Droga do zawarcia ślubu kościelnego to jak droga na Golgote. Jak młodzi ludzie słyszą co mają zrobić żeby uzyskać dostęp do sakramentu, to od razu rezygnują. Wymienię tylko zaświadczenie z bierzmowania, czasami indeks z nauki religii, nauki przedmałżeńskie oparte o stan wiedzy ze średniowiecza, załatwienie świadków z ich zaświadczeniami z parafii, że są katolikami, a to obecnie nie jest takie proste, itd. itp. Nie wiem czy Państwo wiecie, ale jak np. młody świadek nie mieszka w swojej parafii, tylko np. w Warszawie, to musi się tam zarejestrować w jakiejś parafii, bo jak wróci do rodzinnej po zaświadczenie to pocałuje klamkę.
Kiedyś nie było psychoterapeutów par i małżeństwa rzadziej się rozchodziły, więc pewnie jest to bardziej modne niż potrzebne. Ciekawe byłyby badania ile osób pochodzących z rozbitych rodzin też się rozwiodło lub żyje w związkach nieformalnych.
To znaczy w kraju na śląsku na przykład to mamy ogromny wzrost liczby Ślubów. Znów Krosno zostaje nieformalnym europejskim miastem Singli i Singielek. Trochę szkoda bo ja pamiętam bardzo ślubne i rodzinne lata 90te czy 80te.
Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to skandal, że o tak intymnej kwestii, jak ślub dwojga ludzi mówi się w kontekście dobrego lub złego sezonu. Jeżeli księża chcą pobierać opłaty za udzielanie sakramentów, to proponuję oficjalnie dostępne cenniki ich usług wywieszać lprzy bramie kościoła.
Co za naiwna analiza i nieudolna próba ominięcia nazwania problemu wprost. Paulo9 ma rację. Prawo rodzinne jest fatalne i przestarzałe a ojciec kompletnie ignorowany i sprowadzony do roli bankomatu! Alienacja rodzicielska to norma tolerowana przez sfeminizowane instytucje, o ostatnim wyroku TK tylko wspomnę. Do mężczyzn - Nie żeńcie się
tacy księża jak Dębski z Białegostoku, jak Dziwisz, jak Jędraszewski "zachęcają" bardzo skutecznie do wszelkich sakramentów. Chciwość, obłuda, pedofilia, kult pieniądza to cechy dzisiejszych "pasterzy" kk.
W gincentrycznym świecie, gdzie kobieta jest dysponentem dzieci i w każdej chwili może zrujnować życie mężowi wcale nie dziwi, że mężczyzni nie garną się do formalizwoania związków.
A wystarczyłoby żeby Napoleon z Żoliborza zalegalizował sluby jednopłciowe i już by statystyka wzrosła i księża by kasy więcej przytulili.