Bar "Larwa" powstanie w jednej z piwnic przy Rynku. Na ten prekursorki pomysł Łukasz Łuczaj, znany krośnieński botanik wpadł wiele lat temu, bo w 2005 roku, kiedy wydawał "Podręcznik robakożercy".
- Była to pierwsza książka w Europie, która opowiadała o jedzeniu owadów. Już wtedy marzyłem o tym, żeby w Krośnie otworzyć lokal gastronomiczny, w którym serwowane byłyby potrawy z naszych rodzimych owadów – mówi Łukasz. Jego marzenie udało się spełnić dopiero teraz.
- Do otwarcia takiego miejsca zmobilizowały mnie liczne podróże do azjatyckich i afrykańskich krajów, gdzie jada się owady – mówi botanik. Ze swoich wędrówek przywiózł wiele przepisów kulinarnych, którymi chciałby się podzielić z innymi.
Z jakich owadów będą przygotowywane potrawy? - Bardzo pyszne i zdrowe są mrówki, chociaż mają kwaśny smak. Smaczne są również osy i ich larwy. Larwy można jeść na surowo, natomiast dorosłe osobniki lepiej ugotować. Na uwagę zasługują też larwy ważek, a także koniki polne, które są koszernym pokarmem. Jednym z moich ulubionych owadów jest turkuć podjadek, który doskonale smakuje po grillowaniu. Na pewno będzie też sporo dań z chrabąszczami. Aby były gotowe do spożycia, wystarczy pozbawić je twardych okryć skrzydeł. Bardzo dobrym źródłem białka są też białe larwy nazywane pędrakami – mówi Łukasz Łuczaj.
W nowym lokalu będziemy więc mogli spróbować takich dań jak osy w tempurze (ciasto), naleśniki z mrówkami, karaluchy à la kotlet schabowy czy gołąbki z pędrakami. Specjalnością będą owady z grilla. Do ich przygotowania będą wykorzystywane owady pozyskiwane tylko z naturalnych źródeł. Przede wszystkim łąk, ale również z terrariów, które będą zdobić ściany lokalu. – Takie hodowle są zakładane np. w Chinach. Możemy też urządzić coś takiego w swoich domach.
Bar „Larwa” będzie nie tylko kulinarną perełką na gastronomicznej mapie Krosna, ale również miejscem edukacji. W ostatnim czasie bowiem przetoczyło się wiele dyskusji, propagujących często nieprawdziwe informacje na temat jedzenia owadów.
- Jedzenie owadów zawsze wydawało mi się naturalne. Już jako trzylatek na surowo wyjadałem gąsienice z jabłek i śliwek. Zawsze czułem, że to jest normalne i naturalne. Dlatego dziwi mnie teraz ta nagonka, która przetacza się w mediach – mówi Łukasz Łuczaj. – Jedzenie owadów to dla nas dodatkowe i bardzo wartościowe źródło pożywienia.
Botanik obala też wiele mitów dotyczących jedzenia owadów. – To dla człowieka naturalna czynność. W społecznościach zbieraczy czy łowców na większości kontynentów jada się owady, i to często. Na przykład w Meksyku, Korei, Tajlandii, Laosie, w krajach środkowej Afryki czy w Australii.
Kolejnym mitem, z którym chce rozprawić się botanik, jest twierdzenie, że chityna jest niezdrowa. – Znajduje się ona również w grzybach, które jadamy. Chityna zachowuje się jak wypełniacz w naszym przewodzie pokarmowym. Jej zjadanie jest dla nas korzystne.
Łukasz tłumaczy, że skład chemiczny białek owadów jest bardzo podobny do białek bezkręgowców. – Jemy już krewetki, kalmary czy raki, więc czemu nie mamy jeść owadów? Powinniśmy jeść ich jak najwięcej, ale nie iść w masową produkcję, bo skończy się to tym, że będziemy mieć to samo, co w sklepach. Jedzmy owady na własną rękę. Zbierajmy, gotujmy i próbujmy.
Łukasz Łuczaj zauważa, że system żywnościowy Polaków zmienia się. – Kiedyś jedliśmy wołowinę i baraninę, teraz w naszym jadłospisie przeważa wieprzowina. Może przyjdzie czas, że w każdym domu będziemy hodować i zjadać owady.
Właściciel Baru "Larwa" jest pewny, że jedzenie owadów spowodowałoby, że ludzie używaliby mniej chemii do ochrony roślin, co zaowocowałoby polepszeniem się ekosystemów. – Po prostu unikalibyśmy skażenia chemikaliami owadów, które chcielibyśmy zjeść.
Zaznacza również, że jedzenie owadów jest ekologiczne. – Do ich produkcji zużywa się mniej energii niż do produkcji białka zwierząt, czyli ssaków. Dzięki temu łatwiej wyżywić ludzi. Jedyne z czym musimy się liczyć, to to, że wkroczymy w kolejne miejsce, gdzie wcześniej nie było człowieka i będziemy zabierać przestrzeń zwierzętom, które żywią się owadami.
Otwarcie Baru "Larwa" zaplanowano na początek maja, gdy rozpocznie się sezon na chrabąszcze.
Informacja o otwarciu baru była żartem primaaprilisowym, ale wszystko co napisaliśmy o owadach to prawda.
Jak sam tytuł naukowy wskazuje, to pan Łuczaj powinien podawać jeszcze przepisy na sałatki z ciekawych roślin, które na sobie próbuje, bo dość fajnie się prezentuje na tym jedzonku z owadów i chwastów.
Wielka szkoda, że to tylko żart, bo taka knajpka rozsławiłaby może Krosno i ożywiła Rynek. Ciekawi turyści wpadaliby nawet przejazdem jak przed laty do Santosa
W Krośnie lokale były pełne tylko za PRL, że nie można było nawet igły wcisnąć pomiędzy gości restauracyjnych. Dziś prowadzą je tylko osoby z misją, bo zarobkowo to raczej nie będzie.
E tam... każdy może wiosną nałapać robaków nad Wisłokiem czy Lubatówką i sobie przyrządzić na chruście... latem nawet z pokrzywami a jak się poszczęści dodać szczawiu...
Zapraszam do mnie, jak czas na stonke bedzie. Tylko motyle oszczędź... proszę.
Turkuć pod ochroną? Nie rozsmiezaj mnie.
Przecież turkuć podjadek jest pod ścisłą ochroną - wolno mu będzie łamać prawo ? Chyba że nazwisko go wybroni.
Akurat w jego przypadku to by było możliwe.