Zero waste (czyt. ziro łejst, z ang. zerowa ilość odpadów) to sposób życia, zakładający generowanie jak najmniejszej ilości odpadów, by nie zanieczyszczać środowiska. To kontrkultura dla konsumpcjonizmu, głośna za sprawą „guru filozofii bezśmieciowej”, Francuzki Bei Johnson, która roczne odpady swojej czteroosobowej rodziny mieści w litrowym słoiku.
Zero waste byli nasi dziadkowie, którzy na piechotę szli na drugi koniec miasta. W płóciennych torbach nosili sprawunki, w metalowej bańce mleko. Wyrzucali to, co naprawdę nie mogło się przydać. Dziś powstrzymywanie się od wypełnienia pięciu pojemników śmieciami różnej maści to prawdziwe wyzwanie.
Im mniej mamy czasu przed ostatecznym załamaniem klimatu, tym więcej mówi się o życiu zero waste. Krosno24.pl chce dołożyć cegiełkę do ratowania Ziemi, rozpoczynamy więc cykl artykułów "Nie marnujemy". Będziemy pisać o tym, jak produkować mniej śmieci i żyć bliżej natury. Podamy wskazówki dotyczące praktykowania zero waste w naszym mieście.
- By wyprodukować przedmiot z jednorazowego plastiku, potrzeba pięciu sekund. Używamy go przez 5 minut, a rozkłada się 500 lat - powiedział Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Unia Europejska planuje wprowadzenie opakowań wielorazowych i w całości poddawanych recyklingowi do 2030 roku.
Przeciętny Polak zużywa 400 woreczków foliowych rocznie. W ciągu 5 minut (ze stoperem w ręku) w jednym z krośnieńskich supermarketów należących do zagranicznej sieci, przy samym stoisku owocowo-warzywnym klienci pobrali ok. 15 „zrywek”. Na targu natomiast – w tym samym czasie – sprzedawcy na trzech sąsiadujących ze sobą stoiskach wydali wraz z produktami 25 foliówek.
Kupować bez foliówek – niby proste, ale dla wielu to skok na głęboką wodę. Jak radzą sobie z tym krośnianie?
Anna Berdas, rękodzielniczka, stara się praktykować zero waste na co dzień. Zakupy robi w Delikatesach Frac w Turaszówce lub w Carrefourze, zawsze ze swoimi workami na owoce i warzywa. Panie ekspedientki nigdy nie sprawiały tam problemów z ważeniem bez foliówek. A gdy Anna kupuje warzywa na targu, znajomy handlarz wie, żeby nie pakować ich w jednorazówki.
Gdy Joanna Hajnas, masażystka i mama na pełen etat, zapomina własnych toreb, wkłada zakupy do dostępnych w sklepie kartonów. Co z produktami typu sery, wędliny, standardowo pakowanych przez sprzedawców w folię lub w papier? - Proszę o zapakowanie ich do moich opakowań lub woreczków strunowych, których można użyć wielokrotnie – mówi Joanna. Foliówek dumnie odmawia, a gdy trzeba, tłumaczy, dlaczego powinno się ograniczyć korzystanie z opakowań jednorazowych.
Alternatywę dla plastiku stanowią coraz popularniejsze worki z firanek. Można je zamówić w internecie, u znajomej krawcowej lub uszyć samemu, by pakować w nie pomidory, pieczarki, orzechy i wszystkie suche produkty sprzedawane na wagę. O ile będzie można je znaleźć.
- Bardzo brakuje w Krośnie sklepu z produktami na wagę – dodaje Anna Maria Manneh, kolejna z praktykujących zero waste mieszkanek Krosna i okolic. Ma na myśli miejsce pozbawione foliówek, gdzie po mąkę, makaron, kaszę czy chleb przychodzi się z własnymi torebkami z materiału. Jej mąż, Malik, który jest Gambijczykiem, wspomina, że w jego ojczystym kraju za samo korzystanie z worka foliowego grozi kara finansowa.
