Zmiana biegu w MKS-ie

Od 1 lipca br. Miejska Komunikacja Samochodowa w Krośnie funkcjonuje jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Do tej pory MKS była zakładem budżetowym miasta. Jakie zmiany nastąpiły w MKS? Publikujemy rozmowę z Adamem Lazarowiczem, prezesem zarządu MKS Sp. z o.o.
Adam Lazarowicz - prezes zarządu MKS Sp. z o.o.
Adrian Krzanowski

Co się zmieniło wewnątrz przedsiębiorstwa po przekształceniu z zakładu budżetowego na sp. z o.o.?
- Przede wszystkim, jako spółka z o.o., MKS działa teraz na innych zasadach finansowych. Do tej pory MKS będąc zakładem budżetowym był częścią Urzędu Miasta. Realizował jego zadania i był przez UM finansowany i rozliczany. Teraz musi samodzielnie dbać o środki finansowe. Spółka nadal realizuje np. uchwały Rady Miasta o ulgach, ale te ulgi na terenie miasta są comiesięcznie refundowane przez gminę Krosno. Ta część ulg jest najistotniejsza w działaniu spółki, bo zagwarantowany jest dopływ środków finansowych. Do tej pory było to dość swobodnie traktowane. Teraz refundację ulg dla mieszkańców Krosna reguluje umowa między gminą Krosno a spółką.

Mieszkańcy okolicznych gmin skarżą się, że utracili przez to część ulg.
- To prawda, część osób nie będącymi mieszkańcami Krosna utraciła ulgi. Jednak nie wszyscy, bo np. ulgi dla dzieci i młodzieży na bilety miesięczne zostały zachowane. Jest tak dlatego, że środki z budżetu miasta kierowane są tylko do osób zamieszkałych na terenie miasta. Taka jest uchwała Rady Miasta opierająca się na innych aktach prawnych.

Czy jest to dyskryminowanie mieszkańców okolicznych gmin?
- Nie! Środki przeznaczone na komunikację miejską z budżetu gminy Krosno są ograniczone. Są w takim razie zawężone do osób, które są mieszkańcami Krosna. Wiadomo, że są różne potrzeby w mieście i gdyby tych środków była wystarczająca ilość, najprawdopodobniej ulgi stosowane byłyby też do innych osób.

Co powinny zrobić w takim razie osoby zamieszkujące okoliczne gminy, które ulgi utraciły?
- Te osoby, jeśli mają taką siłę i chęci, powinny rozmawiać z radnymi i wójtami swoich gmin. Powinny starać się doprowadzić do sytuacji, aby gminy refundowały MKS-owi ulgi tych osób, które takie ulgi miały do tego czasu. Jest to możliwe na zasadzie porozumienia gminy i MKS.

Czy Urząd Marszałkowski jest chętny do refundacji przejazdów pozamiejskich?
- Urząd Marszałkowski nie wyraża chęci do refundacji ulg ustawowych. Motywuje to tym, że jesteśmy komunikacją miejską, a ta nie podlega refundacji z Urzędu Marszałkowskiego. My uważamy, że komunikacja miejska dotyczy obszaru miasta, a wszystkie autobusy, które wyjeżdżają poza obszar miasta jest to już komunikacja podmiejska. Ta komunikacja winna być w zakresie biletów ulgowych refundowana dla osób, które te uprawnienia mają. Póki co, koszty te pokrywamy ze środków, które wypracowujemy na obszarze miasta. I tym sposobem zasilamy komunikacje podmiejską. Najliczniejszą grupę stanowią tutaj studenci posiadający uprawnienia ustawowe do przejazdów ulgowych.

2 listopada br. uruchomiona została nowa linia - "M". Skąd pomysł na taką linię?
- Ta linia wynikła z potrzeb zgłaszanych nam przez pasażerów. Wiele osób chciało, aby uruchomić bezpośrednią komunikację między starostwem powiatowym a Turaszówką, bez zajeżdżania na dworzec autobusowy. To jest linia, która jedzie najkrótszą drogą. Ona odstępuje od dotychczasowej reguły, że wszystkie autobusy muszą wjeżdżać na dworzec. To był pierwszy postulat. Drugi, to zagęszczenie komunikacji wewnątrz miasta, żeby częstotliwość jazdy autobusów była dużo większa niż jest. Chodzi o to, by pasażer nie czekał długo na autobus na głównych ulicach miasta. Autobus na tej linii kursuje co godzinę. Obserwujemy jakie są potrzeby i uwagi pasażerów. Zdajemy sobie sprawę, że na pewno jakieś korekty będziemy musieli wprowadzić. Musimy się dostosować do pewnych grup pasażerów, głównie studentów i uczniów w Turaszówce, pracowników starostwa powiatowego i innych urzędów tam zlokalizowanych.

