Fot. Damian Krzanowski
Na widok śmieci są wystawieni przede wszystkim kierowcy, którzy parkują w tym miejscu swoje samochody. Zauważają, że odpadów wciąż przybywa, ale nikt tego nie sprząta.
- Od Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej i Centrum Dziedzictwa Szkła, którym się miasto chlubi jest mniej niż dwieście metrów. Od urzędu miasta i siedziby prezydenta dzieli to miejsce czterysta-pięćset metrów. To jest praktycznie rynek. Urząd chce upiększać miasto poprzez takie inicjatywy jak kupno palmy wielkanocnej, a tu jest taki syf. Przecież tam jest pół przyczepy śmieci. To wstyd! - mówi jeden z parkujących.
Jak udało nam się ustalić, zaśmiecona działka należy do firmy spoza Krosna, co znacznie utrudnia postępowanie i wymuszenie odpowiednich działań. Do właściciela straż miejska wysyłała już upomnienia, ale jak na razie reakcji brak. Komendant SM w Krośnie przyznaje, że ciężko egzekwować takie rzeczy, gdy kontakt z drugą stroną pozostaje tylko listowny.
Wydaje się więc, że nadzieja posprzątania tego bałaganu znowu spocznie na barkach wolontariuszy.
J|eśli jest to miejsce publiczne to zdecydowanie miasto powinno się tym zająć. Są na to środki.
Oto wielka szansa na zamianę słów w czyn dla młodzieży która ostatnio edukowałą publicznie krośnian o niszczeniu planety. Nie czekajcie na zorganizowaną akcję miasta. Skrzyknijcie się przez media społecznościowe, wyślijcie delegata do Urzędu Miasta by nie było problemu prawnego i działajcie.
Inną sprawą są osiedlowe śmietniki. Czy Urząd Miasta nie może uchwalić ustawy by takowe były w zamykanych na klucz wiatach? Ile to razy widziałem tuż po zmroku lub wczesnym rankiem samochody podjeżdżające pod niezabezpieczone śmietniki z których wyciagano worki ze śmieciami lub inne odpady. Często samochody te mają rejestracje spoza miasta.
Straż Miejska powinna dysponować w takich przypadkach, po ustaleniu właściciela działki oraz jednym lub dwóch upomnieniach bez skutku wykonalności, nakazem posprzątania terenu z wyraźnie podanym terminem ważności, po upływie którego za każdy dzień naliczana jest kara. Wtenczas wchodzi firma sprzątająca i wystawia rachunek właścicielowi działki. W międzyczasie jest jeszcze miejsce na kontakt z firmą-właścicielem danej działki. W cywilizowanym świecie komunikacja między podmiotami to rzecz priorytetowa. Pojawia się pytanie czy firmy, które Miasto chce pociągnąć do odpowiedzialności za śmieci w jakikolwiek sposób odnoszą się do tej sprawy - listownie, telefonicznie, mailowo... czy sprawdzają naocznie w jakim stanie faktycznym jest ich teren? Czy podejmują ten kontakt w celu wyjaśnienia sprawy? Taka normalna ludzka rzecz, odpowiedzialnie podejść do sprawy.
Odniosę się jeszcze do od wielu lat zaśmieconego terenu przy byłej hucie Jedynce pod parkiem, opisywanego w tym artykule:
https://krosno24.pl/informacje/ekowyzwanie-w-krosn(...)
Z mojego rozpoznania wynika, że są pewne niejasności co do właścicieli owego terenu zielonego - skarpy, ścieżki oraz kawałka z krzewami i drzewami. Właścicieli jest dwóch lub nawet trzech (pojawiły się też internetowe doniesienia o możliwej sprzedaży działki z dużym obiektem na rzecz innej firmy - również spoza Krosna i nawet nie szlakiem ziemi gliwickiej, a Warszawa), teren jest podzielony i nie każdy z właścicieli poczuwa się do odpowiedzialności za swój skrawek zieleni wyjaśniając to rozbieżnymi danymi. Firma, z którą się kontaktowałam (bardzo rzeczowy kontakt, odpowiedzialne podejście do sprawy, komunikacja u nich stoi na wysokim poziomie) pójść jednak na ustępstwa nie zamierza, jednocześnie zapewniając o dbaniu o teren obiektu, którym zarządza. Ot wielka zawiłość, co do kogo należy. Z kolei w rozmowie z jednym z organów miejskich wyszła informacja o tym, że sytuacja własności rozwalającego się budynku również w niedługim czasie ulegnie zmianie, a sprawa czystości na tym terenie przestanie nam spędzać sen z powiek.
Wielki plus z upubliczniania zdewastowanych przez zaśmiecenie miejsc jest taki, że jak dawniej ludzie odwracali głowy mrucząc pod nosem zdartą melodię "no i co mnie to obchodzi? Ja tam nie zrobiłem śmietnika. Co ja mogę? Miasto niech sprząta", tak teraz słychać coraz więcej głosów oburzenia na sytuację zastoju i braku reakcji, coraz większe zainteresowanie tematem śmieci na terenach zielonych, przy traktach pieszych. Mało tego, rzecz zaczyna się od rosnącej świadomości, a to jest nie do przecenienia.
