć do samodzielnego myślenia. Bo tak wygodniej, prawda? Niech opozycja, politycy, KTOŚ to załatwi... A my dalej nie złożymy apostazji, "bo przecież mama, praca, sąsiedzi", poślemy dziecko na religię "żeby nie miało kłopotów", pójdziemy do kościoła "bo co to szkodzi, a babcia zrobi piekło", nie wyjdziemy na ulicę "bo sąsiedzi, szef..." Młodzi się budzą. Oby nie zasnęli.
Małżeństwo to nie tylko ślub kościelny! Bo chyba niektórzy o tym zapomnieli, ostatnio to taka moda, nagonka na kościół i wszystko z nim związane. Swoją drogą co się dziwić, od kilku lat tworzy się społeczeństwo roszczeniowe, promuje się ludzi odklejonych od rzeczywistości, do tego rosnące koszty życia, brak własnego kąta...
Niestety zauważamy również w naszej działalności gwałtowny wzrost rozwodów :(Pozdrawiam i dużo miłości dla wszystkichAK Detektywak-detektyw.pl/