Czy w takim razie prowadzone są jakieś badania zachowania pasażerów? Czy jest prowadzona optymalizacja komunikacji?
- Tak. Prowadzimy w tej chwili badanie frekwencji i opinii pasażerów. Są to badania ankietowe prowadzone w autobusach. Po części wyniki są już opracowane. Pewien obraz sytuacji już się wyłonił. Chcielibyśmy taką formę badań prowadzić częściej, bo potrzeby pasażerów ciągle się zmieniają.

Czy w takim razie jest szansa, że powstaną nowe linie?
- Tak, ale nie w najbliższym czasie. Do końca listopada spodziewamy się otrzymać 3 nowe autobusy, które przede wszystkim zastąpią wysłużone autobusy na istniejących liniach. Jeśli będzie taka możliwość, w pierwszej kolejności chcemy zaplanować nowe kursy w ramach istniejących linii.

Końcem listopada br. na ulicach miasta pojawią się 3 nowe tego typu autobusy. Autosany A10 mają 25 miejsc siedzących i 55 stojących

Jak to jest: w 1995 r. zakupiono 1 nowy autobus, w 96 - 5, w 98 - 2. Potem przez 6 lat miasto nie inwestowało w tabor komunikacji miejskiej. Dopiero w tym roku na ulicach miasta pojawiły się 2 nowe autobusy, a 3 kolejne wyjadą końcem listopada. Co się stało, że nagle mamy w Krośnie aż 5 nowych autobusów?
- Zakład budżetowy był podporządkowany decyzjom Rady Miasta. Taką politykę prowadzono poprzednio: że to wystarczy, że są ważniejsze potrzeby, że może komunikację miejską uzupełnią prywatne busy itp. Dwa ostatnie autobusy zakupione są w formie leasingu, trzy kolejne autobusy zakupiliśmy już na własność spółki. Wspieramy się kredytem długookresowym. Z naszych wyliczeń wynika, że damy radę udźwignąć taki zakup. Mamy również autobus, który został nam przekazany przez władze miasta ze Szkoły Podstawowej Nr 14. Autobus ten był dla szkoły zbyt kosztowny w utrzymaniu. Po przeróbkach został skierowany właśnie do obsługi linii "M". Teoretycznie, co roku powinniśmy kupować 3 nowe autobusy i 3 stare skasować. Jeśli przez 6 lat nie kupowano żadnego autobusu, to teraz powinniśmy ich kupić 18 i tyle samo skasować... Na razie wyhamowujemy więc negatywną tendencję, jeśli chodzi o tabor.

Czy kierowcy autobusów zostali przyjęci na etaty po restrukturyzacji MKS?
- Nie. Kierowcy nadal prowadza samodzielną działalność gospodarczą. Taka operacja pociągnęłaby za sobą zbyt duże koszty - straciliby kierowcy, powiększyłaby się administracja. Obecna sytuacja jest dla obu stron korzystniejsza.

Były zapowiedzi, że w mieście pojawią się punkty sprzedaży biletów i będzie je można kupić nie tylko u kierowców.
- Są już 4 punkty w strategicznych miejscach: na Podwalu, na rondzie, na dworcu i na Guzikówce. Będziemy obserwować jak będzie wyglądać taka forma sprzedaży biletów. Chodzi o to, że taka sprzedaż pociąga za sobą koszty - musimy zapłacić sprzedawcom prowizję od sprzedaży biletów. Wstępne obserwacje są takie, że jednak ludzie wolą kupować bilety u kierowców. Marzymy o wprowadzeniu biletów elektronicznych, ale na razie jest to pieśń przyszłości, bo ważniejszy jest tabor i zaplecze techniczne.

ZOBACZ W ARCHIWUM PORTALU:
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)