Lodowisko w Krośnie to jedna z największych atrakcji sportowych w zimie. Brzydka pogoda może jednak zniechęcić do jazdy na łyżwach nawet największych fanów tego sportu. Właśnie dlatego władze miasta zdecydowały się na całkowitą przebudowę obiektu. Więcej ludzi na lodzie to więcej pieniędzy w kasie MOSiR.
- Do 25 lutego lodowisko odwiedziło razem z hokeistami ponad 35 tys. ludzi. Do jego zamknięcia liczba ta powinna wzrosnąć do 40 tys., czyli statystycznie prawie każdy mieszkaniec Krosna przynajmniej raz pojawi się na tafli lodu - szacuje Antoni Dębiec, dyrektor MOSiR Krosno. Dla porównania, w zeszłym sezonie z atrakcji skorzystano w sumie 30 tys. razy.
- Sezon zimowy się jeszcze nie skończył, a pieniądze wydane na zadaszenie już się zwróciły. To dobrze rokuje na przyszłość - podsumowuje Antoni Dębiec.
Lodowisko z myślą o najmłodszych łyżwiarzach, cały czas inwestuje w pingwinki (chodziki do nauki jazdy na łyżwach). Każdy kosztuje ok. 1500 zł. Pieniądze na ich kupno pochodzą z reklam zamieszczanych na bandach wokół ślizgawki. Z roku na rok pingwinków będzie przybywać.
Od niedawna wypożyczalnia łyżew przy lodowisku dysponuje również profesjonalną ostrzałką. To dobra wiadomość dla tych, którzy nie posiadają swojego sprzętu.
Uroczyste otwarcie lodowiska w nowej odsłonie odbyło się 1 grudnia 2017 r. Obiekt zostanie zamknięty 24 marca, bo do tego czasu wynajęty jest dach. Osoby, które odkładają łyżwy na później powinny się więc pośpieszyć.
Antoni Dębiec zapewnia, że dach wróci nad lodowisko na kolejny sezon i to już o miesiąc wcześniej, czyli prawdopodobie 1 listopada 2018 r.
Lodowisko na Bursakach nie było jedyną ślizgawką w Krośnie w tym sezonie. W okresie świątecznym (od 6 grudnia 2017 do 14 stycznia 2018) młodzież do 14-stego roku życia mogła też pojeździć na sztucznej tafli na krośnieńskim rynku.
Jak podaje rzeczniczka UM, Joanna Sowa, obiekt odwiedzono 1363 razy, czyli około 34 razy dziennie. Jednak według wielu przedsiębiorców na krośnieńskim rynku, lodowisko nie spełniło swojej funkcji i nie ożywiło starówki. Wynajęcie atrakcji kosztowało miasto 110 tys. zł.
Czytaj też:
Dobrze że pieniądze się zwróciły chociaż za dach, nie poinformowali, co z resztą, czyli lodem np. ale mniejsza o to, co do małego lodowiska na rynku, uważam że strasznie szpeci rynek i nie jest atrakcyjne. Trzeba to omijać i się nachodzić dookoła, w dodatku coraz mniej osób chce po tmy jeździć, więc myślę że to najwyszy czas dać sobie spokój na przyszłe lata. Nie szpećmy takim czymś naszego urokliwego ryknu, z szopką BN, choinką, ozdobami pomiędzy lampami. Przecież to jest takie ładne, a lodowisko tylko zagraca.
Może i fajny pomysł z tym dachem nad ślizgawką, nie rozumiem tylko dlaczego musimy wynajmować ten dach za duże pieniądze - czy nie było lepiej po prostu go kupić? Taka inwestycja też pewnie by się zwróciła a dach służyłby przez kolejne zimy
Skoro nasz ukochany Rynek w Krośnie jest reanimowany od czasów wykopalisk w 1999 roku to można już dać spokój. Niech Ryenk zostanie już sobie taki cichy i przejrzysty.
Szkoda by było wydać swoje pieniądze, ale pieniądze obywateli nie szkoda. Taka porażka, jak same władze Krosna. Już niedługo wybory. Wyborcy ich rozliczą
Sukces lodowiska i porażka tego czegoś na Rynku chyba nie powinien nikogo dziwić. Szkoda tylko wydanych pieniędzy na to "coś"...