Niskie temperatury stanowią zagrożenie dla osób, które w mroźne dni i noce przebywają bez dachu nad głową. Już od jesieni służby miejskie sprawdzają wszystkie miejsca, w których mogą przebywać osoby bezdomne, narażone na wychłodzenie.
- W Krośnie to głównie poczekalnie dworców PKS i PKP czy pustostany, jak kiedyś budynek starego szpitala przy ul. Grodzkiej - mówi Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie. Straż miejska i policja monitorują znane im miejsca, ale nie są w stanie dotrzeć do wszystkich osób potrzebujących pomocy.
Błąkających się po Krośnie bezdomnych - o których wiedzą miejskie służby - jest zaledwie kilku, ale osób zagrożonych z powodu mrozów jest na pewno więcej, dotyczy to głównie starszych, mieszkających samotnie, będących w trudnej sytuacji materialnej. Stąd apel o wrażliwość. - Nie bądźmy obojętni także wobec osób nietrzeźwych. Tragiczny finał może mieć noc spędzona na ławce podczas nawet niewielkich mrozów - dodaje Beata Winiarska, oficer prasowy krośnieńskiej policji.
Są już pierwsze ofiary zimy. 64-letni mieszkaniec Przybówki najprawdopodobniej zmarł (8.12) z powodu wychłodzenia organizmu. Zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością mężczyzny rodzina zaalarmowała policję. Niestety, odnaleziony w Wojkówce już nie żył. 64-latek najprawdopodobniej zsunął się ze skarpy, jego ciało znaleziono w odległości około dwóch metrów od brzegu Wisłoka.
Druga ofiara to 53-letni mieszkaniec Iwli. Samotnie mieszkający mężczyzna leżał w zaspie przed swoim domem. W sobotę (15.12) znalazł go sąsiad, który przyszedł do niego z wizytą. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon z wychłodzenia.
Kontrolując miejsca pobytu bezdomnych, strażnicy miejscy nakłaniają ich na pobyt w schronisku dla bezdomnych mężczyzn Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta w Krośnie. Nie każdy jednak chce dać sobie pomóc. - Tych, którzy chcą skorzystać z takiej pomocy, godzą się na przestrzeganie obowiązującego tam regulaminu, a najważniejszym punktem jest niespożywanie alkoholu, my nawet podwozimy do schroniska. Tam znajdują godne warunki. Mamy jednak związane ręce w przypadku osób, które nie chcą się dostosować do regulaminu, spożywają alkohol. To są dorosłe, wolne osoby. Ciężko się z nimi rozmawia, trudno do nich dotrzeć. Nie możemy ich na siłę zawieść do schroniska, bo to byłoby niezgodne z prawem - podkreśla komendant straży miejskiej.
Schronisko ma kilkanaście miejsc, 15 łóżek - większość z nich jest zajęta "na stałe" przez osoby, które nie mają własnego miejsca zamieszkania. Kierownictwo placówki zawsze jednak liczy się z tym, że w okresie zimowym przybędzie osób, które potrzebują pomocy. Jest przygotowane na ich przyjęcie, dysponuje dodatkowymi materacami i kocami. Każdy, kto przyjdzie, może też liczyć na ciepły posiłek i herbatę.
- Pamiętajmy, jeśli widzimy bezdomnego lub śpiącego na dworze człowieka, nie przechodźmy obojętnie. Zadzwońmy na policję lub straż miejską. Podjęta interwencja i udzielona tej osobie pomoc być może uratuje jej życie - mówi Beata Winiarska. - Zawsze podjedziemy, porozmawiamy, może uda nam się nakłonić do pobytu w schronisku dla bezdomnych - dodaje Tomasz Wajdowicz.
Tak było w przypadku jednego z bezdomnych. - Otrzymaliśmy telefon, że wśród pól, pod namiotem, mieszka mężczyzna. Było bardzo ciężko nakłonić go do transportu do schroniska, ale w końcu udało się, teraz tam nocuje - relacjonuje szef strażników. - W tym namiocie miał cały dobytek, bał się to zostawić, uważał, że jest mu dobrze.
Schronisko przy ul. Wojska Polskiego przyjmuje tylko mężczyzn. Najbliższe schronisko dla bezdomnych kobiet mieści się w Racławówce.