Nasuwają się pytania czy ta kamienica, do której dobudowany jest sklep sportowy (Sarafis, o ile jeszcze tam jest) ma zarządcę/ właściciela? Czy może tył kamienicy należy do kogoś innego. Ponieważ właśnie to wejście do piwnic (?) tej kamienicy wymiotuje odpadami i wygląda jakby było przechowalnią dla meliniarzy lub bezdomnych. Ktoś bowiem pozwolił na gromadzenie się intruzów w tym budynku. Zwierzęta przecież nie piły z plastikowych butelek, nie jadły z reklamowych folii, nie przyniosły ze sobą worków ze śmieciami. Zwierzęta sprzątają po sobie. Ale nie muszą po ludziach.
I na koniec, jak to jest możliwe, że firmy prowadzące na terenie Krosna swoje biznesy mają w głębokim poważaniu odpowiedzialność za dbanie o czystość terenu, którym zarządzają, na którym podejmują klientów... (klientów bardzo łatwo jest stracić), który ma stanowić ich wizytówkę oraz świadectwo zaufania Miasta, z którym podpisali umowę (obejmującą również regularne dbanie o czystość), z którym nadal chcą wiązać plany biznesowe... a pozostawiają za sobą taki smród. Klienci to widzą. W końcu i klienci położą na szali aspekt czystości i zaangażowania w działania pro-ekologiczne.
A dzikie wysypisko śmieci i gruzu przy Podwalu ( naprzeciwko schodków,po drugiej stronie ulicy),to kto pogoni?Już parę lat to trwa.
Krzak pochylony nad ulicą po ostatniej wichurze też chyba do kogoś należy.Poczekamy.Poczekamy, kto pierwszy wybije sobie tam oko?
Założyć monitoring i będzie widać kto smieci
najmiecili obserwatorzy zuzla za free .
Pierwsze rozwiązanie jest takie - nic nie robić i patrzeć jak rośnie góra syfu, a rosnąć będzie. Rosnąć też będzie wstyd.Druga opcja - posprzątać [pytanie - kto? może w ramach prac wyznaczanych przez sądy], ale bardzo często wizytować to miejsce przez policję i straż miejską, bo śmieci same nie przyszły i tam często na miejscu spożywane są te piwne napoje.Przy pierwszej i drugiej opcji - docisnąć właściciela.Jeszcze jedno w opcji "nic nie robienia" - ma ona swoje plusy - ludzie widzą do czego prowadzi brak prowadzenia działań porządkowych w obrębie miasta. Te śmieci to jest ludzki śmietnik, to nasza wspólna odpowiedzialność, de facto sami do tego doprowadzamy.
Widac jaką ludzie mają kulture. Nie pojmuje takiego zachowania bo jaki jest sens wyrzucania śmieci w różne miejsca poza własnym koszem na odpady skoro i tak płaci sie za to. To nie Niemcy gdzie kosz na smieci jest warzony i ile jest kg to taki koszt odpadu. A tak na marginesie to jakby taki chlew byl troszkę dalej od rynku to powiedział bym ze to sprawka dwóch obywatelek z ulicy Łukasiewicza . Zawsze jakoś im plazem uchodzilo takie a nie inne zachowanie.
To prawda, Straż Miejska ma świetną okazję się wykazać i konsekwentnie nie korzysta z tego, bo łatwiej jest dopaść drania, który o 2 minuty za krótko opłacił bilet parkingowy...
A gdyby tak Straż Miejska ruszyła tyłki i w ramach obywatelskiego czynu społecznego uprzątnęła te śmieci? Myślę że korona z głowy nikomu by nie spadła. Szacunek byłby dla nich większy, oraz pochwała na portalu K24.
My tu zarzucamy władzom Miasta, prywatnym właścicielom, zarządcom osiedli czy wszystkim świętym bałagan w mieście, ale nikt nie wspomni o tych, którzy śmieci wyrzucają. Wyrzucają niedopałki gdzie popadnie, wyrzucają butelki, papiery itd. Jeżeli rodzic idący z dzieckiem wyrzuca patyczek po lodach, czy papier po słodyczach na chodnik, to o czym my tu mówimy? "Czego Jaś sie nie nauczył, Jan nie będzie umiał" Dziwię się osobom, które zostały wychowane jak zostały i nie chcą piąć się w górę. Nie chcą dołączyć do ludzi kulturalnych, dla których wyrzucenie butelki przez okno samochodu to ujma na honorze. Naprawdę nie czujecie wstydu rzucając pod nogi śmieci, czy wrzucając reklamówkę ze śmieciami za ogrodzenie posesji czy pod kontener na nie swoim osiedlu?
Zgadzam się kazdy właściciel bądź najemna nieruchomości powinien dbać o porządek w jego otoczeniu . Miasto powinno złożyć taka ustawę że jeśli jest syf na posesji dostaje się upomnienie z czasem 14 dni na usprzatniecie jesli nie wpada firma z miasta sprząta i wystawia rachunek . Było by wszędzie czysto i schludnie i nie trzeba by było inicjatyw społecznych na terenach prywatnych, my moglibyśmy się skupić na terenach zielonych miasta
Mam parking kolo domu i wiem, jak to wygląda.Przyjada samochodem zjedzą wypija nie tylko soczek śmieci przez okno i wąchaj gumę.Moim zdaniem powinna być kamera monitorująca ten odcinek.Zastanawiam sie nad prywatną ,dosc sprzatania po kims.
Czy w takich przypadkach służby oczyszczania miasta nie powinny tego po prostu posprzątać i wystawić soczysty rachunek właścicielowi terenu?