Pomijając inwazyjne agresywne metody alopatyczne, jeśli chcecie się tego pozbyć naturalną drogą metodycznie, to szukajcie u innych źródeł. I w ogóle u źródeł. Ze źródła. Pijąc ze źródła życia.
Wyleczenia nie należy spodziewać się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - to nie ta bajka, to nie główny nurt podający lek na tacy, to nie farmakon - ale sukcesywnie w systematycznym leczeniu następuje poprawa stanu zdrowia i rzecz jasna, organizm musi wyrzucić ten cały przepełniony śmietnik, a więc zawsze pojawią się objawy Herxa, których nie można się bać, tylko obserwować swoje reakcje.
https://www.pepsieliot.com/biblia-protokol-sc-czyl(...)
https://www.pepsieliot.com/13-prostych-krokow-natu(...)
(aby otworzyć linki z paska należy usunąć literę p)
Azurro - sprawy się mają dokładnie jak piszesz. Lekarze zakaźnicy nie zmieniają swoich poglądów od lat. Kilka lat temu krośnieński zakaźnik na moje stwierdzenie o L-formach stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie widział . . .
Robienie badań jeśli są objawy (rumienia być nie musi wcale) mija się w zasadzie z celem - testy działają bardzo wybiórczo, tylko na niektóre gatunki i mogą chorego/lekarza wprowadzić w błąd. No chyba, że szukamy koinfekcji.
Faktycznie kleszcze były zawsze, jednak obszar kleszczy zakarzonych obejmuje obecnie całą Polskę a kiedyś tylko suwalszczyznę (moja borelia prawdopodobnie pochodziła z tamtąd).
Spadanie z drzew to faktycznie mit. Wszystko wskazuje na to, że kleszcze chwytają się przyszłego żywiciela gdy ten otrze się o trawę, gałąź "zasiedloną" przez pajęczaka. Doświadczenie - przeciągnijmy kawałek białej tkaniny po zaroślach w naszym otoczeniu. Na pewno będą do niej przyczepione kleszcze.
Z mojego doświadczenia wynika, że przy "starej" boreliozie, krótkotrwała antybiotykoterapia jest niestkuteczna. Konieczne jest leczenie wg. metody ILADS, niestety nie uznawanej w Polsce, choć stosowanej przez kilku lekarzy (niemiłosiernie obleganych przez chorych). Pomocne są zioła wg. protokołu Buhnera.
Osobiście (osoba nigdy nie chorująca na boreliozę tego pewnie nie zrozumie) polecam po ukąszeniu kleszcza podanie antybiotyku. Straty na pewno będą mniejsze jak ewentualność zachorowania na boreliozę!
Nie wiem czemu ma służyć dezinformacja w tym artykule ujęta m.in. w stwierdzeniu -
Kleszcze do rozwoju potrzebują krwi człowieka lub zwierzęcia. Na żywiciela czekają w lasach, ogrodach, na łąkach i trawnikach między budynkami. Kiedy tylko wyczują jego zapach spadają na niego
???
Czy kleszcze spadają z drzew? Groźne mity o sprawcach boreliozy 27.12.2017 14:15 Najlepszym sposobem ochrony przed kleszczami jest bardzo dobra wiedza na ich temat. Niestety na temat tych pajęczaków krąży również wiele nieprawdziwych informacji. Sprawdź, w które nie należy wierzyć.Kleszcze czyhają na swoje ofiary na gałęziach drzew Mit: Ktoś cię przestrzegał, by nie spacerować pod drzewami, bo kleszcze tylko czekają, aby rzucić się z góry na ludzi? A może myślisz, że czapka jest świetnym rozwiązaniem, które ochroni cię przed desantem kleszczy? Nic bardziej mylnego. Tych pajęczaków nie spotkasz raczej wysoko nad głową tylko pod stopami i w zaroślach do wysokości 1– 1,5 metra nad ziemią. Cierpliwie czekają na swoich przyszłych żywicieli w poszyciu leśnym, trawie lub na krzewach. https://mamotoja.pl/grozne-mity-na-temat-kleszczy,(...) spada z drzewa, ma ulubione pory dnia.Wbrew temu, co się mówi, kleszcze wcale nie przeskakują z drzewa ani nie spadają z niego – one wchodzą na ciało znajdującego się tuż przy nich żywiciela.
http://zdrowie.dziennik.pl/profilaktyka/artykuly/5(...)
Tak, to prawda, ludzie sami sobie szkodzą, przez nawyki i przyzwyczajenia smakowe, przez przemysłową szybką dietę gotową. Prowiant naturalny powinien być podstawą budowania odporności i dawniej rzeczywiście tak było. Dziś już niekoniecznie, trzeba dopuszczać alternatywę. Bo jeden szczegół burzy cały ten porządek.