We Wrocławiu, Warszawie czy Poznaniu działają pierwsze w Polsce tzw. bulk stores (w potocznym tłumaczeniu: sklepy ze słoikami). To sklepy, do których można przyjść z własnymi opakowaniami i kupować produkty na wagę. Rozwiązanie przyjazne środowisku, ale mniej kieszeni Kowalskiego – produkty są dwa razy droższe niż ich pakowane w plastik odpowiedniki. Z drugiej strony, pochodzą one z upraw ekologicznych i wspierają lokalne rolnictwo. A przy praktykowaniu zero waste i rezygnacji z niepotrzebnych zakupów pojawiają się oszczędności.
Krok w dobrą stronę robią lokalne firmy. EKO Piekarnia Kiełtyka początkiem kwietnia 2019 oznajmiła, że wszystkie ciastka i przekąski jej produkcji pakowane będą odtąd w folię w stuprocentowo kompostowalną, wytwarzaną z biopolimerów biodegradowalnych, opartych na ziarnach kukurydzy. Co to oznacza? - Takie opakowanie można wrzucić do kompostownika, ulegnie ono biodegradacji – mówią przedstawiciele firmy. EKO Piekarnia Kiełtyka to jedna z zaledwie kilkunastu certyfikowanych ekopiekarni w Polsce, a takie rozwiązanie wprowadziła spośród nich jako pierwsza. Biodegradowalna folia z wyglądu i dotyku niewiele różni się od „zwykłej”, za to użytkowanie jej wywołuje niewspółmierną satysfakcję.
Wielkie brawa za podjęcie inicjatywy. Świetny artykuł, do jego treści dodam jeszcze mlekomaty, do których trafia świerze mleko z pobliskich Polan, więc mamy prawdziwie ekologiczny produkt z minimalnym śladem węglowym ( o ile butelkę mamy swoją)!
U naszych przyjaciół z zachodu-śmieci pakuje sie do duzych czarnych worków szcelnie zamknietych i zasypuje sie w 40-metrowym wykopie na ktorym to po zasypaniu warstwa ziemi-sadzi sie las.
W 2018 od wprowadzenia ustawy recyklingowej, każdy sklep dając woreczki foliowe jednorazowe lub podobne wytwarza tym samym śmieci, dlatego musimy płacić min. 0,20 gr do nawet 1 zł od reklamówki. Swego czasu pamiętam, jak otworzyłem kredens w kuchni przeraziłem się ile ja tego mam. Aby uniknąć kupowania reklamówek staram się pamiętać o nich i wożę je w aucie, zawsze używam tych samych. Ale trzeba coś z tym zrobić i zacząć od producenta a nie konsumenta, dlaczego nie powrócą dawne mleko w butelce i inne produkty, które spokojnie spalimy w piecu czy kominku jako papier, czy aluminiowe opakowania sprzedamy na złomie, opłaty za śmieci zmniejszą się o 60%, ale niestety tak się nie stanie bo jest to dochodowy biznes dla innych, za który płacimy MY wszyscy.
Przykładem ekologicznych krajów z których powinniśmy czerpać inspirację są kraje skandynawskie. Nauka sortowania odpadków od najmłodszych lat i system zwrotnych opakowań po napojach, zarówno szklanych jak i plastikowych i aluminiowych. Nikt ne wyrzuca w krzaki butelki lub puszki po napoju bo można je zwrócić i otrzymać za to pieniądze w 90% sklepów. Spółdzielnie mieszkaniowe i gminy same dostarczają mieszkańcom worki na śmieci: biodegradowalne lub czarne do odpadków bio i białe na odpadki drobne, a na każdym osiedlu jest miejsce na kontenery na szkło, plastik, metal i papier. W każdej gminie są małe wysypiska śmieci z wielkimi kontenerami do których jest dojazd odpowiednimi rampami. Każy kontener jest opisany, są także grafiki więc nawet obcokrajowiec czy analfabeta wie co i gdzie wyrzuca, a dodatkowo pilnują tego pracwnicy. Każdy może tam wyrzucić odpady za darmo, a czystość i porządek w takich miejscach zawstydziłby niejedne polskie ulice. Trzeba po prostu edukacji i zmiany mentalności.
Bardzo ciekawy temat. Tak samo jak ten o oczyszczalni. Właśnie takimi sprawami według mnie powinny zajmować się lokalne media. Może wtedy " polcom " coś niechcący wleci do łba i coś zacznie się zmieniać na lepsze w tym mieście i kraju.