Lampa hybrydowa: lampa, w której źródłem światła są nowoczesne, energooszczędne oprawy ledowe. Wykorzystują one energię zgromadzoną w akumulatorach. Dostarcza ją specjalny system złożony z panelu słonecznego oraz turbiny wiatrowej.
Hybrydy zostały zainstalowane w kilku miejscach w Krośnie. Montowano je tam, gdzie wykonanie oświetlenia elektrycznego było niemożliwie lub zbyt kosztowne.
Koszt jednej lampy to około 15 tys. zł.
400 metrów dość wąskiej drogi, kilka domów, dookoła dużo zieleni, bliskie sąsiedztwo Wisłoka, po zmroku ciemno i nieprzyjemnie. Ulica Zaścianek to jedno z tych miejsc, w których montaż oświetlenia elektrycznego był niemożliwy lub zbyt kosztowny.
Na wiosnę Urząd Miasta postawił tu trzy zielone hybrydy, o kształcie przypominającym wielką roślinę (autor listu do redakcji nazywa ten kształt "futurystycznym"). Ale mniejsza o ich wygląd i mniejsza o to, że z tego wyglądu ludzie jaja sobie robią. Byle świeciły!
Jeszcze niedawno, ulica Spokojna także należała do miejsc, w których hybrydy były jedynym ratunkiem przed ciemnością. Droga równie wąska, mniej zieleni, domów więcej i gęściej. W styczniu 2011 r. Urząd Miasta postawił tu trzy zielone hybrydy, o kształcie przypominającym wielką roślinę. Ale mniejsza o ich wygląd, byle świeciły!
- To jest proszę pana okropne dziadostwo - burzy się jedna z mieszkanek ul. Zaścianek. - Tam, gdzie są lampy elektryczne, światło pada szeroko, a tu strumyczek mały, albo nawet żadnego strumyczka, trochę zachmurzone, już nie świeci, wyłącza się po chwili, no mówię panu, że okropne dziadostwo.
Druga z mieszkanek ulicy opisuje problem mniej emocjonalnie, za to dokładniej: - Te lampy od początku nie działały tak, jak należy. Jedna, a czasami nawet dwie nie działały wcale. W lecie świeciły jeszcze jako tako, teraz przez godzinę, może dwie, jeśli w ogóle się włączą. A jak już się łaskawie włączą, to co najwyżej można sobie pod nimi godzinę na zegarku sprawdzić. Kilka razy przyjechał tu wykonawca, coś tam pokręcił, ta co nie działała, zaczęła świecić, a ta co świeciła, przestała działać. Od dłuższego czasu nikt już do nich nie przyjeżdża.
Wczoraj (20.11), około godziny 17.00, żadna z trzech lamp nie działała. Dzięki oprawom na słupach energetycznych (zamontowano je w tym samym czasie, co hybrydy), oświetlone były tylko fragmenty ulicy. Reszta: ciemna i nieprzyjemna.
- Na szczęście zostały wymontowane - to odpowiedź Marcina Niepokoja - radnego Miasta Krosna i mieszkańca ul. Spokojnej - na pytanie, jak sprawowały się zielone lampy.
Przez trzy lata zgłaszał do urzędu zastrzeżenia dotyczące ich działania: - Urząd wysyłał fachowców, którzy do paneli słonecznych dołożyli turbiny wiatrowe, odsiarczyli, a następnie wymienili akumulatory. Niewiele to pomogło. Latem oświetlenie działało w miarę dobrze, jesienią i zimą, gdy wieczory są najdłuższe, hybrydy nie świeciły.
Mieszkańcy ul. Zaścianek od kilku miesięcy dzwonią do urzędu. Proszą, aby urząd coś z tymi lampami zrobił. Dzwonią i proszą na próżno.
Urzędnicy nieoficjalnie zapewniają (na oficjalne stanowisko Urzędu Miasta czekaliśmy od wczorajszego poranka), że wielokrotnie zgłaszali wykonawcy problem z lampami i teraz też czekają na jego przyjazd. Ale nie ma się co oszukiwać! Słoneczka nie ma, to i świecić się nie będzie. Natura lamp jest bowiem taka, że na wiosnę i w lecie akumulatory zostaną naładowane w znacznie większym stopniu niż jesienią i zimą.
Natura sama w sobie jest zaś taka, że jesienią i zimą noce są najdłuższe i światło lamp bardzo by się mieszkańcom ul. Zaścianek przydało.
Radny Niepokój pamięta, jak urzędnicy przyznali wreszcie, że ul. Spokojna nie była najlepszym miejscem dla lamp hybrydowych. Projektant oświetlenia podobno nie wziął pod uwagę, że teren jest gęsto zabudowany i zadrzewiony. Radny pamięta również, że dziwiło go to, że mimo bliskości domów wiatraczek na szczycie lamp kręcił się jak szalony, a hybrydy dalej swoje. Nie pamięta natomiast, żeby na jego ulicy było jakoś wyjątkowo dużo cienia.
Na wiosnę 2014 r., przy okazji remontu ul. Spokojnej, lampy hybrydowe zostały zastąpione oświetleniem elektrycznym.
Marcin Niepokój: - Pytałem, co teraz zrobią z tymi lampami? Usłyszałem, że przeniosą w miejsce, w którym warunki będą lepsze. I że tam będą działały.
Mieszkanka ul. Zaścianek: - Ci, co te lampy stawiali, mówili, że one są z demontażu. Chyba gdzieś z Zawodzia je wykręcili, bo tam nie działały, bo drzew dużo było czy jakoś tak. Tam wykręcili i u nas przykręcili, i tu też nie działają. Ale są, stoją, odfajkowali, dotrzymali słowa.