Od 30-40 lat zasoby gleby drastycznie spadają, odkąd przemysł rolniczy zaczął opryskiwać chorobotwórczymi pestycydami po 30 razy do roku co się tylko da... !!! plony nie mają już tylu składników odżywczych, aby w całości zaspokoiły zapotrzebowanie - a to z kolei jest powszechnie zaniżane, choćby na witaminę C, którą stale trzeba przyjmować, bo zapobieganie szkorbutowi to jest dramatycznie za mało, podczas gdy C buduje odporność i działa w synergii z innymi substancjami budująco, bez sezonowych przeziębień i stanów zapalnych - nie wyobrażam sobie już dnia bez minimalnych 5 g kwasu askorbinowego, bo z owoców nawet najkwaśniejszych nie zbiorze się wystarczająco i ileż można kilogramów zjeść. Selenu w glebie już przez pestycydy nie ma, krzemu mało, niektóre wody jeszcze go zawierają. Dlatego witaminy z zewnątrz teraz stanowią ratunek, pierwszą pomoc i często stałą pomoc. Jednak wciąż i jedynie wspomagająco do codziennej diety i należy skrupulatnie wybierać spośród zalewu pseudo-supli z minimalną zawartością, która i tak się nie wchłonie, gdyż większość takich pospolitych z zanieczyszczenia mi zawiera sole magnezowe, wapniowe, stearynian magnezu, które są blokerami.
Plastik z bisfenolem, ryby hodowlane w konserwach i wędzone to żadne źródło witaminy D3 i kwasów omega-3 - to co najwyżej ostatni wysyp chorób na literę H. B12 z mięsa? Zapomnijcie. Nic się nie przyswaja, mięsojady mają niedobory B12, a ludzie fizjologicznie nie są przystosowani do jedzenia mięsa, wszyscy dali się wrobić. Wszystko leży, cały porządek rzeczy, zdrowie się sypie, wali się. Niech się walą ci, którzy do tego puktu doprowadzili ludzkość, pod ścianę. Ratujcie się alternatywą, bo główny nurt ma w ofercie jedynie pospolite farmakony na leczenie objawowe, farma-leki z apteki w kolorowych krzykliwych opakowaniach.
Tak jak pisze Niki_Manifesto...
Ludzie ślepo wierzą w suplementy, witaminki w pigułkach, a na zwykłe przeziębienie biorą antybiotyki, zabijając tym samym naturalne właściwości immunologiczne organizmu. Organizm przestaje się wysilać w pozyskiwaniu witamin z jedzenia, ogranicza się w byciu odpornym, bo po co ma się produkować, skoro dostanie coś w pigułce.
Kleszcze kąsają i będą kąsać, nie jednego kleszcza miałem przez prawie 40 lat, wyrywałem je sam ze skóry, bez pseudo-specjalistycznych zestawów. Jak swędziało to podrapałem, a za każdym razem był salicylowy w użyciu na to miejsce.
Więc nie trzeba siać paniki, że są kleszcze, że jest borelioza, że jest KZM, bo to zawsze było, ale trzeba nauczyć się żyć z głową!
A przede wszystkim trzeba zacząć dbać o dzieci, a nie katować ich reklamowymi świństwami, bo reklamy są dla naiwnych idiotów, sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne, które zarabiają krocie, a naiwni, zostają ze szczuplejszym budżetem i z gorszą odpornością....
Co do koloru ubrania to raczej ciemne są preferowane aby kleszcze nie atakowały.
Usystematyzujmy ten bełkot niby-specjalisty,który nie wie o czym mówi.
Rumień to tylko symptom zakażenia i występuje szacunkowo u ok 50% przypadków.
Nie zawsze pojawia się w miejscu ukąszenia.A leczy się zawsze przyczynę!Nie symptom.
Nie jest prawdą również ,że u większości przypadków podanie jednego antybiotyku przez 21 dni wystarcza.Również wytyczne IDSA,które reprezentują polscy zakaźnicy dopuszczają przedłużenie terapii do 6 tygodni,o czym lekarze nie informują.
Krętek boreliozy to tylko jeden z elementów układanki.Istnieją jeszcze formy przetrwalnikowe(forma L) oraz postać ze ścianą komórkową,na które podawana przez zakaźników doksycyklina nie działa.
Gatunków borelii jest kilkadziesiąt ,jeśli nie setki .Testy obejmują kilka szczepów.
Oczywiście NFZ-owska serologia robi jeden gatunek testami o wątpliwej skuteczności.
Kleszcze,jak również meszki i komary przenoszą nie tylko borelioze,ale również inne
choroby współistniejące,które generują u chorych dużo silniejsze objawy.
Statystyki mówią ,że 30 procent przypadków boreliozy to osoby zakażone szczepami Babeszji,50 procent-Bartonellii.Również Chlamydie,Yersinie,Mykoplazmy i Toksoplazmy powodują,że stan pacjentów z tzw boreliozą jest dużo gorszy.
Warto wspomnieć,że lekarze błędnie intepretują testy. 3 lata temu wartość traktowana jako graniczna dziś uważana jest za czynną jednostke chorobową.
Potrzeba rzetelnych szkoleń (np ILADS)dla lekarzy pierwszego kontaktu.
A lekarze zakaźnicy niech wylatują w kosmos a nie opowiadają o "symptomie poboreliozowym" i niech nie straszą ludzi KZM ,który jest rzadkością.
Nie umiecie leczyć boreliozy tak jak lekarze rodzinny diagnozować i trzeba to jasno powiedzieć!
badanie DNA kleszcza najtaniej w laboratorium na W. Polskiego - 42 zł.
Nie tylko od kleszcza można się zarazić. Meszki, komary, gzy, pchły, bąki bydlęce i inne również zarażają. Tak zaraziłem się ja - ugryzł mnie bąk nad Jasiołką.
Najlepiej skopiować link i otworzyć go w nowej karcie usuwając p.