Konkurs na Najlepszą Nalewkę Galicji organizuje od 2013 roku Unia Przedsiębiorczych. Pod koniec sierpnia siedmioosobowa komisja pod przewodnictwem Marcina Mączyńskiego, właściciela sklepu Wino i Przyjaciele, podjęła się wyłonienia zwycięskiego smaku.
- Nalewka jest kwintesencją kuchni dworskiej, częścią tradycji sarmackiej, myśliwskiej, najbardziej polskim sposobem konserwacji, ziół, miodu, owoców. Nalewka zapobiega, leczy, smakuje – podkreśla Przemek Polański, współorganizator tegorocznej edycji.
„Praca” komisji polega na wyszukiwaniu błędów i eliminacji trunków, które są tzw. ulepkami i nie mają wiele wspólnego ze sztuką nalewkarską. Nalewki mają różną zawartość alkoholu, a każda z nich degustowana jest w śladowych ilościach.
- Żyjemy w czasach, w których dominuje masowa produkcja. Niemniej jednak wielu ludzi, nazywanych przez nas artystami sztuki nalewkarskiej, pochyla się nad swoim dziełem i dąży do ideału – mówi Przemek Polański. – Skutki tego są różne. Niekiedy nalewka nadaje się tylko i wyłącznie do zemsty nad nielubianym szwagrem (śmiech) ale bywa i tak, że powoduje zachwyt, a chwile z nią spędzone na długo zapadają w pamięć.
- Bardzo ciekawymi nalewkami były np. oparte na chlebie razowym czy smorodinie (ros. porzeczka) – przyznaje Przemek Polański. To właśnie porzeczkowe trunki w tym roku stanęły na podium. Nagrody otrzymali:
Pan Andrzej Jełowicki w konkursie na Galicyjską Nalewkę startował po raz trzeci. – W 2018 roku odważyłem się wziąć udział i zająłem pierwsze miejsce – mówi krośnianin. Obecnie jest na emeryturze, a nalewki to jego hobby od 12 lat. W tej edycji zaprezentował trunek z owoców derenia. – To rzadko spotykane drzewo. Udało mi się je znaleźć w Krośnie, jest potężne, prawdopodobnie przedwojenne – dodaje pan Andrzej Jełowicki.
Swoją Dereniówkę określa jako półsłodką. - Owoce derenia mają ograniczoną słodycz i ciekawą kwasowatość. Im są dojrzalsze, tym słodsze. Do słodzenia nalewek używam głównie miodu - dodaje.
Nalewki mogą być także wytrawne, wówczas nie słodzi się ich i bazuje jedynie na naturalnym smaku owoców.
Andrzej Marszałek, na co dzień kierowca autobusu, przyznaje, że do wyróżnionej "Żurawiny" dodał niewielką ilość miodu i trochę cytryny dla zachowania koloru. W konkursie brał udział po raz pierwszy. - Owoce zbierałem na bagnach w lasach Roztocza. To było ekstremalne przeżycie. Nie spotkałem się z nimi w naszej okolicy - opowiada. - Polska żurawina jest mniejsza od tej, którą znajdziemy w sklepach, ale warta każdych pieniędzy.
Przygotowywanie nalewek jest bardzo pracochłonne. - Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby to robić – mówi Andrzej Jełowicki. – Ale gdy zlewa się je do butelek, to bardzo miłe przeżycie.
UWAGA! Daję wam przepis na nalewkę: owoce zlewamy spirytusem 60%, odstawiamy na dwa tygodnie, zlewamy do butelki. Pozostałe owoce zasypujemy cukrem, pozostawiamy na dwa tygodnie. Zlewamy sok, mieszamy z pierwszym nalewem i ognia :P
Gratulacje Panowie!!! Sama kiedyś próbowałam "pobawić się" w tym temacie, dlatego doceniam i wiem ile pracy w to trzeba włożyć.